Pielęgniarki są spokojne o podwyżki, które znalazły się pod lupą ministra zdrowia. Szef resortu Konstanty Radziwiłł na posiedzeniu senackiej komisji zdrowia przyznał, że porozumienie, które zawarł jego poprzednik profesor Marian Zembala z Ogólnopolskim Związkiem Pielęgniarek i Położnych budzi wątpliwości i niezadowolenie wielu środowisk.
Na przykład, według pracodawców, przepisy te mogą być niekonstytucyjne i i zaburzają wolność kształtowania wynagrodzeń. Minister dodał, że według niektórych prawników to rozwiązanie jest niezgodne z przepisami konstytucji i będą zmierzać do zaskarżenia tego do Trybunału Konstytucyjnego.
Lucyna Dargiewicz, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych powiedziała, że obecny minister zdrowia zapewnił ją, iż rozporządzenie jego poprzednika jest wiążące. - Kolejnym krokiem, który nas uspokoił było wystąpienie ministra zdrowia w komisji sejmowej, gdzie również stwierdził, że to rozporządzenie będzie respektowane - dodała.
Dodatkowym argumentem jest - jej zdaniem - fakt, że w Polsce praktycznie nie ma już pielęgniarek.- Wskaźniki na poziomie Unii Europejskiej mamy najniższe i byłoby nierozsądne, gdyby jeszcze pogrążać tę sytuację, bo wszystkie siły powinny iść w tym kierunku, żeby zabezpieczyć społeczeństwo polskie w opiekę pielęgniarską - powiedziała Lucyna Dargiewicz.
Ogólnopolski Związek Zawodowy pielęgniarek i Położnych wynegocjował przed wyborami podwyżki w wysokości 400 złotych i wzrost przez kolejne 4 lata. Według szacunków resortu, w sumie to koszt około 10 miliardów złotych.