Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Sebastian Ogórek
Sebastian Ogórek
|

Podatek od sieci handlowych. Każdy prosi ministra o wyłączenie

0
Podziel się:

W tle walki o kształt podatku handlowego trwa zażarta batalia o wyłączenia z płacenia nowej daniny. Na wypisanie się z podatku liczą kioskarze, księgarze, składy węgla, restauracje. A nawet sprzedawcy… odzieży używanej.

Podatek od sieci handlowych. Każdy prosi ministra o wyłączenie
(pixabay/ CC0 Public Domain)

W tle walki o kształt podatku handlowego trwa zażarta batalia o wyłączenia z płacenia nowej daniny. Na wypisanie się z podatku liczą kioskarze, księgarze, składy węgla, restauracje. A nawet sprzedawcy... odzieży używanej.

Według obecnie procedowanej wersji ustawy o podatku detalicznym wyłączone są jedynie sprzedaż energii, gazu ziemnego, wody z sieci oraz ciepła systemowego. Dodatkowo nieopodatkowane są także "posiłki przygotowywane przez ich zbywcę" oraz leki refundowane. Lista zwolnień nie jest więc duża. A odkąd rząd postanowił odejść od kryterium powierzchni zaczęły się problemy.

- Jest sporo branż, które w ogóle nie spodziewały się tego, że obejmie je podatek obrotowy. Teoretycznie jest to taksa od sieci detalicznych, ale w dzisiejszej formie zapłacić muszą go także sklepy działające raczej na rynku hurtowym. Jeśli bowiem najpierw wystawiają paragony, a później kupujący musi poprosić o fakturę, to podatek od takiej sprzedaży także zostanie naliczony - mówi Agata Barańska, ekspert od handlu w firmie Grant Thornton.

Zaskoczone były na pewno sieci kablowe czy firmy takie jak Play, Orange czy Plus. W myśl przepisów także powinny zapłacić podatek, bo oprócz sprzedaży abonamentów oferują przecież tablety, telefony czy dekodery. O wyłączenie sprzedaży tych towarów apeluje do MF resort cyfryzacji.

Podatku nie chcą też płacić księgarze. Ci już w połowie stycznia, a więc długo przed publikacją kontrowersyjnego projektu ustawy, apelowali w liście do rządu o wyłączenie sprzedaży książek z podatku handlowego. Polska Izba Książki przypominała, że Polacy książek nie czytają, a podwyższenie cen tylko wzmocni ten niekorzystny trend. Przypominano, że wprowadzenie VAT-u na książki spowodowało 8-procentowy spadek sprzedaży.

- Zwróciliśmy się do wszystkich możliwych gremiów o wyłączenie sprzedaży książek i prasy. Obie te branże kuleją, a dodatkowe opodatkowanie jeszcze mocniej w nie uderzy. Dla kogoś z zewnątrz może się wydawać, że 1 proc. to niedużo. Tymczasem w naszym wypadku to często cała rentowność – mówi money.pl Włodziemierz Albin, prezes wydawnictwa Wolters Kluwer i jednocześnie szef Polskiej Izby Książki.

Jak dodaje, w obecnym formacie podatku, daninę płacić musiałyby mające polskich właścicieli Matras czy Książnica Polska, a więc firmy, które nie uciekają do rajów podatkowych.

- Państwo na tym dużo nie zarobi, a tylko zaszkodzi. Poza tym w naszym przypadku wyłączenie jest bardzo proste do przeprowadzenia, bo od książek i gazet jako jedynych naliczany jest 5-procentowy VAT - dodaje Albin.

W kolejce o zwolnienie ustawiają się także sprzedawcy paliw. Już dziś w każdym litrze benzyny różnego rodzaju podatki i opłaty stanowią ponad 61 proc. ceny. Polska Izba Paliw Płynnych przypomina, że na rynku, oprócz dużych graczy takich jak Orlen, Lotos czy Shell, działa też sporo małych firm rodzinnych, które zarządzają jedną czy dwoma stacjami. Je też teoretycznie może objąć podatek, szczególnie jeśli pozostanie kryterium opodatkowania franczyz.

