W Hiszpanii wiele par przed ślubem otwiera konto bankowe, na które zaproszeni wpłacają pieniądze. Robią to, nie wiedząc, że dwadzieścia procent od zebranej sumy, muszą oddać fiskusowi.
Hiszpańscy nowożeńcy pod lupą urzędu podatkowego. Coraz częściej inspektorzy podatkowi odwiedzają po weselach młode pary i domagają się rachunków za bankiety.
Inicjatywa jest częścią trwającej w Hiszpanii akcji mającej na celu zdemaskowanie szarej strefy.
Barcelońską parę inspektorzy podatkowi odwiedzili dwa lata po ślubie. Do mieszkańców podmadryckiego Leganes zapukali tydzień po weselu.
Urząd podatkowy interesują rachunki za weselny bankiet, sesję fotograficzną, ślubne stroje, wynajem samochodów, a nawet za disc jokey'a, który prowadził weselną dyskotekę.
Proszą tez o listę prezentów, bo jak się okazuje od niektórych trzeba płacić podatki. Przede wszystkim od pieniężnych.
W Hiszpanii wiele par przed ślubem otwiera konto bankowe, na które zaproszeni wpłacają pieniądze. Robią to, nie wiedząc, że dwadzieścia procent od zebranej sumy, muszą oddać fiskusowi.
Akcje inspektorów krytykują organizacje konsumenckie. Przypominają, ze urząd podatkowy rocznie omija w Hiszpanii 250 mld euro i prawdziwymi przestępcami podatkowymi są duże firmy, a nie nowożeńcy.
Czytaj więcej w Money.pl