O ile za droższy prąd dla szkół, przedszkoli i lokalnego transportu miasta i spółki komunalne na razie płacą z własnej kasy, tnąc wydatki na inwestycje, to wyższe opłaty za śmieci gminy przerzucą bezpośrednio na mieszkańców – zauważa "Puls Biznesu".
Pisaliśmy w money.pl o nowych zasadach odbioru śmieci. Brak segregowania zdecydowanie nie będzie się opłacał. Przykładowo, łodzianie za odbiór segregowanych płacą dziś 7 zł miesięcznie od osoby, za śmieci niesegregowane -- 12 zł. Te stawki nie zmieniały się od 2014 r. Od stycznia przyszłego roku mieszkańcy miasta zapłacą prawie dwa razy więcej: 13 zł za odpady segregowane i 22 zł za niesegregowane, jeśli zmianę stawek przegłosuje Rada Miejska.
-- Wzrost opłat za odbiór odpadów wynika wyłącznie ze stawek zaoferowanych przez firmy w przetargach. Miasto nie może zarabiać na śmieciach ani grosza. Koszty pracy, paliwa, prądu ostatnio bardzo poszły w górę. To wszystko jak zwykle uderza w konsumentów - powiedział w rozmowie z "PB" Marcin Masłowski, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Łodzi.
Wyższe stawki nie wynikają ze złej woli samorządów, lecz przede wszystkim ze zmieniających się przepisów. Zgodnie z nowym rozporządzeniem ministra środowiska, wkrótce będziemy odpady segregować na więcej frakcji. To wiąże się z koniecznymi inwestycjami również dla firm.
To jednak nie jedyna przyczyna podwyżek. Karol Wójcik, przewodniczący Rady Programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami wskazuje również na tzw. opłatę marszałkowską, która jest częścią opłaty za każda tonę odpadów trafiających na składowisko
- Wzrosła ona w tym roku dla kluczowych frakcji o kilkaset procent: z 24,15 zł w 2017 r. do 140 zł w 2018 r. i 170 zł w 2019 r. Trzeba to wkalkulować w cenę za tonę odpadów przyjętych do zakładu przetwarzania -- wyjaśnia.
Wśród czynników wpływających na cenę usługi są też ceny paliwa i rosnące koszty zatrudnienia.
W niektórych gminach nie będzie drakońskich podwyżek
W tej sytuacji najlepiej mają mieszkańcy gmin, które mają własne spółki komunalne, odpowiedzialne za odbiór i zagospodarowanie odpadów. Należy do nich podwarszawski Pruszków.
-- Większość gmin w regionie podwarszawskim, które niedawno rozstrzygały przetargi na odbiór odpadów od przyszłego roku, musiało podnieść ceny, niektóre nawet trzykrotnie. W Pruszkowie ratuje nas własna spółka, dzięki której, jako samorząd miasta, mamy wpływ na ceny, możemy je stabilizować. Na komercyjnym rynku duże firmy chcą sobie odbić finansowo te lata, w których stawki za odbiór odpadów były ustalane na granicy opłacalności -- mówi Andrzej Kurzela, były wiceprezydent Pruszkowa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl