Giełdowa strata może okazać się podatkowym zyskiem. Wszyscy ci, którzy nie trafili z niektórymi inwestycjami w tym roku, mogą jeszcze przed końcem roku choć częściowo się odkuć. Ważne jednak, żeby zrobić to w odpowiedni sposób i w konkretnym czasie. Trzeba też pamiętać, że giełda rozlicza się z dwudniowym opóźnieniem.
Czas przedświąteczny nie sprzyja rozmyślaniom o podatkach. Temat ten pojawi się dopiero w nowym roku wraz z koniecznością rozliczenia PIT-u. Warto jednak wykorzystać jeszcze ostatnie dni tego roku, żeby uniknąć lub chociaż zmniejszyć kwotę, którą będziemy musieli oddać państwu z tytułu nieszczęsnego podatku Belki, który dotyczy m.in. giełdowych inwestycji.
Przypomnijmy, że nazwiskiem byłego ministra finansów nazywamy podatek od dochodów kapitałowych, który został wprowadzony w 2002 roku. Dotyczy on dochodów kapitałowo-pieniężnych. Najczęściej płacimy go przy okazji zysków z lokat bankowych czy oprocentowanych kont oszczędnościowych w bankach. Wynosi 19 proc.
Bank podatek Belki potrąca sam, za każdym razem gdy księguje na naszych kontach zyski z oprocentowania środków. Nie ma więc możliwości obejścia tego obowiązku. Inaczej jest w przypadku opodatkowania zysków na giełdzie. Te rozliczamy samodzielnie w PIT-38. Stosując prostą i zgodną z prawem sztuczkę można podatek znacząco obniżyć lub nawet zupełnie go nie płacić.
W skrócie można powiedzieć, że polega to na zbilansowaniu zysków z jednych inwestycji stratami z innych. Choć z pozoru trudno mówić tu o korzyściach. W końcu wyjdziemy na zero lub na minus. Praktyka jednak wygląda zupełnie inaczej.
Straty też można wykorzystać
Każdy giełdowy gracz będzie musiał oddać na rzecz państwa 19 proc. zysków zaksięgowanych na jego koncie maklerskim. Należy przez to rozumieć dochód uzyskany w wyniku sprzedaży akcji, których wartość wzrosła względem ceny zakupu. Przykładowo, jeśli w tym roku sprzedaliśmy akcje banku PKO BP z zyskiem 1000 zł, będziemy musieli od tego zapłacić 190 zł podatku. Zostanie więc "na czysto" tylko 810 zł.
Jeśli to jedyne akcje, które mieliśmy, to nie unikniemy podatku. Zazwyczaj jednak grając na giełdzie stawia się pieniądze na większą liczbę spółek. Rzadko kiedy na wszystkich jesteśmy na plusie i właśnie tę sytuację możemy wykorzystać na naszą korzyść.
Załóżmy, że mamy ciągle akcje Taurona, na których jesteśmy na minusie 500 zł. Póki ich nie sprzedamy, strata ta podatkowo nie będzie miała żadnego znaczenia. Wystarczy więc, że przed końcem roku sprzedamy je i w ten sposób zrekompensujemy podatkowo 1000 zł zysku z PKO BP. Tym samym podatek zostanie naliczony od 500 zł. Wyniesie już tylko 95 zł zamiast 190 zł.
Ważne jest więc sprzedanie akcji, które przynoszą nam straty. Szczególnie jeśli i tak nie wiążemy już z nimi wielkich nadziei. Podatkowo lepiej to zrobić jeszcze przed końcem roku niż na początku przyszłego. Ich sprzedaż w styczniu nie obniży podatku za 2017 rok.
Ale co w sytuacji, gdy nie chcemy sprzedawać akcji Tauronu, licząc na to, że w najbliższym czasie los się do nas uśmiechnie i straty przekujemy w zyski? Nic nie stoi na przeszkodzie, by zaraz po sprzedaży ponownie je odkupić. Chodzi tylko o ty, by "zrealizować" stratę, która obniży podatek.
Oczywiście każda transakcja kupna i sprzedaży akcji obciążona jest prowizją, którą pobiera dom maklerski prowadzący rachunek. W wielu przypadkach jednak bardziej opłaci się dwukrotnie zapłacić około 0,4 proc. prowizji od wartości akcji (przy sprzedaży i ponownym odkupieniu) niż raz 19 proc. podatku od wypracowanego zysku ogółem.
Czas ucieka
Jeśli takich stratnych inwestycji mamy na koncie więcej, może się zdarzyć, że nawet grosza podatku Belki nie zapłacimy, choć inne akcje sprzedaliśmy z zyskiem.
Warto podkreślić, że jest to zabieg, który pozwala ograniczyć negatywne konsekwencje nietrafionych inwestycji. Oczywiście lepiej osiągać zyski ze wszystkich kupowanych akcji. Jeśli zapłacimy duży podatek, oznacza to, że dużo zarobiliśmy.
Wspominaliśmy, że "optymalizację" podatkową trzeba przeprowadzić jeszcze przed końcem tego roku, żeby działała przy rozliczeniu najbliższego PIT-a. Należy jednak pamiętać o bardzo ważnej zasadzie, jaka panuje na warszawskiej giełdzie. Transakcje kupna i sprzedaży akcji rozlicza się fizycznie z dwudniowym opóźnieniem.
Tak więc akcje, na których inwestor poniósł stratę, a które mają posłużyć do obniżenia podatku, muszą zostać sprzedane najpóźniej na trzeciej sesji giełdowej przed końcem roku. W 2017 roku ostatni dzień handlu wypada w piątek 29 grudnia. Tego dnia zostanie rozliczona transakcja ze środy 27 grudnia. To jest więc ostatni dzień, w którym możemy sprzedaż akcje ze stratą.
Do tego czasu zostało kilka dni. Warto więc na spokojnie przemyśleć jeszcze taki ruch.