Projekt ustawy o podatku od sklepów wielkopowierzchniowych to jeden z pomysłów PiS na zwiększenie dochodów budżetu.
Niedawno minister i szef Komitetu Stałego Henryk Kowalczyk zapowiadał przeprowadzenie w tej sprawie konsultacji. Mówił, że odbędą się one być może już w tym tygodniu, by do końca grudnia wypracować ostateczne stanowisko. Z informacji uzyskanych przez PAP w źródłach rządowych wynika jednak, że do konsultacji dojdzie 8 stycznia 2016 roku.
Mają w nich wziąć m.in. wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki, minister finansów Paweł Szałamacha oraz przedstawiciele branży sklepów wielkopowierzchniowych.
Kowalczyk mówił kilka dni temu, że nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca tego, czy projekt będzie poselski, czy rządowy. Podtrzymał, że rząd chce, aby zmiany te weszły w życie najpóźniej od drugiego kwartału 2016 r.
W grę wchodzi m.in. uzależnienie podatku od obrotów sklepu, a nie od powierzchni.
Jak mówił już wcześniej Kowalczyk, uwagi przedsiębiorców polegają na tym, by całkowicie odejść od kryterium powierzchni sklepu wielkopowierzchniowego i uzależnić podatek tylko od wysokości obrotów. Druga uwaga - jeśli zostaje powierzchnia, to powinna być wyższa - np. 400 m kw. W projekcie jest 250 m kw.
- Kolejna kwestia - to odejście od jednolitej stawki 2-proc. na rzecz stawki progresywnej. To pozostaje do uzgodnienia, by uzyskać cel fiskalny - podkreślał szef Komitetu Stałego.
Kilkanaście dni temu na Facebooku Szałamacha napisał: "Projekt z sierpnia, który zaprezentowaliśmy podczas kampanii wymaga poprawy, w szczególności kryterium powierzchni sprzedaży 250 mkw nie jest dobrą podstawą podlegania przepisom tej ustawy".
Z kolei Klub Jagielloński apelował w petycji do przedstawicieli rządu o to, by prace nad podatkiem od sklepów wielkopowierzchniowych prowadzone były w ramach ścieżki rządowej. "Przeprowadzenie projektu przez konsultacje publiczne i stworzenie profesjonalnej oceny skutków regulacji zabezpieczą nas przed "wylaniem dziecka z kąpielą", jakim byłoby ustanowienie podatku w praktyce uderzającego w polskie, a nie zagraniczne sieci" - napisano w petycji.
Z uzasadnienia projektu ustawy autorstwa PiS wynika, że w 2013 r. 175 sieci handlowych, które działały w sektorze sprzedaży detalicznej, wpłaciło łącznie podatki dochodowe w wysokości 440 mln zł. Kwota ta stanowi - według autorów propozycji - 0,47 proc. ich przychodów.
Autorzy projektu podkreślają, że nowa ustawa ma ograniczyć potencjalny transfer zysków osiąganych ze sprzedaży detalicznej na terenie kraju przez duże koncerny. W wielu przypadkach - ich zdaniem - wielkie sieci handlowe mają obecnie możliwości unikania płacenia podatku dochodowego. Przykładowo wykazują straty podatkowe, by nie płacić podatków dochodowych, a zyski faktycznie transferowane są do innych państw.
Nowy podatek - według PiS - ma również przeciwdziałać ekspansji zagranicznych sieci handlowych, które, dysponując środkami i odpowiednim know-how, potrafiły szybko podporządkować sobie rynek handlu detalicznego w Polsce.
PiS przekonuje w uzasadnieniu projektu, że sklepy wielkopowierzchniowe w Polsce są obecnie realnie mniej obciążone podatkami niż ich mniejsi, detaliczni konkurenci.
Według autorów projektu udział podatku dochodowego w przychodach małego i średniego biznesu zajmującego się handlem detalicznym jest ponaddwukrotnie wyższy niż w sklepach wielkopowierzchniowych, a sytuację dodatkowo pogarsza tzw. czwarty sektor, czyli sprzedaż detaliczna podmiotów niepłacących żadnych podatków, który w małych miastach i na wsi stanowi już liczącą się konkurencję głównie dla małych i średnich firm.