Wpływy z podatku dochodowego mniejsze o co najmniej 2,8 mld zł. Resort finansów jednoznacznie nie potrafi wyjaśnić tej straty.
W ubiegłym roku nieoczekiwanie aż 147 tys. podatników CIT - przede wszystkim spółek - wykazało stratę - pisze "Rzeczpospolita". Łączna kwota to 55,4 mld zł. Stratnych było więcej niż rok wcześniej o dobrze ponad jedną trzecią. Skąd tak radykalny skok, który wyrwał lukę we wpływach do budżetu na 2,8 mld zł?
Resort finansów próbuje to tłumaczyć wzrostem kosztów pracy, wykorzystaniem ulgi na badania i rozwój oraz wzrostem liczby start-upów, czyli nowych firm inwestujących w swój rozwój, a zatem wykazujących straty. Ale jak sprawdził dziennik, statystyki tego jednak to potwierdzają.
Również eksperci mają różne teorie. Cytowany przez dziennik Radosław Krupa, doradca podatkowy w EY twierdzi, że ma to związek z wprowadzeniem w lipcu ub.r. przepisów pozwalających fiskusowi zakwestionować sztuczne transakcje zmierzające do redukcji podatku.
- Wiele firm, wiedząc o tym, chciało wykorzystać legalne mechanizmy optymalizacyjne tuż przed wprowadzeniem tej bariery - ocenia na łamach gazety ekspert. Jego zdaniem luka może być nawet większa niż 2,8 mld zł.
Byłego ministra finansów dr Jarosława Nenemana ten argument jednak nie przekonuje, bowiem agresywna optymalizacja - jego zdaniem - byłaby wystawieniem się na ostrzał fiskusa. Przyczynę strat w CIT upatruje raczej w gorszych wynikach niektórych branż.
Dziura w podatku CIT to bardzo poważny problem i to właściwie ona świadczy o skuteczności uszczelnienia systemu bardziej niż niwelacja dziury w VAT. Problem w tym, że jak pisaliśmy w money.pl, ministerstwo nie poczyniło dotąd żadnych skutecznych kroków, aby tym wyciekiem się zająć.
- To na tym gruncie dokonywane są te agresywne optymalizacje, unikanie opodatkowania w ramach holdingów międzynarodowych i odpływ wypracowanych zysków do rajów podatkowych - mówił dla money.pl prof. Dominik Gajewski, kierownik Centrum Analiz i Studiów Podatkowych SGH. - Po dwóch latach wciąż jednak nie widzimy żadnych realnych efektów uszczelnienia na gruncie CIT. Uważam jednak, że jest to nie mniej ważny, choć trudny problem, skutkujący dużym uszczerbkiem na budżecie. Niwelacja luki podatkowej w CIT będzie w gruncie rzeczy wyzwaniem i papierkiem lakmusowym, który da odpowiedź, jak sobie państwo polskie faktycznie radzi z całościowym uszczelnieniem systemu podatkowego.
Co prawda, jak zapowiadał minister Mateusz Morawiecki, CIT wzrośnie w tym roku o co najmniej 12 proc. Jednak, jak powiedział nam ekspert, ewentualne zwyżki możemy na razie kojarzyć jednak jedynie ze wzrostem gospodarczym, a nie konkretnymi działaniami rządu. - Czekamy na realne rozwiązania - dodał.
Przedstawiony został co prawda duży pakiet zmian w CIT, ale i on zdaniem prof. Gajewskiego powinien zostać jeszcze poddany głębszej dyskusji. - Czy będzie realnie skuteczny w kontekście transferów międzynarodowych? To wzbudza wiele skrajnych opinii. Rodzi się też pytanie, jak bardzo będzie niebezpieczny dla potencjalnych inwestorów i przedsiębiorców? Czy nie będzie skutkowało zahamowaniem inwestowania w Polsce? - dopytuje ekspert.
Niespodziewana, dodatkowa dziura w CIT stawia znak zapytania przy euforii i odtrąbionym sukcesie rządzących w kwestii uszczelniania podatków. A również w kwestii VAT pojawiają się rysy. Kwartalne sukcesy tak dumnie prezentowane przez ministerstwo finansów mogą rozbić się bowiem o wynik roczny. Już teraz eksperci ostrożnie podchodzą do huraoptymizmu w kwestii wysokości odzyskanego VAT-u.
- Chociaż dostrzegalne są realne efekty uszczelnienia systemu podatkowego na gruncie VAT na skutek wprowadzenia kilku istotnych i ważnych rozwiązań, to realną i całościową ocenę można dokonać dopiero na koniec roku, kiedy poznamy faktyczny bilans ściągalności podatku VAT - studzi emocje prof. Gajewski.