Ograniczenie przez PKP Intercity koniecznych remontów okresowych taboru naraziło przewoźnika na dodatkowe koszty wynajmu pojazdów - takie zawiadomienie do prokuratury na jej byłego prezesa Marcina Celejewskiego złożyła fundacja Centrum Zrównoważonego Transportu. Sprawie przygląda się Ministerstwo Sprawiedliwości, a PKP Intercity przekonuje, że jest "wiodącym zleceniodawcą prac modernizacyjnych i naprawczych w obszarze pasażerskiego taboru kolejowego".
- Bardzo ograniczono wydatki na remonty taboru. Jeszcze w 2008 roku było to 500 mln zł, w 2014 180 mln zł, a jak informuje PKP Intercity, w zeszłym roku było to już tylko 100 mln zł - wylicza w rozmowie z money.pl Krzysztof Rytel, prezes CZT. - Po tym, jak w 2014 spadły nakłady na remonty, PKP Intercity musiało wynajmować lokomotywy od kolei niemieckich i wagony od kolei czeskich - dodaje.
Prezes CZT stwierdza, że "zaniedbania w wykonywaniu przeglądów doprowadziły w 2015 r. do braku możliwości wykonywania przez spółkę pełnego rozkładu jazdy w oparciu o tabor własny i do konieczności wynajmowania taboru od podmiotów zewnętrznych, w tym zagranicznych". Miało to kosztować spółkę przynajmniej 6,5 mln zł.
Ile PKP Intercity wydaje na remonty pociągów?
Rytel przekonuje, że podczas prezesury Janusza Malinowskiego w latach 2011-2014, PKP Intercity wydało na remonty i modernizacje 1,11 mld zł, a gdy w 2014 zastąpił go Marcin Celejewski, roczne wydatki na ten cel spadły trzykrotnie.
Money.pl zwrócił się do PKP Intercity o udostępnienie rocznych wydatków przewoźnika na remonty i modernizacje taboru. Z danych przekazanych money.pl przez spółkę wynika, że na same naprawy - bez modernizacji - spółka wydaje rocznie następujące kwoty:
- 2009 - 113,5 mln zł
- 2010 - 123 mln zł
- 2011 - 163 mln zł
- 2012 - 189 mln zł
- 2013 - 153 mln zł
- 2014 - 133 mln zł
- 2015 - 196 mln zł
W odpowiedzi na zarzuty CZT, PKP Intercity odpisało, że "w bieżącym roku zaplanowano naprawy na kwotę ponad 300 mln zł". Spółka nie podała nam łącznych kwot na remonty i modernizacje.
Kupione 8 lat temu, od 2 lat niszczeją na bocznicy
Jednocześnie ze złożeniem zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na "wyrządzeniu spółce PKP Intercity znacznej szkody majątkowej", Centrum Zrównoważonego Transportu opisało "bulwersującą" sprawę wycofanych z eksploatacji ośmiu składów ED74, które PKP Intercity kupiło zaledwie w 2008 roku od bydgoskiej Pesy. Sprawa niszczejących od 2014 roku na bocznicy nowocześnie wyglądających pociągów odbiła się głośnym echem w mediach.
PKP Intercity broni się, że powrót składów ED74 na trasy musiałby wiązać się z ich gruntownym remontem i modernizacją, a poza tym i tak dzisiaj nie spełniają wymogów przewoźnika. - W ostatnich 3 latach wydaliśmy na remont składów ponad 18 mln zł, dzięki czemu 7 pociągów kursuje jako pociągi TLK, np. do Krakowa, Terespola czy Łodzi. Jednak dalsze działania wydają się nieekonomiczne - przekonuje w mailu do money.pl rzeczniczka PKP Intercity Barbara Czemerajda. - Dlatego zdecydowaliśmy o sprzedaży tych pojazdów - dodaje.
- Dziś składy nie spełniają zarówno naszych oczekiwań ze względu na zbyt małą liczbę miejsc na pokładzie, jedynie 200, jak i oczekiwań naszych klientów - podkreśla. Jak mówi Czeremajda, na tle zakupionych w międzyczasie pociągów, ED74 oferuje obecnie zbyt niski standard komfortu. - PesaDART i FLIRT3 mają wygodniejsze fotele, doskonalsze wyciszenie i lepszy system informacji - wylicza.
