Historia rafinerii w Możejkach zatacza koło. 11 lat po jej przejęciu przez PKN Orlen, zakład odzyska możliwość kierowania swoich produktów najkrótszą drogą w kierunku Łotwy i Estonii. Umowa z Kolejami Litewskimi pozwoli także na znaczące zwiększenie eksportu diesla do Polski.
Inwestycja w Możejki jest chyba najbardziej krytykowaną spośród wszystkich zrealizowanych przez Orlen od chwili stworzenia spółki. Dotychczas rafineria kosztowała firmę 11 mld zł, z których 8 wydano na sam zakup zakładu.
Radość z nowej rafinerii w grupie nie trwała jednak długo. Tuż po przejęciu przez Polaków całkowitej kontroli nad zakładem w 2008 r. Litwini postanowili rozebrać 19 km torów, tłumacząc się złym stanem technicznym.
19 km to niewiele, ale wystarczyło, by przyszłość zakładu stanęła pod znakiem zapytania. Alternatywą dla zaopatrywania Łotwy i Estonii był transport łączony – ponad 100 km koleją, a później tankowcami. Ewentualnie kilkaset kilometrów koleją. Za rok, to łapanie się lewą ręką za prawe ucho, ma się skończyć.
"Przyciśnięte" przez Komisję Europejską Koleje Litewskie ustąpiły i zgodziły się odbudować kluczowy odcinek. Zgodnie z deklaracją pierwsze cysterny z paliwem pojadą po nowo ułożonych torach w końcu przyszłego roku – 11 lat po przejęciu jedynej rafinerii w krajach bałtyckich. – To koniec blokady dla rozwoju Możejek. Te 19 km rozwiązuje nasz główny problem – wysokie koszty logistyki – powiedział prezes Orlenu Daniel Obajtek.
Polscy kierowcy potrzebują litewskiego diesla
Przy okazji odbudowy torów, koncern zapewnił sobie krótszą i tańszą drogę transportu produkowanego na Litwie diesla do Polski. A zapotrzebowanie na ten rodzaj paliwa rośnie w takim tempie, że krajowe rafinerie nie są w stanie go pokryć.
W ciągu dwóch i pół roku od końca 2015 do połowy tego roku sprzedaż oleju napędowego wzrosła o 45 proc. Dla porównania paliwa „jedynie” o 21 proc. Prognozy wskazują, że trend utrzyma się przynajmniej do 2023 r.
I właśnie dlatego już teraz głównie drogą morską sprowadzamy z Litwy około 600 tys. ton paliw rocznie. – Podpisana z Kolejami Litewskimi umowa pozwoli nam zwiększyć ten wolumen o kilkaset tysięcy ton – zdradził Obajtek. – Gdyby nie Możejki, musielibyśmy kupować tego diesla na Białorusi lub w Niemczech – dodał.
Dla strony litewskiej umowa jest gwarancją nie tylko utrzymania tranzytu na jej infrastrukturze. - Dzisiejsze porozumienie to nasz wspólny sukces. Dla Kolei Litewskich oznacza ono gwarancję dobrej, długoterminowej współpracy z jednym z najważniejszych klientów, jakim jest Orlen Lietuva - powiedział po podpisaniu umowy Mantas Bartuska, szef Kolei Litewskich.
O tym, jak ważny to klient, świadczy fakt, że litewska spółka Orlenu w 2 dni pokrywa całkowite miesięczne zapotrzebowanie państwa na paliwo i odpowiada za 22 proc. eksportu naszego północnego sąsiada.
Co więcej, postawa Kolei Litewskich w kwestii torów do Renge, może wpłynąć na stanowisko Orlenu w procesie z Komisją Europejską. Litwini zapłacili bowiem 28 mln nałożonej na nich kary, ale złożyli odwołanie. – Po zakończeniu odbudowy na pewno usiądziemy do rozmów – podkreślił Daniel Obajtek.
Inwestycje
Przy okazji otwarcia torów, PKN Orlen ogłosił kolejną inwestycję – w Możejkach po 2023 r. planowane jest uruchomienie instalacji pogłębionego przerobu ropy – tzw. hydrokraking. Umowa na zakup licencji i przygotowanie projektu nowej instalacji została podpisana w lipcu. Do tego w ciągu dwóch lat zakład musi dostosować się do nowych norm środowiskowych narzuconych przez wspólnotę.
Planowana rozbudowa i modernizacja Możejek to kolejny projekt w grupie spółek Orlenu. W części petrochemicznej rafinerii w czeskim Litivinovie już powstają nowe linie PEC-3 za 1,4 mld zł,. Z kolei w Płocku w ciągu najbliższych 5 lat powinny zacząć działać dodatkowe linie olefinowe i fenolowe. Koszt? Bagatela - 8,3 mld zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl