Żadna branża nie znajduje się pod tak intensywnym obstrzałem państwa jak handel, a właściwie działające na tym rynku duże zagraniczne spółki. Rządowi nie wyszło w zeszłym roku z podatkiem handlowym, ale ma inne budzące wątpliwości pomysły. Od marca ma zacząć obowiązywać zakaz handlu w niedzielę, a już 1 stycznia wchodzi w życie podatek od nieruchomości komercyjnych, który w praktyce będzie działać jak podatek katastralny.
Wprowadzone w przepisach podatkowych zmiany według rządu mają być sposobem na skuteczną walkę z wielkimi centrami handlowymi, które unikają płacenia podatku CIT.
Podatkiem od nieruchomości komercyjnych, który często nazywany jest podatkiem galeryjnym, od 1 stycznia objęte zostaną firmy, do których należą budynki handlowo-usługowe o wartości początkowej przekraczającej 10 mln zł.
Nowy podatek uderzy jednak nie tylko w galerie handlowe. Do katalogu placówek, których będą dotyczyć nowe przepisy, zaliczają się także domy towarowe, samodzielne sklepy i butiki, oraz "pozostałe budynki handlowo-usługowe. Oprócz tego nowym podatkiem objęte zostaną budynki biurowe.
Stawka podatku od budynków handlowo-usługowych oraz biurowych wynosi 0,035 proc. od nadwyżki wartości początkowej powyżej 10 mln zł i będzie naliczana co miesiąc. Oznacza to, że w skali roku właściciele tych nieruchomości zapłacą 0,42 proc. podatku.
- To jest podatek majątkowy, a faktycznie katastralny - ocenia Paweł Tomczykowski, partner zarządzający, Kancelaria Ożóg Tomczykowski.
Ideą Mateusza Morawieckiego jest, by podatek galeryjny był płacony tylko przez te spółki, które uciekają z dochodami za granicę i w efekcie w Polsce nie płacą podatku dochodowego. Dlatego przepisy przewidują możliwość pełnego odpisania podatku od nieruchomości od podatku CIT.
Problem polega jednak na tym, że prowadzenie centrów handlowych w Polsce - wbrew powszechnym przekonaniom - nie zawsze wiąże się z wielkimi zyskami, a bardzo dużo obiektów handlowych jest na minusie. Były już przypadki wyburzenia centrów handlowych.
Walczący o przetrwanie właściciel obiektu, w którym dziesiątki lokali stoi pustych, będzie płacił podatek pomimo ponoszonych strat finansowych. Przez fiskusa będzie traktowany jak firma, która zarabia dziesiątki milionów, ale zyski transferuje za granicę.
- Nie jest tu opodatkowany ani dochód, ani przychód - wyjaśnia Tomczykowski. Jak mówi ekspert, dla przeciętnej wielkości centrum handlowego nowy podatek może wynieść nawet 4 mln zł rocznie.
Podatek galeryjny ma główną wadę podatku katastralnego - zniechęca właścicieli nieruchomości do remontowania i inwestowania w nie, ponieważ każdy wzrost ich wartości rynkowej oznacza wyższy podatek.
Radosław Knap z Polskiej Rady Centrów Handlowych ostrzegał w rozmowie z money.pl, że w efekcie wprowadzenia nowego podatku wiele centrów handlowych, które mają już swoje lata, nie będzie remontowanych ani modernizowanych.
W praktyce oznacza to spadek inwestycji zagranicznych, co stanowi zaprzeczenie deklarowanych przez Mateusza Morawieckiego działań.
Eksperci ostrzegają też, że przepisy o podatku galeryjnym mogą zostać zakwestionowane przez Brukselę, jak stało się to w przypadku podatku handlowego. Oba rozwiązania łączy różnicowanie podatników ze względu na wielkość, a to właśnie zostało uznane za niedozwoloną pomoc publiczną.
Interwencja Komisji Europejskiej jest o tyle prawdopodobna, że podatku o takiej konstrukcji jak ten, który wchodzi w życie 1 stycznia, nie ma w żadnym innym kraju Unii Europejskiej. Biorąc pod uwagę obecny stan stosunków na linii Warszawa-Bruksela, trudno też spodziewać się szczególnej przychylności komisarzy unijnych.