Premier Izraela zaznaczył, że Izrael jest jedynym krajem demokratycznym, w którym wojsko musi bronić dzieci w szkołach i przedszkolach przed zamachami terrorystów.
Amerykański sekretarz stanu przypomniał, że Stany Zjednoczone popierają walkę z międzynarodowym terroryzmem i zdają sobie sprawę z konieczności podejmowania przez Izrael działań przeciwko palestyńskim terrorystom. 'Przybyłem tu jednak z misją pokojową, by znaleźć pokojowe rozwiązania konfliktu na Bliskim Wschodzie' - zaznaczył Colin Powell. Powell ostrzegł Izrael przed konsekwencjami dwutygodniowej akcji zbrojnej na terenach Autonomii Palestyńskiej. Zdaniem Powella, skutki te mogą dotknąć także innych krajów na Bliskim Wschodzie.
Colin Powell wyraził nadzieję na wypracowanie porozumienia z premierem Szaronem w kwestii wycofania wojsk izraelskich z Zachodniego Brzegu.
Amerykański sekretarz stanu spotka się jeszcze dziś z członkami gabinetu bezpieczeństwa, z ministrem obrony Izraela, Ben Eliezerem, szefem dyplomacji Szimonem Peresem oraz prezydentem Mosze Kacawem. Jutro Powell uda się do Ramallah na spotkanie z przewodniczącym Autonomii Palestyńskiej - Jaserem Arafatem.
Społeczeństwo izraelskie nie wiąże z misją Powella dużych nadziei. Według wyników sondażu, podanego przez radio Kol Israel', 64% Izraelczyków uważa, że Powell nie doprowadzi do wznowienia dialogu i negocjacji. Odmienne zdanie ma tylko 15% pytanych.
