Nowa formuła podatku handlowego, choć nie została jeszcze oficjalnie zaprezentowana, już nie podoba się polskim sklepom. Przeciwko pomysłowi posłów PiS występuje Polska Grupa Supermarketów. Dotąd gorąco popierała opodatkowanie sieci handlowych, ale teraz grozi protestami przed Sejmem. Z informacji money.pl wynika, że i inne polskie sklepy już nie chcą podatku.
"Polska Grupa Supermarketów (PGS) stanowczo sprzeciwia się nowemu projektowi wprowadzenia liniowego podatku od obrotu, z równą stawką dla wszystkich, bez kwoty wolnej. To działanie, które skutecznie doprowadzi tysiące polskich, małych sklepów do bankructwa" - czytamy w oświadczeniu firmy.
Jak pisał money.pl w ubiegłym tygodniu, grupa posłów PiS skupiona wokół Adama Abramowicza zamierza w czwartek przedstawić swoją wersję podatku handlowego. Ponieważ Komisja Europejska zakwestionowała wysoką kwotę wolną od podatku oraz dwie stawki podatkowe, więc parlamentarzyści proponują opodatkowanie wszystkich sklepów po równo. Niezależnie, czy jest to kiosk z gazetami, czy sieć hipermarketów każdy ma zapłacić co miesiąc ok. 1,5 proc. podatku od obrotów.
Od podatku będzie można jednak uciec, bo handlowy będzie można odliczyć od rocznego rozliczenia CIT. W uproszczeniu - jeśli ktoś uiszcza podatek dochodowy, to jedyną zmianą będzie obowiązek jego wcześniejszego opłacenia oraz comiesięczne składanie zeznań podatkowych.
Jak tłumaczył money.pl poseł Abramowicz, uczciwe sklepy nie zostaną podatkiem dotknięte. Z jego wyliczeń opartych o dane z Ministerstwa Finansów wynika, że w najmniejszych sklepach podatek dochodowy to zazwyczaj ok. 2 proc. obrotów.
Pomysł i tak nie podoba się PGS. I twierdzi, że taka forma opodatkowania jest niesprawiedliwa. W wyliczenia posła nie wierzy. Zdaniem PGS nowa wersja daniny zmusi niewielkie placówki do wpłacania na rzecz państwa większych kwot niż dotychczas. I przyczyni się do bankructwa drobnych sklepikarzy.
- Proponowany obecnie liniowy podatek od obrotu wywoła liczne protesty, demonstracje i skargi tysięcy przedsiębiorców, których jedynym źródłem dochodu jest działalność handlowa - podkreśla Michał Sadecki, prezes PGS.
Dotąd Grupa gorąco popierała pomysły rządu. Proponowała też dużo większą niż ostatecznie ustalono progresję podatkową, która obciążała duże, zagraniczne sieci supermarketów.
Skąd zmiana stanowiska? Sadecki twierdzi, że rząd obiecywał wprowadzenie podatku, mającego na celu nałożenia większych obciążeń na duże zagraniczne sieci, które dziś unikają płacenia podatków dochodowych.
- Nie możemy pozwolić na wprowadzanie przejściowych rozwiązań, które prowadzą do upadku polskiego sektora handlowego - podkreśla szef PGS.
PGS skupia dziś ok. 600 sklepów działających pod markami TopMarket czy Społem. Z informacji money.pl wynika, że pomysł podatku w wersji Abramowicza nie podoba się też innym przedstawicielom sieci spożywczych. Sprzeciwiać ma się m.in. Polska Izba Handlu, ale nie tylko ona.
- Jesteśmy absolutnie przeciw. Sądzę, że tym razem będziemy mieć ostre, spójne i jednolite stanowisko razem z drobnymi polskimi sklepami - mówi money.pl Renata Juszkiewicz z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, która zrzesza największe sieci handlowe działające w naszym kraju.
W czwartek w Sejmie odbyć mają się konsultacje społeczne nad projektem Abramowicza. Już miesiąc temu przeciwko poprzednim rozwiązaniom podatkowym wszystkie sieci handlowe opowiedziały się w jednym stanowisku zapisanym na... kartce papieru. Sklepy jasno zakomunikowały, że już żadnego podatku handlowego nie chcą.