W drugiej połowie maja zostanie przekazany do uzgodnień projekt ustawy o finansowaniu zadań oświatowych, która wprowadza zmiany w Karcie Nauczyciela. Nauczycieli czeka również podwyżka - powiedziała Anna Zalewska, szefowa resortu edukacji.
MEN zapowiedział w piątek, że szczegóły podwyżek zostaną rozpisane w założeniach do ustawy budżetowej.
Jak przekazała podczas konferencji prasowej dotyczącej wdrażania reformy edukacji i finansowania zadań oświatowych, decyzje ws. podwyżek podjęli już premier Beata Szydło i minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki - o czym wcześniej pisaliśmy w money.pl.
- Zaczynamy od 2018 r. To są bardzo duże pieniądze, bo to pieniądze do subwencji oświatowej - powiedziała minister.
Minister zapowiedziała także, że w drugiej połowie maja zostanie przekazany do uzgodnień projekt ustawy o finansowaniu zadań oświatowych, która wprowadza zmiany w Karcie Nauczyciela.
Podała również, że już dziś wiadomo, iż wskutek reformy edukacji w systemie pojawi się 4,5 tys. nowych miejsc pracy dla nauczycieli.
Szkolne pensje czeka rewolucja?
Według wcześniejszych informacji, rząd chce związać pensje ze średnią krajową, zlikwidować liczne dodatki i dać im podwyżkę - o czym informował "Dziennik Gazeta Prawna". Jak ustalił pod koniec marca dziennik, zlikwidowana ma zostać "czternastka", czyli jednorazowy dodatek uzupełniający. Samorządy na ten cel musiały wydawać ćwierć miliarda złotych. W zamian za rezygnację z tego rozwiązania nauczyciele wynegocjowali podwyżki - pisał dziennik.
"Do takich ustaleń doszedł zespół złożony z przedstawicieli MEN, samorządów i związków zawodowych, w tym Solidarności, który pracował nad nowymi zasadami finansowania oświaty" - czytamy w artykule.
Zespół zaproponuje rządowi, żeby wynagrodzenia nauczycieli powiązać z wysokością średniej krajowej (obecnie to ponad 4,6 tys. zł). "Oznacza to, że na starcie swojej drogi zawodowej (nauczyciele) zarabialiby np. 70 proc. jej wysokości, ale już po kilku latach, wraz z kolejnymi stopniami awansu zawodowego, mogliby zarabiać np. 120 proc. jej wysokości".
Dzięki takiemu rozwiązaniu - wskazywał "DGP" - już w przyszłym roku nauczyciele zyskaliby od 300 zł do 600 zł podwyżki. "Zmniejszona ma jednak zostać liczba dodatków do pensji. Obecnie jest ich kilkanaście. Znaczna ich część, np. dodatek mieszkaniowy czy wiejski, zostałyby włączone do wynagrodzenia zasadniczego".
Od 2017 r. nauczyciele otrzymają niewielkie podwyżki - od 35 do 63 zł. To pierwsza zmiana w ramach waloryzacji świadczeń od pięciu lat.
#
Informacja o podwyżkach została potwierdzona niecały miesiąc po wielkim strajku nauczycieli. Domagali się oni deklaracji, że do 2022 r. w szkole nie będzie zwolnień ani nauczycieli, ani pozostałych pracowników i że do tego czasu żadnemu z nich warunki pracy - również finansowe - nie zmienią się na niekorzyść. Nauczyciele domagali się również podniesienia zasadniczego wynagrodzenia o 10 proc.
Protestowali także przeciwko reformie edukacji, która wprowadza 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea ogólnokształcące, 5-letnie technika i dwustopniowe szkoły branżowe. Gimnazja będą wygaszane, nie będzie prowadzony nabór do nich. Zmiany rozpoczną się od roku szkolnego 2017/2018.
Przeciwnicy reformy - w tym Związek Nauczycielstwa Polskiego, OPZZ, przedstawiciele partii politycznych: PO, Nowoczesnej, PSL, Razem, Inicjatywa Polska, stowarzyszeń, organizacji i ruchów społecznych m.in.: "Rodzice przeciwko reformie edukacji", koalicja "Nie dla chaosu w szkole", Kongres Kobiet, Krajowe Porozumienie Rodziców i Rad Rodziców, Społeczne Towarzystwo Oświatowe, Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej - domagają się referendum.
W Sejmie złożyli już blisko milion podpisów, zebranych pod obywatelskim wnioskiem o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum, w którym chcą zadać Polakom pytanie: "Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?".