W środę Sejm uchwalił ustawę o podatku od sprzedaży detalicznej, która przewiduje dwie stawki tej daniny - 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Kwota wolna od podatku w skali roku będzie więc wynosić 204 mln zł.
Dyrektor Generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji uważa, że nowe regulacje mogą niekorzystnie odbić się przede wszystkim na hipermarketach, gdyż ten segment ma - według niego - najniższą rentowość. - Hipermarkety od kilku lat przechodzą kryzys. Większość z nich jest nierentowna - powiedział Faliński.
Jego zdaniem boleśnie skutki nowego podatku może też odczuć część supermarketów oraz niektóre indywidualne sklepy kupieckie. Najmniej - jak przekonywał - dotknięci zostaną najsilniejsi gracze, czyli dyskonty i kupieckie systemy franczyzowe, które cieszą się - według niego - najwyższymi rentownościami.
- Hurt, który integruje systemy franczyzowe nie będzie objęty podatkiem. Uczestnicy tych systemów to niepowiązane kapitałowo małe firmy, które podpisały umowę o współpracy, a ich miesięczne obroty nie przekraczają 17 mln zł miesięcznie. Stworzy się linia konkurencji między dyskontami i dużymi systemami franczyzowymi, które będą bardzo konkurencyjne zarówno wobec najmniejszych, jak i największych sklepów - wyjaśnił.
Według niego efekt będzie taki, że najsilniejsi gracze będą bronić cen, bądź nawet je obniżać, by utrzymać klienta albo odebrać go reszcie rynku. - Polaryzacja rynku przyspieszy, wbrew deklaracjom o wyrównywaniu szans. Prawdopodobne są też procesy konsolidacyjne, bowiem sklepy będą szukać taniego dostępu do towarów. Przejmowane mogą być średnie firmy sektora przetwórstwa żywności, który jest znacznie przeinwestowany. Po czasie klientom może to wyjść na dobre, ale dla handlowców, niezależnych kupców i hipermarketów zmiany będą gigantycznym wyzwaniem - ocenił.
Faliński uważa, że koszt podatku w mniejszym stopniu zostanie przerzucony na klientów. Uciekną się do tego najwyżej ci, którzy nie będą mogli obarczyć nim dostawców. - Zarówno dostawcy, jak i klienci na pewno poniosą koszty tego podatku - powiedział Faliński.
Poinformował, że POHiD nie będzie skarżył ustawy do Trybunału Sprawiedliwości UE, natomiast sprawą polskich przepisów interesuje się organizacja EuroCommerce, która wcześniej skutecznie zaskarżyła podatek handlowy na Węgrzech. To konfederacja organizacji narodowych, zrzeszająca środowiska handlu detalicznego, hurtowego i zagranicznego. POHiD jest jej członkiem.
- Generalnie EuroCommerce jest zaniepokojony tym, co się dzieje w Europie Środkowej, gdzie od dawna funkcjonują tendencje do nadregulacji (...). Na pewno stanie w naszej obronie, zresztą tego od niej oczekujemy - powiedział.
Wyjaśnił, że EuroCommerce dopatruje się w polskich przepisach dyskryminacji i pomocy publicznej.
Z kolei rzeczniczka prasowa Polskiej Izby Handlu Joanna Chilicka powiedziała, że zmiany będą miały pozytywny skutek dla rynku. - Spowoduje wyrównanie szans mniejszych firm w starciu z większymi. Nie sądzę, by ceny dla klientów sklepów wzrosły. Zwiększenie konkurencyjności małych podmiotów nie powinno skutkować podniesieniem cen w większych sklepach - oceniła rzeczniczka PIH.
Zgodnie z ustawą przedmiotem opodatkowania będzie przychód ze sprzedaży detalicznej, czyli sprzedaży dokonywanej na rzecz konsumentów (osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych). Przychód ze sprzedaży detalicznej nie będzie obejmował należnego podatku VAT. W podstawie opodatkowania nie będzie uwzględniana sprzedaż na rzecz przedsiębiorców.
Nie przewiduje się opodatkowania sprzedaży dokonywanej przez internet.
Ustawę przygotował rząd, ale w czasie prac sejmowych wprowadzono do niej szereg zmian. Posłowie doprecyzowali m.in. pojęcie działalności gospodarczej, opierając je na definicji zawartej w ustawie o podatku od towarów i usług (VAT). Ustawa zakłada też, że podatek pobierać się będzie od usług towarzyszących sprzedaży, jeśli będą one odrębnie zaewidencjonowane.
Posłowie zdecydowali o przesunięciu terminu wejścia w życie ustawy z 1 sierpnia na 1 września 2016 roku. Przy założeniu, że podatek będzie obowiązywał od 1 sierpnia, dochody z niego rząd szacował na ok. 630 mln zł brutto i ok. 510 mln zł netto. W związku z przesunięciem terminu wejścia w życie wpływy te będą jednak niższe.
W 2017 roku, gdy podatek będzie obowiązywał cały rok, rząd szacuje wpływy z niego na 1,9 mld zł brutto.