Coraz więcej Polaków zamiast gotować w domu, woli zamówić obiad w sieci. Aplikacje do zamawiania potraw mocno namieszały na rynku gastronomii. Efekt? W Polsce powstają wirtualne kuchnie. A to dopiero początek rewolucji – czytamy w "Pulsie Biznesu".
Z raportu „Polska na talerzu 2017”, autorstwa IQS jasno wynika, że już połowa Polaków stołuje się na mieście. I to zarówno w dni powszednie jak i w weekend. Aplikacje, dzięki którym w pół godziny można dostać ciepły posiłek do domu, biją rekordy popularności.
Ale to dopiero początek rewolucji, która ogarnęła nasz kraj. Jak się okazuje wciąż jesteśmy daleko w tyle za takimi państwami jak Wielka Brytania czy USA, w których dostawy jedzenia to ogromna część zysków restauracji.
W Polsce wzrost takich zamówień notowany jest dopiero od roku, ale rynek ma duży potencjał. Restauratorzy chętnie wchodzą we współpracę z platformami oferującymi zamawianie on line głównie dlatego, że eliminuje to problem z dostawą – zauważa Puls Biznesu.
Dynamicznie rozwijający się rynek gastronomii rodzi nowe modele biznesowe, których wcześniej w Polsce nie było. Na zachodzie popularność zyskują restauracje, które nie mają punktów stacjonarnych. Sprzedaż opierają na obecności w aplikacji do zamawiania dań. Powstają tzw. wirtualne kuchnie, które polegają na wydzieleniu z restauracji podmiotu, działającego jedynie w aplikacji. Dania powstają w jednym miejscu, ale z oddzielnego menu. Innym pomysłem są tzw. blind kitchen, czyli kuchnie bez stolików, w których dania przyrządzane są wyłączenie do dostawy.
Jeszcze innym trendem na rynku gastronomicznym są koncepty, oferujące dania, które powstały maksymalnie godzinę wcześniej. Eksperci twierdzą, że ten pomysł może już wkrótce zagościć w Polsce.