Przeszło pół miliarda złotych, jakie Skarb Państwa od 2013 roku wpompował w bankrutujący LOT tylko częściowo i tymczasowo poprawiło sytuację państwowego przewoźnika, a jego istnienie na dłuższą metę jest zagrożone. Takie główne wnioski wypływają z raportu NIK na temat restrukturyzacji narodowych linii lotniczych. Prawdziwie miażdżącej krytyce poddano zarządzających spółką przed 2013 rokiem.
"Udzielona PLL LOT pomoc publiczna w kwocie 527 mln zł uchroniła spółkę przed upadłością, a działania restrukturyzacyjne przyniosły poprawę wyników" - stwierdza NIK w opublikowanym we wtorek raporcie. Jednocześnie ostrzega: "Sytuacja spółki jest jednak w dalszym ciągu poważna i bez znalezienia inwestora szanse Spółki na przetrwanie na niezwykle konkurencyjnym rynku lotniczym są niewielkie".
Kontrolą zasadniczo objęto okres od 2012 roku, ale w przypadku niektórych zagadnień sięgnięto nawet do dokumentów z 2009 roku. NIK zastrzega, że nie może podać wszystkich szczegółów dotyczących sytuacji finansowej spółki ze względu na zapisy ustawy o dostępie do informacji publicznej i ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Autorzy raportu obnażyli wiele słabości planu restrukturyzacji LOT-u, a w szczególności przyjmowanie zbyt optymistycznych założeń. "Prognoza na 2015 rok zakładała, że zysk na działalności podstawowej wyniesie ponad 120 mln zł, tymczasem według informacji prasowych podanych przez wiceministra Skarbu Państwa strata przewoźnika na działalności podstawowej w 2015 r. wyniosła około 25 mln zł" - czytamy w raporcie.
NIK zwraca też uwagę, że choć udzielone wsparcie finansowe przyniosło częściową poprawę sytuacji finansowej LOT-u, który w 2014 roku po raz pierwszy od 7 lat osiągnął zysk z działalności podstawowej, to nie osiągnięto trwałej rentowności, co było celem przyznania pomocy publicznej.
"W ocenie NIK istnieje istotne ryzyko, że wysokość udzielonej pomocy była wystarczająca, by spółka nie upadła w okresie obowiązywania planu restrukturyzacji, a jednocześnie zbyt mała, by przywrócić jej długookresową zdolność do konkurowania na rynku"
Według Najwyższej Izby Kontroli najpoważniejszym problemem LOT-u jest niewystarczający w stosunku do ponoszonych kosztów poziom przychodów, w szczególności w przeliczeniu na pasażera. "To powoduje, że głównym sposobem zwiększenia zysku pozostaje istotne zwiększenie liczby sprzedawanych biletów, co z uwagi na ogromną konkurencję na rynku lotniczym może być zadaniem bardzo trudnym" - przestrzega NIK.
Według autorów raportu, krytycznym momentem dla LOT-u jest pierwsza połowa 2016 roku, ponieważ przewoźnik musi ponieść koszty w związku z uruchomieniem nowych połączeń, a posiadane przez spółkę zasoby mogą - według NIK-u - okazać się niewystarczające.
Kontrolerzy zwracają uwagę, że kolejna pomoc publiczna dla LOT-u nie będzie możliwa, co oznacza, że jeśli przewoźnik straci płynność finansową, nie będzie dla niego ratunku. Zbawieniem dla narodowego przewoźnika byłaby prywatyzacja, ale wciąż nie znalazł się żaden chętny na zakup linii. W ocenie NIK-u wynika to z "niezwykle trudnej" sytuacji ekonomiczno-finansowej spółki.
O ile okres od 2013 roku, gdy za sterami LOT-u siedział Sebastian Mikosz, został przez NIK oceniony krytycznie, to zarządzanie spółką we wcześniejszym okresie spotkało się z miażdżącą oceną kontrolerów. Od października 2010 r. do grudnia 2012 r. prezesem LOT-u był Marcin Piróg. Krytyce poddano też nadzór ze strony Ministerstwa Skarbu Państwa. Od 2007 do 2011 roku resortem kierował Aleksander Grad, a do kwietnia 2013 r. Mikołaj Budzanowski.
"Prowadzone przed 2013 r. działania w zakresie restrukturyzacji LOT były nieadekwatne zarówno do dramatycznej sytuacji, w jakiej znajdowała się spółka, jak również do wyzwań stawianych przez otoczenie rynkowe" - stwierdzają kontrolerzy NIK.
Według Izby, na fatalną sytuację, w jakiej LOT znalazł się w okresie po kryzysie finansowym z roku 2008, tylko częściowo wpływ miały czynniki zewnętrzne, a główna odpowiedzialność spada na kolejne zarządy, które "nierealnie" planowały wysokość przychodów i kosztów. "Uniemożliwiało to dokonanie rzetelnej oceny wpływu realizowanych działań naprawczych na sytuację finansową, a w konsekwencji doprowadziło na koniec 2012 r. do stanu, w którym spółka nie była w stanie spłacić zobowiązań wymagalnych bez pozyskania zewnętrznego finansowania" - czytamy.
Innym poważnym zarzutem, jakie NIK stawia zarządzającym LOT-em przed 2013 rokiem jest brak przejrzystości zamawiania usług doradczo-konsultingowych, co mogło zagrozić interesom spółki. "Nieprawidłowości ujawnione w tym obszarze miały charakter powszechny i systemowy, a wynikały z nadmiernej swobody w prowadzeniu zakupu usług tego rodzaju i ich rozliczaniu".
NIK stwierdza też, że w papierach LOT-u panował nie tylko bałagan, ale brakowało też wielu umów, jakie spółka zawierała z podmiotami zewnętrznymi. "Przeprowadzone oględziny Centralnego Archiwum Umów wykazały brak w zasobach archiwum 17 z 21 umów, wytypowanych przez kontrolerów NIK do kontroli". Ostatecznie umowy odnalazły się, ale z dużym opóźnieniem.