Niemal połowa Polaków odmawia dojazdu do miejsca zatrudnienia, które znajduje się więcej niż 15 km od domu – pokazało badanie agencji Work Service, o którym pisze „Rzeczpospolita”. Jedynie co ósmy z nas jest gotów na poświęcenie w postaci codziennych podróży do pracy na trasie powyżej 50 km na godzinę.
Zdaniem ekspertów występuje tu pewien paradoks. O wiele chętniej wyjeżdżamy za chlebem do innego kraju, niż jesteśmy gotowi szukać naszej szansy w sąsiednim mieście. W poszukiwaniu zatrudnienia ograniczamy się do lokalnego rynku o zasięgu 15-20 km. Jednak w razie braku powodzenia, szybko przenosimy się na międzynarodowy grunt.
Bliska zagranica
Według Pawła Kaczmarczyka, eksperta z Ośrodka Badań nad Migracjami UW, decyduje bilans korzyści i strat. Zarobki na Zachodzie przewyższają znacząco koszty związane z migracją.Zwłaszcza, gdy emigranci gotowi są zaakceptować negatywne doświadczenia związane z pobytem za granicą, tj. rozłąkę z bliskimi, konieczność dzielenia mieszkania ze współlokatorami czy bardziej oszczędne utrzymanie. Natomiast przeprowadzka do innego rejonu kraju najczęściej oznacza podróż z całą rodziną, co automatycznie podnosi koszty migracji.
Obecnie odsetek Polaków, którzy deklarują chęć wyjazdu zarobkowego to niemal 14 proc.