Do Urzędu Regulacji Energetyki (URE) wpłynęły cztery wnioski o zgodę na nowe cenniki za prąd na przyszły rok. O najwyższe podwyżki wnioskują firmy, które sprzedają więcej energii, niż są w stanie same wyprodukować, a więc muszą kupować ją w hurcie – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Należy mieć przy tym na względzie, że firmy wniosły o tak wysokie podwyżki, mając świadomość, że prezes URE Maciej Bando i tak je ograniczy. Zarządy zadziałały asekuracyjnie, obawiając się, że zawnioskowanie o niewystarczająco wysokie podwyżki mogłoby zostać uznane za działanie na szkodę spółki.
Dlaczego ceny mogą tak znacząco pójść w górę? "DGP" wskazuje na m.in. drożejący węgiel, z którego wytwarzamy 80 proc. energii w Polsce oraz prawa do emisji CO2, które we wrześniu doszły do 25 euro za tonę, podczas gdy jeszcze pod koniec 2017 r. wynosiły zaledwie kilka euro.
Do tego dochodzą ceny zielonych certyfikatów, które energetyka musi kupować, by wywiązać się z obowiązku wspierania odnawialnych źródeł prądu.
Niektórzy zapytani przez "Dziennik Gazetę Prawną" eksperci wskazują jednak na to, że "korelacja cen prądu w hurcie z tymi czynnikami jest luźna, a stawki i tak by wzrosły, bo w zdominowanej przez państwo branży nie ma zdrowej konkurencji".
Minister Energii Krzysztof Tchórzewski przed kilkoma miesiącami zapewniał, że podwyżek dla odbiorców indywidualnych nie będzie. Później wspominał o podwyżkach nie przekraczających 5 proc., a gdyby miały się okazać wyższe, zapowiedział wypłatę rekompensat.
Projekt przewidujący zasady zwrotu nie został jeszcze opublikowany, ale spekuluje się, że będą to ulgi podatkowe – co wymagać jednak będzie zmian w ordynacji podatkowej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl