W Moskwie są w piątek kontynuowane polsko - rosyjskie negocjacje transportowe. Od prawie 3 tygodni rosyjskie ciężarówki nie mogą wjechać do Polski, a polskie do Rosji. Trwająca drugi dzień kolejna runda negocjacji ma zażegnać kryzys, który paraliżuje pracę polskich i rosyjskich przewoźników.
Negocjacje rozpoczęły się wczoraj na szczeblu dyrektorów departamentów, a dziś są kontynuowane przez wiceministrów. Polskę reprezentuje wiceszef resortu infrastruktury i budownictwa Jerzy Szmit.
Polscy kierowcy choć liczą straty, to jednak cierpliwie czekają na wynik negocjacji. - "Wiedzą, że i tak Rosjanie wciąż utrudnialiby im pracę, manipulując przepisami i uszczuplając liczbę zezwoleń" - tłumaczą osoby z kręgów dyplomatycznych.
Tymczasem Rosjanie próbują różnymi drogami, omijając Polskę, przedostać się do krajów zachodniej Europy. Teraz najkrótsza droga jaka im pozostała wiedzie przez bałtyckie porty Litwy, Łotwy i obwodu kaliningradzkiego. Przez Ukrainę już się nie da, bowiem Kijów między innymi w geście solidarności z Warszawą, zablokował tę możliwość. W odwecie Rosjanie zamknęli swoją granicę dla ukraińskich ciężarówek. Ostro skrytykował władze w Kijowie rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew mówiąc o "skandalu" i "bezprawiu".
Za kryzys transportowy rosyjscy politycy winią Polskę. Twierdzą, że nasz kraj domaga się zbyt dużej liczby zezwoleń na przejazdy przez ich terytorium. Tymczasem polskie Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa oświadczyło, że to strona rosyjska radykalnie zmniejsza roczne kwoty zezwoleń, aby wyrugować zagranicznych przewoźników ze swojego rynku.