Ewentualny podział Mazowsza byłby akcją stricte polityczną, która mogłaby skutkować utratą środków z UE - przestrzegali w poniedziałek politycy PO. Były szef MAC Andrzej Halicki zaapelował do mieszkańców i samorządowców Mazowsza, by bronili jedności swego regionu.
Jeszcze w tym tygodniu Platforma ma zamiar powołać Parlamentarny Zespół dla Jednego Mazowsza, a do końca stycznia miałby powstać raport zespołu wskazujący następstwa podziału Mazowsza na dwa województwa: mazowieckiego i warszawskiego.
Resort spraw wewnętrznych i administracji poinformował, że nie prowadzi żadnych prac w zakresie zmian terytorialnych kraju. "Tym samym MSWiA nie pracuje nad podziałem Mazowsza. Zmiany takie wymagałyby wnikliwych analiz i akceptacji społecznej" - poinformował wydział prasowy resortu, w reakcji na słowa polityków PO.
Podział Mazowsza znajduje się w programie wyborczym PiS. Dyskusję w tej sprawie wywołał ubiegłotygodniowy wpis na Twitterze marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. "Przed nami wyzwanie podziału Mazowsza - z odrębną Warszawą. Mamy świadomość, że w wielu jego miejscach poziom życia jest niezwykle niski" - napisał marszałek.
W zeszłym tygodniu szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk mówił, że rząd Beaty Szydło nie pracuje nad podziałem Mazowsza. Również poseł PiS Jacek Sasin powiedział, że na razie nie ma merytorycznych prac nad projektem podziału Mazowsza.
Kowalczyk i Sasin zgodnie podkreślali, że realizacja tego pomysłu wymagałaby podjęcia rozmów z Komisją Europejską w związku z funduszami unijnymi, a te jeszcze się nie rozpoczęły. - To na razie luźny pomysł, nie ma prac nad takim projektem - podkreślił minister Kowalczyk.
Politycy PO: b. minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki, jego b. zastępca w resorcie Jan Grabiec oraz poseł Marcin Kierwiński skrytykowali w poniedziałek plany PiS.
- Obawiamy się tego scenariusza, bo to jest scenariusz zły. Obawiamy się, że PiS po raz kolejny obchodzić chce wyniki wyborów samorządowych, pewien porządek ustalony w Polsce za pomocą sztucznych zabiegów, niekorzystnych dla całego województwa mazowieckiego - ocenił Kierwiński.
Według niego, plany podziału Mazowsza to "akcja stricte polityczna". - To akcja, która ma na celu doprowadzenie do tego, żeby tylnymi drzwiami doprowadzić do nowych wyborów i zmienić demokratyczny wynik wyborczy, decyzję mieszkańców Mazowsza, która zapadła przecież nie tak dawno - powiedział poseł PO.
Jak dodał, zmiany administracyjne na Mazowszu wywołałyby "skrajny bałagan", jeśli chodzi środki UE. Przypomniał, że każde z województw dysponuje regionalnym programem operacyjnym, a w jego ramach - przyznanymi znacznymi środkami z funduszy unijnych.
- Wprowadzenie podziału województwa wiąże się z tym, że na wiele lat te pieniądze mogłyby być dla Mazowsza zablokowane, a może i bezpowrotnie stracone. Szacuje się, że podpisywanie ewentualnie nowych kontraktów wojewódzkich, uzgodnienia z Komisją Europejską, podział tych pieniędzy między dwa nowe województwa, niezależnie jak one będą wyglądały, to może być trzy, a może nawet więcej lat - wskazał Kierwiński.
Grabiec dowodził, że wyodrębnienie Warszawy z Mazowsza niekorzystnie odbiłoby się także na bieżącym funkcjonowaniu tego regionu. Jak mówił, ponad 80 proc. dochodów budżetowych województwa pochodzi z jego obecnej stolicy. - Jeśli odetniemy Warszawę od reszty województwa, pozostawimy organizm, którego dochody będą wynosiły od 12 proc. w przypadku CIT - najważniejszego dochodu budżetowego województwa, do ok. 20-25 proc. dzisiejszego województwa - przestrzegał Grabiec.
Zwrócił uwagę, że podział Mazowsza na dwa województwa to nowe wydatki na administrację. - My szacujemy, że to oznacza ponad tysiąc etatów dla urzędników, co najmniej 400 etatów kierowniczych - to wynika ze struktury jednostek instytucji wojewódzkich, zarówno podległych wojewodzie, jak i marszałkowi. To jest niepotrzebne mnożenie etatów - ocenił były wiceszef MAC.
Według niego, koszt zmian związanych z podziałem Mazowsza to ok. 200 milionów złotych rocznie.
Grabiec wskazywał też na problemy komunikacyjne wewnątrz Mazowsza, które utrudniałyby mieszkańcom nowego województwa dotarcie do jego urzędów. - Dzisiaj z Ostrołęki do Radomia środkami publicznymi, nie da się dojechać w jeden dzień i wrócić. Jeśli chodzi o podróż samochodem, jedzie się mniej więcej tyle, ile z Warszawy do Poznania - mówił poseł PO.
Halicki zwrócił się z apelem do mieszkańców Mazowsza, by nie byli obojętni wobec proponowanego podziału, a do samorządowców, by obronili "jedno rozwijające się, ale wspólne Mazowsze". - To jest w naszym i waszym, mówiąc tu w tej chwili do partnerów samorządowych, interesie. Tylko wtedy będziemy mogli realizować inwestycje, zadania dla samorządu, takie jak oświata, służba zdrowia, ale przede wszystkim komunikacja - podkreślił były szef MAC.