Polscy restauratorzy mają problem. Fiskus domaga się od nich spłaty zaległego podatku. Winne jest nieprecyzyjne prawo.
Chodzi o różnicę w stawkach podatku za „dostawę gotowych posiłków i dań” oraz za „usługi związane z wyżywieniem”. Na to pierwsze obowiązywała obniżona, pięcioprocentowa stawka VAT a na drugie – ośmioprocentowa.
Ci, którzy sprzedawali gotowe posiłki mieli wątpliwości, z którym paragrafem wiążą się ich usługi – informuje „Super Express”. Żeby uchronić się przed ewentualnymi domiarami, przedsiębiorcy zwracali się do Urzędów Skarbowych z prośbą o interpretację przepisów. Takich dokumentów, w których pozwalano przedsiębiorcom na płacenie 5 proc. VAT, wydano do 2015 r. ok. 200.
Lecz w 2016 r. resort finansów zdecydował się wydać własną interpretację przepisów. Mówiła ona o tym, że dla jedzenia wydawanego na wynos do bezpośredniego spożycia stosuje się 8 proc. stawkę VAT. Zdaniem urzędników jest to bowiem usługa gastronomiczna.
Jak zareagowała skarbówka? Kontrolą rozliczeń firm za ostatnie lata. I wezwaniem do tych, którzy płacili dotychczas 5 proc. VAT do zwrotu niedopłaconego podatku.
Ministerstwo Finansów umywa ręce
Przedsiębiorcy więc ruszyli do sądów. W większości wydają one wyrok na korzyść podatników, biorąc pod uwagę wcześniejsze interpretacje urzędników.
Ale resort finansów umywa ręce. Twierdzi, że „w wielu przypadkach firmy wnioskujące o interpretacje indywidualne prezentowały stan faktyczny, który nie pokrywał się z rzeczywistością”. A obecnie urzędnicy analizują wydane interpretacje. Innymi słowy, poddają przedsiębiorców ponownej ocenie, mimo iż wcześniej wydały korzystne dla nich decyzje.
Ministerstwo Finansów twierdzi, że pracuje nad uproszczeniem systemu stawek.