Ile kosztowało wysadzenie modelu Tupolewa przez podkomisję smoleńską? Kto wyprodukował film z okazji rocznicy katastrofy? Ile pieniędzy kosztują ekspertyzy? Kto je przygotowuje? Od dwóch miesięcy zespół Antoniego Macierewicza konsekwentnie ignoruje wniosek WP money o udostępnienie informacji publicznej. Chcemy wiedzieć, komu i za co zapłaciła komisja od chwili powstania. Doszliśmy do ściany, dlatego kierujemy skargę na bezczynność podkomisji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Podkomisja smoleńska, czyli zespół ekspertów Antoniego Macierewicza, wydała w pierwszym roku działalności 1,4 mln zł.
"W tej kwocie są wynagrodzenia członków podkomisji i współpracujących z nią ekspertów, niezbędne ekspertyzy oraz koszty związane z funkcjonowaniem podkomisji" - przyznawało otwarcie Ministerstwo Obrony Narodowej. To była pierwsza i ostatnia tak konkretna informacja na temat finansowania ekspertów Macierewicza.
Postanowiliśmy powiedzieć "sprawdzam", gdy tylko na wierzch wypłynął budżet. Chcieliśmy się dowiedzieć dokładnie, jakie ekspertyzy zamawiała i z kim podpisywała umowy (lub MON w imieniu komisji, gdyż to resort zapewnia obsługę administracyjną). To według WP money ważne pytania. W 2017 r. członkowie zespołu wydadzą 2 mln zł z naszych podatków.
17 lutego wysłaliśmy wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Chcieliśmy skanów umów cywilnoprawnych lub samego rejestru podpisanych umów od dnia powołania podkomisji do dnia rozpatrzenia wniosku. Przez długi czas nie mogliśmy się doczekać żadnej reakcji ani sekretariatu podkomisji, ani Ministerstwa Obrony Narodowej.
Przez ponad miesiąc nasz wniosek i kolejne upomnienia były ignorowane. Pomógł dopiero materiał o bezczynności MON. Co istotne - nie tylko pytania WP money pozostają bez odpowiedzi. Podobne problemy mają dziennikarze innych redakcji, w tym m.in. "Do Rzeczy" i "Faktu".
W piątek 17 marca odezwał się do nas sekretariat podkomisji. Nie wiemy, kto dokładnie odpowiadał na nasz wniosek. Nikt nie podpisał się w wiadomości mailowej. To, co dostaliśmy, można określić tylko jednym słowem: kuriozum.Wniosek o udostępnienie informacji publicznych został przez podkomisję określony jako "pytania". Dwa tygodnie temu przestawiliśmy czytelnikom odpowiedzi i punktowaliśmy błędy. Jakie? Podkomisja cytowała przepisy, do których się nie zastosowała.
Na dodatek sporą część wiadomości sekretariat ekspertów Antoniego Macierewicza poświęcił na zwrócenie uwagi na problemy z mediami. Podkomisja żaliła się, że jej dotychczasowe doświadczenia w tej materii nie są dobre.
Pod koniec marca znów napisaliśmy do podkomisji z prośbą, by traktować nasz wniosek poważnie. Jeżeli zespół Macierewicza odmawia udzielenia informacji o wydatkach, to chcemy mieć to na piśmie. Wiadomość nie pomogła. Dlatego w czwartek wysłaliśmy skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Dokumenty - zgodnie z przepisami - najpierw trafiają do skarżonego organu. Powinien on się do nich odnieść i przekazać swoje stanowisko do sądu. To zawsze okazja do zmiany postępowania.