Według związkowców osiągnięcia, którymi chwali się minister finansów, są zaledwie kroplą w morzu potrzeb. Małymi krokami do dużej zmiany - podsumowuje swoją działalność Władysław Kosiniak-Kamysz (na zdjęciu). Na środowej konferencji szef resortu pracy wypunktował, co udało mu się osiągnąć.
Władysław Kosiniak-Kamysz pochwalił się między innymi ograniczeniem umów na czas określony, uruchomieniem Karty Dużej Rodziny, zwiększeniem świadczeń dla rodziców, waloryzacją emerytur, budowaniem żłobków i domów seniora. - W polityce utarło się, że rok wyborczy to nie czas na reformy. To błąd, bo życie Polaków nie toczy się według politycznego kalendarza - mówił w środę minister pracy.
- Przez ponad sześć lat pracy na tym samym stanowisku, Władysław Kosiniak-Kamysz zrobił niewiele. Pomimo kilku pozytywnych zmian niewielkiego kalibru, ani resort pracy, ani rząd nie przyczyniły się w istotny sposób do zmniejszenia bezrobocia i do poprawy na rynku pracy - komentuje dla *Money.pl *rzecznik "Solidarności" Marek Lewandowski.
Jego zdaniem najważniejsza kwestia, czyli kwota wolna od podatku, w ogóle nie została podjęta. - Gdyby rząd faktycznie chciał pomóc ludziom, to od niej powinien zacząć - uważa Lewandowski. - Dziś ta kwota to zaledwie nieco ponad trzy tysiące złotych. Tymczasem żeby człowiek miał zapewnione minimum egzystencji, musi rocznie wydać sześć tysięcy złotych. A zatem w Polsce opodatkowuje się ludzi, którzy nie zarobili nawet na to minimum. Gdyby minister pracy chciał pochwalić się czymś naprawdę znaczącym, to doprowadziłby do takiej zmiany. Zwłaszcza że podobno ma silną pozycję w rządzie - dodaje.
Lewandowski pozytywnie ocenia odmrożenie progów dochodowych uprawniających do świadczeń socjalnych, choć zaznacza, że przez aż siedem ostatnich lat stały one w miejscu. Dodaje, że choć dodatkowe świadczenia dla rodzin i rodziców są cenne, to wiele osób i tak z nich nie skorzysta, bo nie spełni wymogów prawnych.
Co się zaś tyczy projektu prawa skracającego czas zatrudnienia na umowie na czas określony do trzech lat, to nie efekt dobrej woli rządu, a nakazu z Komisji Europejskiej. - To "Solidarność" skierowała do Komisji skargę na dotychczasowe przepisy. Komisja zaś rozpatrzyła ją pozytywnie i nakazała Polsce zmienić Kodeks pracy w tym zakresie - wyjaśnia Lewandowski.
Minister pracy, jak ocenia rzecznik "Solidarności", w żaden specjalny sposób nie przyczynił się też odmrożenia funduszu pracy. - To fundusz tworzony z podatków zabieranych pracodawcom, który ma być przeznaczony na świadczenia dla bezrobotnych i aktywne wspieranie rynku pracy. A tam od wielu lat kilka miliardów złotych jest zamrożonych i nie wspiera rynku pracy. A przecież teraz, w dobie kryzysu, jest na to najlepszy moment - ocenia Lewandowski.
Dodaje też, że pozytywne zmiany na rynku pracy to zazwyczaj nie efekt działań rządu, a wolnego rynku, który umiał sobie poradzić w trudnej ekonomicznie sytuacji.
Czym chwali się minister?
Do sukcesów resortu pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zalicza:
- Nowe świadczenie dla młodych rodziców: przez rok od urodzenia dziecka tysiąc złotych miesięcznie.
- Zniesienie progu dochodowego, po przekroczeniu którego rodziny traciły wsparcie finansowe państwa. "Dzięki wprowadzeniu zasady >>Złotówka za złotówkę<< ich świadczenia będą stopniowo obniżane wraz ze wzrostem dochodów" - chwali się resort.
- Wprowadzenie Karty Dużej Rodziny, czyli systemu zniżek dla rodzin wielodzietnych, i wydłużenie do roku urlopów rodzicielskich.
- Ograniczenie umów na czas określony. Z jednym pracodawcą będą mogły one być podpisywane maksymalnie na trzy lata - na razie jest to projekt ustawy zatwierdzony przez rząd.
- Program budowy domów seniora i żłobków.
- Waloryzacja rent i emerytur. Resort chwali się, że dzięki jego interwencji podwyżki wyniosą co najmniej 36 złotych, a nie tylko o 9 złotych, na co wskazywały początkowe regulacje w tym zakresie.
- Ustawa antyembargowa, czyli pół miliarda złotych pomocy dla firm, które straciły na nałożeniu przez Rosję embarga na polskie produkty.