*W ciągu najbliższych 12 miesięcy sytuacja materialna może się znacznie poprawić tylko 4 proc. Polaków, takie są opinie ankietowanych przez PBS DGA. Nieco lepiej będzie się zaś żyło 22 proc. badanych, a 52 proc. ocenia, iż w 2007 roku ich status materialny nie ulegnie zmianie. * Okazuje się więc, że mimo coraz lepszej sytuacji gospodarczej widocznej w danych makroekonomicznych, rosnących płacach i prognozach dotyczących wzrostu krajowych oszczędności i kredytów, my sami pozostajemy tradycyjnie mało optymistyczni.
*Co drugi Polak nie będzie oszczędzać *
Ponad połowa Polaków nie spodziewa się, że w 2007 roku będą w stanie odłożyć trochę pieniędzy. Tylko co trzeci Polak ocenia, że taka szansa istnieje. Dzieje się tak dlatego, że Polacy w przeważającej większości nie są przekonani, że dobra koniunktura się utrzyma, a także obawiają się wzrostu cen. W ocenie 36 proc. ankietowanych tegoroczny wzrost cen będzie znaczący, a 55 proc. uważa, że podwyżki będą nieznaczne.
Choć banki liczą na utrzymanie się dobrej koniunktury i coraz częstsze korzystanie ze swoich usług, to ponad 80 proc. przebadanych przez PBS DGA deklaruje, że w 2007 roku nie zamierza wziąć kredytu lub zaciągnąć pożyczki. Jeśli ktoś planuje zadłużenie się, to najczęściej pieniądze chce wykorzystać na bieżące wydatki, zakup dóbr trwałego użytku lub remont domu czy mieszkania.
Bankowcy wierzą jednak, że rzeczywistość okaże się lepsza niż wyniki sondażu.
Remont, ale nie kupno mieszkania
Zgodnie z przewidywaniami ekonomistów, Polacy coraz częściej szczegółowo planują wydatki. Co trzeci z nas chce zmienić coś w swoim mieszkaniu, co trzeci myśli o tym, by zrobić remont lub zamierza kupić nowe meble. Prawie co dziesiąty Polak chce kupić samochód, lecz w większości będą to auta używane. Osiem proc. osób planuje inwestycje w postaci zakupu komputera i tylko 3 proc. chce kupić dom lub mieszkanie, a 2 proc. ziemię.
_ Według opinii analityków, 2007 rok może być kolejnym rokiem znacznego wzrostu cen mieszkań. Ceny mieszkań w dużych aglomeracjach zwiększą się o około 20 proc. _ Wciąż niskie dochody Polaków, mimo rosnącej średniej płacy, sprawiają, że ponad połowa badanych nie sądzi, że uda się jej zaoszczędzić pieniądze w domowym budżecie. Ale jedna trzecia ma na to nadzieję i te pieniądze mogą coraz częściej trafiać m.in. do funduszy inwestycyjnych. Zdecydowana większość nie planuje też zaciągania długu, a jeśli już, to z przeznaczeniem na bieżące wydatki, remont mieszkania lub zakup dóbr trwałego użytku.
Tak niska chęć do zakupu mieszkania czy ziemi to poza małymi zasobami gotówki i brakiem powszechnego zainteresowania kredytami także efekt bardzo dynamicznej zwyżki cen mieszkań w 2006 roku. W największych miastach, w Warszawie czy w Krakowie, średni wzrost mieszkań w wielu dzielnicach przekroczył ponad 50 proc.
Bankowcy i przedstawiciele biur pośrednictwa nieruchomościami są jednak pewni, że popyt nie spadnie. Przedstawiciele Związku Banków Polskich szacują, że wartość wszystkich kredytów udzielonych klientom indywidualnym przekroczy w 2007 roku 40 mld zł, a wszystkich przeznaczonych na finansowanie nieruchomości 50-52 mld zł. Dobrego roku spodziewają się znów przedstawiciele funduszy inwestycyjnych, którzy prognozują dalszy wzrost aktywów. Wartość zarządzanych środków w 2007 roku może zwiększyć się o około 30 mld zł i osiągnąć poziom 120-130 mld zł.
"Oszczędzanie dziś jest bardziej zdywersyfikowane niż wcześniej, bo inwestujemy nie tylko w depozyty, ale też w fundusze czy bezpośrednio na giełdzie" - mówi Rafał Benecki, ekonomista ING Banku.
*Wystarczy tylko na podstawowe życie *
Według ostatnich dostępnych danych z końca listopada, wartość kredytów zaciągniętych przez gospodarstwa domowe wzrosła w 2006 roku o 29,8 proc., do 183,4 mld zł przy wzroście depozytów w tym czasie o 5,5 proc., do 214,8 mld zł.
Wzrost wartości zaciąganych kredytów jest głównie wynikiem wzrostu kredytów hipotecznych, bo te konsumpcyjne rosną nieco wolniej. Ekonomiści spodziewają się, że gospodarkę w 2006 roku będzie napędzała rosnąca konsumpcja, ale finansowana raczej rosnącymi dochodami niż zaciąganymi kredytami.
"Ludzie najpierw sięgają po dochody, a dopiero potem kredyty. Wprawdzie jest poprawa na rynku pracy, ale nie aż tak duża, żeby nastąpiło znaczne przyspieszenie kredytów konsumpcyjnych" - zaznacza ekonomista ING Banku.
Dochody ponad połowy badanych wystarczają im na podstawowe potrzeby, ale tylko dla 15 proc. obecne dochody gwarantują wygodne życie. Coraz lepsza sytuacja gospodarcza sprawia, że jedynie 14 proc. Polaków spodziewa się pogorszenia sytuacji materialnej ich gospodarstwa domowego, ponad połowa nie oczekuje zmian, a na poprawę ma nadzieję 26 proc.
Faktycznie, z badania wynika, że większość (57 proc.) Polaków dysponuje dochodami, które wystarczają im na podstawowe potrzeby, a jedynie 15 proc. stwierdza, że przy aktualnych dochodach żyje się im wygodnie. Natomiast 16 proc. wskazuje, że mają kłopoty z utrzymaniem się z obecnymi dochodami. Zdaniem ponad połowy Polaków sytuacja materialna ich gospodarstwa domowego w ciągu najbliższego roku nie ulegnie zmianie. Liczy na to co czwarty obywatel, a co dziesiąty spodziewa się nawet pogorszenia warunków.
*Bez szans na podwyżkę lub awans * _ Wartość kredytów zaciągniętych przez gospodarstwa domowe wzrosła w 2006 roku o 29,8 proc., do 183,4 mld zł przy wzroście depozytów w tym czasie o 5,5 proc., do 214,8 mld zł. _
Tymczasem średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw w listopadzie 2006 r. wyniosła 2759 zł i była wyższa o ponad 3 proc. niż w listopadzie 2005 r. Mimo że badani przez GP ekonomiści szacują, że w tym roku średnio pensje wzrosną o 5 proc., ankietowani przez PBS DGA nie liczą, że uda im się przekonać pracodawców, by zwiększyli im pensje. Aż 61 proc. z nich uważa, że nie ma szans na podwyżkę czy awans. Natomiast 25 proc. zakłada, że taki podarunek od swoich szefów w 2007 roku otrzyma. Rosnąca presja ze strony płacowej będzie szczególnie odczuwalna w takich sektorach, gdzie brakuje specjalistów.
*Polacy boją się podwyżek żywności *
Chociaż ekonomiści nie wskazują na większe zagrożenia inflacyjne w tym roku, to Polacy obawiają się wzrostu cen podstawowych produktów żywnościowych. Znaczny wzrost cen prognozuje ponad 36 proc., a 55 proc. mówi o nieco mniejszym wzroście. Jedynie 5 proc. badanych jest przekonanych, że ceny się nie zmienią.
Zdecydowana większość badanych wyraża przekonanie o wzroście cen żywności w bieżącym roku. Jedynie 5 proc. badanych spodziewa się spadku cen. Tymczasem ekonomiści nie spodziewają się znacznego wzrostu wskaźnika inflacji, która ich zdaniem może sięgnąć na koniec roku 2-2,5 proc. wobec 1,5 proc. w grudniu 2006.
Faktycznie prąd zdrożeje w 2007 roku, ale nie tak bardzo jak w 2006 roku, podobnie będzie z gazem. Natomiast można mieć nadzieję, że podwyżka cen paliw zostanie skompensowana przez spadek cen paliw na rynkach zagranicznych. Znany jest wzrost cen paliw. Litr benzyny ze względu na wyższą akcyzę wzrośnie o 30 gr. Za gaz zapłacimy średnio o 5 proc. więcej, a średni wzrost cen za energię elektryczną nie przekroczy 1,2 proc. W niektórych regionach kraju wręcz mogą być na porównywalnym poziomie co w 2006 roku.
Ceny mieszkań w górę o 20 proc.
Według opinii analityków, 2007 rok może być kolejnym rokiem znacznego wzrostu cen mieszkań. Ceny mieszkań w dużych aglomeracjach zwiększą się o około 20 proc. Szybciej ceny będą rosły zwłaszcza w Łodzi, Poznaniu i Wrocławiu, natomiast zwalniającego tempa wzrostu można spodziewać się już w Krakowie i Warszawie.
_ Ponad połowa Polaków nie spodziewa się, że w 2007 roku będą w stanie odłożyć trochę pieniędzy. _Polacy nadal planują inwestować w wiedzę. Co czwarty badany przez PBS DGA deklaruje,że w 2007 roku chce podnosić swoje kwalifikacje zawodowe przez podjęcie studiów lub uczestnictwo w kursach. Ale zdecydowana większość (71 proc.) nie ma takich planów.
Polacy najbardziej boją się jednak podwyżki cen żywności. Najbardziej mogą wzrosnąć ceny pieczywa i mleka. Mleko może zdrożeć o kilkanaście proc., a cena zbóż może być wyższa o 10 proc. Niższe plony w 2006 roku wpłyną na możliwą presję podwyżek cen na rynku warzyw i owoców. Ceny mięsa powinny być stabilne.
Leki droższe, ale telefony potanieją
Zdrożeć mogą leki na receptę, ale nie wcześniej niż pod koniec roku. Ministerstwo Zdrowia przygotowało nowelizację prawa farmaceutycznego, która obostrzając warunki handlowe między producentami, hurtowniami leków i aptekami, ogranicza możliwość obniżania na poziomie apteki cen leków refundowanych. Nie powinny natomiast m.in. zdrożeć opłaty bankowe, a potanieją usługi telekomunikacyjne. Eksperci spodziewają się, że 2007 rok przyniesie spadek cen abonamentu telefonicznego, obniżenie cen szerokopasmowego dostępu do internetu oraz spadek średniej ceny minuty rozmowy w sieciach komórkowych. Wiele firm chce zacząć świadczyć klientom TP SA usługi internetowe, wykorzystując ich hurtowy zakup od narodowego operatora (BSA). BSA oferuje już na zasadzie testów konsumenckich w wybranych regionach Netia. Ceny są o 10-13 proc. niższe niż analogicznej usługi w TP SA. Za abonament telefoniczny zapłacą mniej ci klienci TP SA.
85 proc. badanych nie planuje w najbliższym roku wyjazdu do pracy za granicę. Mimo poprawiającej się sytuacji na lokalnym rynku pracy, prawie co dziesiąty badany zamierza szukać pracy poza granicami Polski i dołączyć do rodaków pracujących w Londynie czy Dublinie.