O opłacie paliwowej mówi projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, który złożyła w Sejmie grupa posłów PiS.Ma to być nowy podatek - do ceny paliw doliczone zostanie 20 groszy na litr, a dodatkowo kwota będzie w przyszłości korygowana o wartość inflacji - informuje "Puls Biznesu".
Dzisiejsza cena paliwa to ok 4,5 zł za litr, więc dodatkowe 20 gr to wzrost o 5 proc. Kierowcy indywidualni zawyli, ale do ich reakcji z dystansem podchodzi m.in. Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku.
- Kiedy ropa się waha, widać czasem większe zmiany w krótszym czasie. Wpływ opłaty paliwowej na inflację uważam za śladowy, nie spodziewam się też istotnego wpływu na konkurencyjność poszczególnych branż - uważa Ernest Pytlarczyk.
Jak podaje dziennik, oczywistym beneficjentem nowego podatku jest branża budowlana. Piotr Zybała, analityk mBanku szacuje, że nowa opłata pozwoli zwiększyć wydatki na budowę dróg ponad obowiązujący obecnie poziom 107 mld do 2022 r. Wśród potencjalnych beneficjentów wymienia Budimex, Trakcję Polską, Unibeop, Mirbud i Mostostal Warszawa.
Nowy podatek już po wakacjach
W projekcie ustawy czytamy, że nowa opłata ma przynieść 4-5 mld zł wpływów. Połowa tej kwoty zasili Fundusz Dróg Samorządowych, a reszta - Krajowy Fundusz Drogowy.
- Powołanie Funduszu Dróg Samorządowych to wyjście naprzeciw oczekiwaniom wójtów, starostów i burmistrzów - powiedział szef sejmowej Komisji Infrastruktury Bogdan Rzońca (PiS) w poniedziałek w Rzeszowie. - To jest danina na bezpieczeństwo publiczne - dodał.
Zdaniem Rzońcy, po drogach lokalnych odbywa się znaczna część ruchu osobowego i towarowego.
- Te drogi są w bardzo złym stanie. Od wielu lat inwestycje na tych drogach są bardzo małe i niewystarczające. Na tych drogach jest bardzo wiele wypadków, bardzo często nie ma przy nich chodników - powiedział szef sejmowej Komisji Infrastruktury. - Zauważyliśmy ten problem i wychodzimy naprzeciw temu wołaniu samorządowców. Państwo musi pomóc w realizacji tych inwestycji.
W ocenie Rzońcy zły stan dróg lokalnych powoduje również wykluczenie inwestycyjne całych gmin, do których z tego powodu nie chce przyjść żaden inwestor. - Inwestorzy nie przyjeżdżają do tych gmin, bo są złe drogi, to jest blokada i hamuje rozwój regionu. Drogi gminne i powiatowe wołają o pomoc - zaznaczył.