- Spotykamy się, rozmawiamy, przekonujemy posłów, senatorów, polityków, ministrów. Na razie w sferze werbalnej są za nami, ale w sferze ustawowej wygląda to już gorzej – mówi nam Marek Konieczny ze Związku Dealerów Samochodowych, który także nie chce płacić podatku.

Jak dodaje, w zależności od wersji ustawy sprzedawcy aut zapłacić będą musieli od 5 do 25 mln zł rocznie. To niby niedużo, ale zdaniem Koniecznego informacja o drożejących samochodach może wystraszyć Polaków od kupowania.

- Poza tym byłby to już trzeci nałożony na nas podatek po akcyzie i VAT. A w opinii części prawników, może to stanowić naruszenie unijnych przepisów – stwierdza.

Wyłączenia chcą też sprzedawcy maszyn rolniczych. Teoretycznie sprzęt ten nie trafia do zwykłych konsumentów, a rolników prowadzących przecież pewien rodzaj działalności gospodarczej. Polska Izba Gospodarcza Maszyn i Urządzeń Rolniczych boi się, że w wielu przypadkach trudno będzie to udowodnić, bo zazwyczaj rolnicy faktur nie biorą. Problemy rodzić może też sprzedaż sprzętu ogrodniczego, bo tu często nie kupuje rolnik.

Lista branż, które proszą o wyłączenia, jest długa. Głośno było o sklepach internetowych, ale płacić nie chcą też sprzedawcy węgla, mebli, kioskarze. Z kolei apteki chcą, by wykluczono je całkowicie, a nie tylko w kwestii sprzedaży leków refundowanych. Wcześniej handel prosił, by nie opodatkowywać papierosów i alkoholi. O wyłączenia starają się ponoć nawet firmy handlujące odzieżą używaną. A Związek Rzemiosła Polskiego chce, by podatku nie płaciły wszystkie specjalistyczne sklepy spożywcze.

- Wielu producentów w obronie przed sieciami handlowymi zaczęło tworzyć swoje punkty dystrybucji. Tak zrobili piekarze, cukiernicy, masarze. To nawet nie są sieci franczyzowe, ale zapłacić podatek będą musieli. Apelujemy więc o wyłączenie sklepów należących do producentów żywności – mówi Jerzy Bartnik, prezes ZRP.

Swoje uwagi zgłaszają też restauratorzy. Teoretycznie podatek dotyczy handlu, ale wyłączenie posiłków przygotowywanych na miejscu jest nieprecyzyjne. Sieci takie jak Sphinx czy McDonalds podadzą nam shoarmę czy hamburgera nieopodatkowanego, ale już dołączony do tego napój teoretycznie powinien być objęty nową daniną. O sprawie pisała kilka dni temu "Rzeczpospolita", która zwracała uwagę, że fiskus zapakowaną kanapkę może potraktować jak towar, a podgrzaną jako usługę.

Dla kogo będzie łaskawy minister finansów? Tego nie wiadomo. Szef Komitatu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk mówił, że możliwe jest rozwiązanie, w którym zamiast progresji podatkowej zastosowana zostanie wysoka kwota wolna od podatku.

- To może być 50 mln euro, bo ta kwota wynika z definicji średniego przedsiębiorstwa w Unii Europejskiej. Wtedy nie trzeba byłoby stosować żadnych wyłączeń, bo podatek nie dotyczyłby większości firm, które dziś się o to starają - mówi money.pl poseł PiS Adam Abramowicz, który jest szefem Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego.

Wtedy zadowoleni powinni być wszyscy: i sprzedawcy książek, i samochodów, a nawet odzieży używanej. W czwartek na Radzie Dialogu Społecznego minister Szałamacha zadeklarował, że chce pokazać projekt ustawy pod koniec lutego. Po tym jak przyjmie go rząd, siądą do niego posłowie. A wtedy lista wyłączeń może się jeszcze wydłużyć.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)