- Tezy, że podatek nakładany na sklepy i system bankowy uderzy tylko i wyłącznie w nie same jest lansowany przez lobbing grup związanych z tym kapitałem i nie należy tego demonizować. Ważniejsze jest natomiast to, że jego wprowadzenie łamałoby zasadę równego traktowania sektorów gospodarki - powiedział Kołodko w rozmowie z ISBnews w kuluarach Forum Przemysłowego w Karpaczu.
Wedlu niego, plany rządu to tylko próba poszukiwania dodatkowych dochodów, powstałe na założeniu, że są instytucje unikające płacenia podatków.
- Gdybym dziś był wicepremierem i ministrem finansów, nie uciekałbym się do takich prostych rozwiązań, ale uruchomiłbym służby karno-skarbowe, aby sprawdziły sytuację. Wszyscy bowiem wiemy, że takie zachowania, jak ceny transferowe czy ukrywanie dochodów, istnieją - wskazał Kołodko.
Były wicepremier podkreślił, że z negatywnymi zjawiskami trzeba walczyć bezpośrednio, a nie metodą okrężną. Dodatkowo, w jego opinii, zapowiadane nowe rozwiązania podatkowe nie przetrwają długo z powodu niskiej skuteczności.
- Dlatego moja rada dla rządzących jest taka - jeśli już tak daleko doszliście, że nie sposób się wycofać z zapowiedzi, to można upoważnić ministra finansów, aby w określonym momencie mógł oba te podatki zawiesić. To pozwoli w przyszłości nie tylko uniknąć czasochłonnej procedury zmiany ustaw, uzgodnień eksperckich itp., ale i wygasi negatywne nastroje. Tak jak właśnie stało się, gdy taki zapis pojawił się w przypadku uchwalania podatku giełdowego, którego tworzenie kończyłem po poprzednim ministrze - podsumował Kołodko.
Rząd planuje wprowadzenie w 2016 r. - prawdopodobnie w II kw. - podatku od sklepów wielkopowierzchniowych, który ma przynieść budżetowi ok. 3,5-4,5 mld zł rocznie. Już w lutym ma wejść w życie podatek od niektórych instytucji finansowych, który oznaczałby roczne wpływy do budżetu od banków w wysokości ponad 4 mld zł.
Lesław Kretowicz