Nie garażuje się zasobów taborowych
Spółka broni także decyzji o tym, by wycofane z eksploatacji składy umieścić na bocznicy, gdzie są poddane czynnikom atmosferycznym i działaniu wandali. - Żaden z przewoźników, czy to europejskich czy światowych, nie garażuje swoich zasobów taborowych - mówi Barbara Czemerajda. - Tak jak inni operatorzy kolejowi, dysponujemy torami odstawczymi, na których stacjonują nasze wagony i pociągi. W przypadku składów ED74 również korzystamy z takiego rozwiązania.
fot. CZT
Krzysztof Rytel uważa jednak, że PKP Intercity ignoruje istotne walory eksploatacyjne pociągów ED74 - np. osiągają prędkość 160 km/h - i utrzymuje, że na niektórych trasach sprawdziłyby się wręcz lepiej niż większe darty i flirty. - W trakcie wykonanych przez CZT w kwietniu 2016 r. pomiarów napełnień w pociągach IC wyjeżdżających z Łodzi w stronę Sieradza i Kutna, tylko dwoma z nich podróżowało więcej niż 100 osób, a przeciętna frekwencja wynosiła 79 pasażerów w kierunku Kutna i 63 w kierunku Sieradza - pisze Rytel. - Takie kursy o niskim obłożeniu mogłyby obsługiwać ED74, przynosząc oszczędności na niższej stawce za dostęp do torów oraz mniejszym zużyciu energii - podkreśla.
Argumenty o pustych pociągach na trasach obsługiwanych przez PKP Intercity odrzuca jednak rzeczniczka przewoźnika. - Porównując 4 miesiące 2016 roku do 4 pierwszych miesięcy 2015 roku, przewieźliśmy o blisko 3 mln pasażerów więcej. Nie mogę zgodzić się z tezą, jakoby nasze pociągi jeździły puste - mówi Barbara Czemerajda.
Ministerstwo interweniuje
- Pojazdy ED74 przystosowane do obsługi ruchu międzyaglomeracyjnego, w przypadku wykorzystania w naszym obszarze działania, czyli w ruchu dalekobieżnym, nie sprawdziły się - przekonuje rzeczniczka. - Jak wynika z rozmów, jakie prowadziliśmy, składami zainteresowani są przewoźnicy regionalni, dla których obszaru działalności składy były projektowane pod kątem eksploatacyjno-technicznym - dodaje.
Krzysztof Rytel uważa jednak, że składy ED74 są obecnie praktycznie "niesprzedawalne", a sprawa wycofanych z eksploatacji składów ED74 to przykład tego, jakie skutki uboczne może mieć obfite korzystanie z funduszy unijnych. Jak twierdzi, w sytuacji, gdy wystarczy 15 proc. wkładu własnego, czasem bardziej opłaca się kupić nowy tabor kolejowy, zamiast modernizować, a nawet utrzymywać istniejący. - Przez to, że PKP Polskie Linie Kolejowe mają kłopot z wydawaniem funduszy, przesuwa się te środki na projekty taborowe. Takie inwestycje pozwalają łatwiej i sprawniej wydać pieniądze - stwierdza w rozmowie z money.pl.
Money.pl zwrócił się do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa z prośbą o komentarz do sprawy zarzucanej spółce PKP Intercity niegospodarności oraz wyłączonych z eksploatacji i niszczejących składów ED74. "Sprawa sprzedaży przez PKP Intercity SA pociągów ED-74 jest przedmiotem zainteresowania Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa i była już rozpatrywana przez Radę Nadzorczą Spółki" - pisze w mailu do money.pl Elżbieta Kisil, rzeczniczka prasowa MiB.
Jak dodaje, PKP Intercity docelowo zamierza sprzedać składy typu ED-74, ale równocześnie rozważa możliwość ich dzierżawy przewoźnikom lokalnym, ze względu na ich parametry techniczno-eksploatacyjne. "Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa wystosowało do PKP SA, jako właściciela PKP Intercity SA, pismo o podjęcie szybkich działań związanych ze sprzedażą składów ED-74 i ich zabezpieczenie w okresie oczekiwania na ich sprzedaż" - informuje rzeczniczka ministerstwa.
Sprawą złożonego doniesienia do prokuratury zainteresowało się Ministerstwo Sprawiedliwości. - W ramach codziennej analizy prasy staramy się wnikliwie badać i weryfikować informacje podawane w mediach. Nie inaczej było w tym przypadku - mówi money.pl rzecznik resortu Sebastian Kaleta. - W związku ze złożonym zawiadomieniem sprawę będzie badać prokuratura - dodaje.