Żadna grupa podmiotów nie zyska na podatku od marketów zaproponowanym przez MF, najmniej stracą średniej wielkości sieci supermarketów - głównie polskich i sieciowe systemy franczyzowe - uważa dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji Andrzej Faliński.
Ocenił, że skutkiem wprowadzenia w życie propozycji resortu finansów może być wycofanie się z Polski części największych hipermarketów. - Nie wiem, czy do tego dojdzie; jeśli tak - to możemy spodziewać się tego w ciągu dwóch lat. Teraz pewnie właściciele dużych sieci zaczną dobrze liczyć i kalkulować opłacalność. Może się okazać zbyt niska - powiedział Faliński. Wśród podmiotów "najbardziej stratnych" wymienił też hurtownie.
- Propozycje ministerstwa - kiedy wejdą w życie w takim kształcie - spowodują moim zdaniem negatywne skutki dla gospodarki. To może posunięcie uzasadnione ze względu na socjalne zapowiedzi rządu, ale finalnie to będzie duży hamulec dla rozwoju gospodarki. Budżet się pożywi, ale gospodarka jako taka - nie - wskazał Faliński.
Według niego zaproponowany przez MF podatek jest wysoki i "ostro zakrojony". - Progi są tak ustawione, że płacą wszyscy. Pewnym novum i niespodzianką jest opłata dla handlujących w soboty, niedziele i święta. A trzeba pamiętać, że w soboty przypada ponad jedna czwarta tygodniowego handlu i zysków z niego. Jak rozumiem, chodzi tu o to, by nam potem Bruksela nie wytykała dyskryminacji zagranicznych podmiotów względem krajowych - powiedział Faliński.
Jego zdaniem "światełkiem nadziei" dla handlujących jest to, że skoro są wyznaczane takie stawki, to ministerstwo prawdopodobnie nie planuje zakazu handlu w niedziele.
Faliński przyznał zarazem, że obecne propozycje MF są "nieco lepsze od poprzednich". Ze wstępnego projektu ustawy dotyczącej tego podatku wynikało, że opodatkowane miały być podmioty prowadzące działalność handlową w sklepach o powierzchni sprzedaży powyżej 250 mkw. Podczas konsultacji, prowadzonych z branżą na początku stycznia, strony zgodziły się co do rezygnacji z tego kryterium jako podstawy opodatkowania. - Takie kryterium byłoby kuriozalne i rodziłoby tylko różne pomysły na jego obchodzenie - uważa Faliński.
- Jeśli chodzi o skutki obecnej propozycji dla zwykłych klientów, to widzę to tak: po pierwsze, będą oni mieli mniejszy wybór, bo wskutek podatków część dostawców zostanie wyeliminowana. Co do cen - wzrosną dla towarów w miarę dobrej i bardzo dobrej jakości; pojawią się natomiast większe ilości produktów zdecydowanie tańszych, ale kiepskich jakościowo - podkreślił. Zaznaczył, że jego zdaniem to zjawisko w szczególności obejmie branżę odzieżową czy płytową.
Z poniedziałkowego komunikatu Ministerstwa Finansów wynika, że markety mają płacić trzy stawki podatku od obrotów; stawka podstawowa będzie wynosić 0,7 proc., a pozostałe - 1,3 proc. i 1,9 proc. Podatek będzie też zawierać kwotę wolną wynoszącą 18 mln zł rocznego obrotu. Podatek, jak wynika z komunikatu, będzie miał charakter progresywny. Stawka 0,7 proc. ma obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln złotych. Stawka 1,3 proc. ma być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln złotych w tym miesiącu. Stawka 1,9 proc. ma obowiązywać od przychodów ze sprzedaży detalicznej prowadzonej w soboty, niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy (to ostatnie kryterium odnosić się będzie do tych sprzedawców detalicznych, którzy na mocy przepisów będą prowadzili sprzedaż w takie dni).