Gminy, zwłaszcza małe, obawiają się np., że nie zdołają utrzymać miejsc pracy w takich placówkach, a nawet tego, czy rodzice zapiszą dzieci. W mniejszych miejscowościach jest też mniej dzieci niż w większych miastach.
14 listopada ruszy nabór wniosków o dotacje w trzecim konkursie na żłobki z RPO na lata 2014-2020. Do dyspozycji jest 17 mln zł. Wnioski można składać do 25 listopada 2016 r.
Jeden z głównych celów tworzenia miejsc opieki nad najmłodszymi dziećmi to pomoc rodzicom w powrocie na rynek pracy i zapewnienie opieki dzieciom.
- Wciąż jesteśmy białą plamą w Polsce, jeśli chodzi o tego typu instytucje (...) Cały czas oczekiwalibyśmy czegoś więcej, natomiast na razie to zainteresowanie, trzeba przyznać, jest dość skromne - powiedział wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy (WUP) w Białymstoku Hubert Ostapowicz.
W poprzednim konkursie WUP wyłonił 11 podmiotów, które dostaną dotacje o łącznej wartości ok. 9 mln zł. Dwa spośród nich to samorządy (Suwałk i Zambrowa), pozostałe to podmioty prywatne. 8 mln zł zostało niewykorzystanych, bo mimo że wniosków złożono ok. 30, to zostały one negatywnie ocenione. Wkrótce będą podpisywane umowy ws. tych dotacji. W pierwszym konkursie dotację - 1 mln zł - zdobył tylko samorząd Białegostoku.
Ostapowicz powiedział, że urząd pracy wie z licznych spotkań i wymiany informacji z samorządami, że gminy mniej chętnie sięgają po dotacje na żłobki niż podmioty prywatne, bo mają różne obawy. Przede wszystkim nie mają pewności co do tego, czy zdołają zapewnić tzw. trwałość tworzonych miejsc pracy przez dwa lata po zakończeniu projektu. Musieliby bowiem wówczas utrzymywać te miejsca pracy na swój koszt. - Jest to wymóg - tłumaczył Ostapowicz.
Małe gminy wiejskie obawiają się natomiast, czy w ogóle będą dzieci, dla których miałyby tworzyć żłobki. Ostapowicz mówił, że samorządy w małych miejscowościach powołują się przy tym np. na tradycję, że na wsiach dziećmi opiekują się rodziny. Dlatego urząd pracy liczy, że w tworzenie żłobków włączą się np. miasta powiatowe.
Samorządy podkreślają także, że pieniądze, które można otrzymać w konkursie, pochodzą z Europejskiego Funduszu Społecznego i nie są "typowymi środkami na inwestycje" - poinformował Hubert Ostapowicz. Na inwestycje (np. drobny remont, wyposażenie lub doposażenie żłobka czy klubu malucha) można wydać 10 proc. budżetu projektu, a samorządy mają większe oczekiwania.
- Jest gdzieś lokal, jest jakaś szkoła, która została zlikwidowana i potrzebne są duże nakłady, aby faktycznie to wszystko przygotować na potrzeby żłobka. My tyle pieniędzy nie mamy - powiedział Ostapowicz. Dodał jednak, że są pieniądze na prowadzenie placówki po jej uruchomieniu (do dwóch lat). Doprecyzował, że pieniądze z projektu można przeznaczyć na utworzenie nowych miejsc opieki nad dzieckiem, czyli - wyposażenie instytucji, zakup artykułów takich jak np. nocniki czy zabawki, plac zabaw (w ramach 10 proc. limitu). Środki można też wydawać na utrzymanie - wyżywienie czy wydatki administracyjne.
Obaw w sięganiu po dotacje na żłobki z różnych źródeł nie ma np. samorząd Suwałk. Z danych przekazanych PAP przez suwalski urząd miejski wynika, że od 2011 roku, głównie z rządowego programu "Maluch", miasto zdobyło na żłobki łącznie 3,3 mln zł. Pozwoliło to utworzyć ok. 200 miejsc dla dzieci, doposażyć placówki. W ramach najnowszej dotacji z RPO powstaną kolejne 24 miejsca, będą pieniądze na działanie tej grupy przez 2 lata. Budżet projektu to prawie 1 mln zł.
Kamil Sznel z biura prasowego prezydenta Suwałk powiedział, że lista oczekujących na miejsca w żłobkach w Suwałkach stale rośnie, a władze miasta chcą pomagać młodym ludziom w powrocie do pracy. 1 grudnia zostanie otwarty żłobek z 96 miejscami.