Nadmorskie plaże to nie jest najlepiej skomunikowane miejsce w Polsce. Jeśli komuś do szczęścia wystarczą plaże Sopotu czy Gdyni - nie ma problemu. Jeśli chcemy wybrać się nad otwarte morze, trzeba poświęcić czas i pieniądze. No właśnie - jak dużo?
A1 pełna niespodzianek
Nasz test zaczął się od weekendowej podróży samochodem z Warszawy do Karwi. W sumie prawie 500 kilometrów. Wyjazd w sobotę rano, a powrót w niedzielę wieczorem. W drogę zabieramy jedną większą walizkę - dla dwóch dorosłych osób i dwójki dzieci 4 i 5 lat. Do tego niezbędne gadżety - wiaderka i łopatki - kupujemy na miejscu.
Na miejsce jedziemy Hondą Civic 4D. To nie jest wielkie rodzinne auto, ale cztery osoby mieszczą się bez problemu - podobnie jak walizka, która zajęła ułamek ogromnego bagażnika.
Samochód wyposażony jest we wszystkie nowoczesne systemy bezpieczeństwa m.in. rozpoznawania znaków drogowych, system ostrzegający o zjeżdżaniu z pasa ruchu, system ograniczający skutki kolizji, czy inteligentny tempomat. To najlepszy gadżet. Sprawia, że przez większość trasy to samochód dostosowuje się do wybranej przez nas prędkości, a my nie dotykamy nawet pedału gazu i hamulca - na autostradzie to maksymalnie 140 km/h. Jeśli do tego dołożymy automatyczną skrzynię biegów, to podróż dla kierowcy jest równie przyjemna, jak dla siedzącego obok pasażera.
Wady tak komfortowej podróży? Spalanie benzyny na poziomie 9l/100 km, co sprawia, że w obie strony kosztowało nas to ok. 450 zł za samo paliwo. Do tego trzeba doliczyć 60 zł za autostradę.
Czas? Powrót zajął niewiele ponad pięć godzin, bo ruch na trasie był niewielki. Za to droga nad morze, to ponad 6 godzin. Wystarczyło trochę deszczu, by na A1 kolizja goniła kolizję. Po drodze naliczyliśmy ich aż cztery.
Tanio to już było
Jeśli wydaje się wam, że weekendowa podróż nadmorska jest droga, to zachęcam do tego samego, ale z użyciem pociągu. By do Gdyni, a stamtąd do Karwi, dojechać w miarę wcześnie, trzeba wyjechać rano słynnym Pendolino. Czas podróży do Trójmiasta to zaledwie 3,5 godziny. Kolejne prawie dwie godziny trzeba doliczyć na dojazd busem lub PKS, do docelowej miejscowości.
Wychodzi niewiele ponad 5 godzin, a więc porównywalnie do czasu podróży samochodem.
Niestety cena za podróż - nawet jeśli odbywa się w komfortowych warunkach - nieco zniechęca. Sam pociąg dla czteroosobowej rodziny to wydatek 700 zł w obie strony. Do tego trzeba doliczyć 60 zł za bilety autobusem do Karwi.
Oczywiście można nie jechać Pendolino, tylko wyjechać pociągiem przed 7 rano, tyle że do Trójmiasta jedziemy wówczas prawie pięć godzin, a gdzie jeszcze kolejne dwie godziny w autobusie!
Można też kupić bilet taniej, zamawiając go wcześniej. Problem w tym, że kilka tygodni na przód trudno przewidzieć pogodę, a aura nad Bałtykiem bywa kapryśna.
A może wybrać samolot....
Ostatnia rozsądna opcja to samolot. Lot do Gdańska z lotniska Chopina w Warszawie to zaledwie godzina. Kolejne trzy godziny zajmie nam dojazd do Karwi, a więc takie połączenia wydaje się najszybsze. Dlaczego wydaje? Bo z lotniska trzeba dojechać na dworzec autobusowy do Gdańska, a stamtąd zabierze nas autobus do Karwi. Wydaje się skomplikowane, ale w przypadku samolotu zachętą są ceny biletów, zaczynając się od kilkudziesięciu złotych.
Niestety tyle teoria. Gdy wybraliśmy poranny samolot do Gdańska w sobotę i powrót w niedzielę wieczorem, za bilety dla naszej rodziny zapłacilibyśmy 1724 zł.
Oczywiście, jeśli chcielibyśmy polecić do Gdańska w sobotnie popołudnie i wrócić w niedzielę rano - będzie o połowę taniej. Niestety, morza w tym przypadku zobaczyć raczej się nie da.
Samochód wciąż bezkonkurencyjny
Szybka kalkulacja jednoznacznie wskazuje, że samochód na tej trasie jest bezkonkurencyjny. Szczególnie jeśli podróżujemy w cztery osoby.
Oczywiście po drodze możemy utknąć w korku, przy okazji trzeba zaplanować postoje, przez co podróż potrwać może nawet i 7 godzin. Ale jeśli nie potraktujemy jej jako gonitwy, a sama podróż też ma być przyjemnością, to przecież nie musimy się spieszyć. A oszczędności na biletach zawsze można przeznaczyć na dodatkowe atrakcje.