Tak długiej serii pozytywnych wyników z polskiego przemysłu nie było od prawie 20 lat - wynika z odczytu indeksu PMI. Daleko nam jednak do nastrojów panujących w tym sektorze w czołowych krajach UE. Niepokoić może lekko hamujący wzrost zamówień i mniejszy przyrost nowych miejsc pracy.
Firma Markit, specjalistyczny dostawca badań gospodarczych, co miesiąc przepytuje kadrę kierowniczą ponad 300 polskich firm przemysłowych. Oceniają oni, jak zmienia się kondycja w polskim przemyśle i przewidują, czy idą dla niego lepsze, czy gorsze czasy. Ma to duże znaczenie także dla prognoz wzrostu całej gospodarki, bo przemysł stanowi jej poważny fundament.
Indeks PMI, ogółem określający sytuację w przemyśle, zwiększył swoją wartość w listopadzie z 53,4 do 54,2 pkt. To wynik minimalnie lepszy od prognoz (54 pkt.) i długoterminowej średniej (50,5 pkt). Do tego, co najważniejsze, utrzymuje się już 38. miesiąc z rzędu powyżej neutralnego progu 50 pkt., który oddziela umownie okres dobrej i złej koniunktury. Tak długiej serii pozytywnych odczytów nie było od prawie 20 lat, czyli od rozpoczęcia badań w czerwcu 1998 roku.
- Listopadowe dane PMI zasygnalizowały silną poprawę warunków gospodarczych w polskim sektorze przemysłowym na koniec 2017 roku. Nowe zamówienia wciąż gwałtownie rosły, prowadząc do najszybszego wzrostu produkcji od marca. Wskaźnik PMI zarejestrował najwyższą wartość od dziewięciu miesięcy i wygląda na to, że osiągnie najlepszą roczną średnią od 2010 roku - komentuje Trevor Balchin, ekonomista i autor raportu.
Wszystkie statystyki wydają się bardzo dobre. Jest jednak w tym wszystkim słaby punkt, a nawet kilka.
- Liczba nowych zamówień rośnie, ale wolniej niż w ostatnich dwóch miesiącach. Nowe miejsca pracy są też tworzone, ale wolniej niż w poprzednich miesiącach. Firmy kupują więcej surowców i materiałów do produkcji, ale muszą za nie więcej płacić, bo ich podaż jest niewystarczająca. Prognozy na najbliższe 12 miesięcy dobre, ale najsłabsze od 4 miesięcy - wylicza Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.
Ekspertka zwraca uwagę, że indeks PMI dla polskiego przemysłu na poziomie 54,2 pkt. - ze wszystkimi "ale" - nie jest imponujący i podaje przykłady analogicznych danych z czołowych gospodarek Unii Europejskiej.
W Niemczech nastroje w przemyśle są najlepsze od 81 miesięcy (PMI osiągnął 62,5 pkt.). Podobnie jak we Włoszech (58,3 pkt.). We Francji tak dobrych statystyk jak teraz nie było od 84 miesięcy (57,7 pkt.), a w Holandii padł rekord wszech czasów (62,4 pkt.).
Pojawia się pytanie, czy polski przemysł osiągnął już szczyt swojego wzrostu, czy dzięki bardzo dobrej koniunkturze w przemyśle europejskim to może trochę wolniejsza niż gdzie indziej, ale droga na szczyt? - zastanawia się ekonomistka Lewiatana.
- Z jednej strony, na pewno możemy liczyć w najbliższych miesiącach na wysoki popyt i na rynku polskim, i na rynkach naszych głównych partnerów biznesowych. Z drugiej strony, niewystarczająca podaż surowców i materiałów do produkcji, a co za tym idzie ich rosnące ceny, coraz trudniejsza sytuacja na rynku pracy z punktu widzenia firm, a przede wszystkim ciągle słaba skłonność do inwestycji ograniczają możliwości zaspakajania tego rosnącego popytu - wskazuje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Sugeruje, że wiele zależy od rządu i Sejmu.
- Jeśli dalej rząd będzie proponował, a Sejm akceptował rozwiązania prawne, które zwiększają koszty działania firm i podnoszą ryzyko działalności gospodarczej, to bardzo szybko polska gospodarka wejdzie na ścieżkę znacznie wyższej inflacji. Wtedy cały wzrost zostanie przez inflację zjedzony - ostrzega ekonomistka.