O 200 zł większą pensję i 200 zł wyższą premię za brak L4 oferuje Biedronka swoim pracownikom od nowego roku - dowiedział się money.pl. Powód? Na rynku brakuje rąk do pracy, a firmy dziur kadrowych nie potrafią załatać nawet Ukraińcami. Kto nie podnosi pensji swoim pracownikom, po prostu ich traci.
To już pewne. Biedronka od 1 stycznia podnosi wynagrodzenie swoim pracownikom. Jak czytamy w piśmie zarządu, do którego dotarł money.pl: "uwzględniając wyniki badania rynku pracy w Polsce i propozycje i opinie pracowników, oraz biorąc pod uwagę zaangażowania całego zespołu w wyniki firmy podjął decyzje dotyczące podwyższenia płac pracowników sklepów oraz centrów dystrybucyjnych od dnia 1 stycznia 2018".
Biedronka zamierza podnieść pensje w zależności od stażu pracy i braku absencji w pracy. Po podwyżce sprzedawca-kasjer dostanie 3250 zł brutto, czyli 2700 zł pensji zasadniczej i 550 zł dodatku za 100 proc. obecności w pracy. Ci z dłuższym stażem pracy będą mogli zarobić nawet 3550 zł, czyli ok. 2540 zł na rękę.
To tzw. pensje warszawskie. W innych miastach też - według naszych informacji - zaplanowano podwyżki. Wynoszą one 100-200 zł plus do tego wyższa premia za brak absencji. Na lepsze pensje liczyć mogą od nowego roku nie tylko kasjerzy, ale także zastępcy kierownika sklepów czy pracownicy centrów dystrybucyjnych.
"Kolejne podwyżki w Biedronce. Na sklepie 200 zł brutto, a na magazynach nawet 350 zależnie od działu. Po trzech latach pracy w centrum dystrybucyjnym będzie można zarobić: 3200 zł plus 450 zł za brak absencji plus premia" - napisał do nas anonimowo jeden z pracowników sieci.
Dotąd podwyżki w jednej z dużych sieci dyskontowych, takich jak Biedronka czy Lidl, sprawiały, że zaczynała się bitwa o pracownika. Tym razem scenariusz może być podobny. Takich braków kadrowych, jak obecnie, nie było bowiem prawdopodobnie nigdy w historii naszego kraju.
*- *Nikt dzisiaj w Polsce nie ma najmniejszej wątpliwości, że mamy rynek pracownika – przyznała to zaledwie przed miesiącem sama minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.
Zwiększa się liczba ofert pracy, na które nikt nie odpowiada. Brakuje już ponad 120 tys. etatów, a bez pracy jest zaledwie 6,6 proc. Polaków. Pracujący w Polsce Ukraińcy już naszej gospodarce nie wystarczają.
Badania Instytutu Keralla Research na zlecenie BIG InfoMonitor, wskazują, że co najmniej jedna trzecia firm w Polsce narzeka na problemy związane z pozyskiwaniem pracowników. Rynek odmienił się na tyle, że dochodzi do sytuacji, w których pracowników "podkrada się" już pod bramą zakładu – co opisywaliśmy w money.pl.
Płace rosną w całym kraju. Jak liczyliśmy w money.pl, w skali roku mamy do czynienia z podwyżkami rzędu 7,4 proc. To oznacza, że pensje Polaków rosną najmocniej od 5 lat. Mało tego, eksperci podtrzymują wcześniejsze swoje opinie, że dotychczasowe trendy na rynku pracy będą nie tylko kontynuowane, ale ulegną wzmocnieniu. Kto nie zadba o pracownika - straci.
Poprzednia podwyżka niezadowalająca
Już w marcu tego roku pisaliśmyo planowanych podwyżkach w popularnym dyskoncie. Wówczas wyciekło pismo jednego z dyrektorów zawierające plany "zmiany wynagrodzenia pracowników".
Płace w sieci zmieniły się od kwietnia, ale - jak komentował wówczas dla nas Piotr Adamczak, przewodniczący Solidarności - nie były one zadowalające dla pracowników.
Co na to Biedronka? Oto stanowisko firmy:
"Jeronimo Martins Polska, jako największy prywatny pracodawca w Polsce, jest zdeterminowany, aby być pracodawcą pierwszego wyboru w sektorze handlowym. Dlatego regularnie dokonujemy przeglądu wynagrodzeń i świadczeń pozapłacowych dla pracowników. Najbliższe zmiany wejdą w życie już od stycznia 2018 roku, a nie jak w poprzednich latach od kwietnia. Ich głównym punktem są podwyżki wynagrodzeń dla pracowników zatrudnionych w sklepach oraz centrach dystrybucyjnych. Wysokość podwyżek jest uzależniona od szeregu czynników, takich jak staż pracy, lokalizacja sklepu oraz stanowisko i waha się w granicach od 200 do 550 zł brutto. Aktualnie trwa proces komunikacji wewnętrznej szczegółów podwyżek do osób najbardziej zainteresowanych, co w firmie zatrudniającej ponad 60 tys. osób jest procesem złożonym i wieloetapowym".