*Gdyby Polska nie odzyskała w 1918 roku niepodległości, prędzej czy później Polacy wysadziliby w powietrze siedzibę caratu. O sobie mówili bojownicy, dla nas to patrioci, ale częściej nazywani byli terrorystami. * *Wśród nich byli przyszli prezydenci, premierzy i członkowie elit Rzeczpospolitej. *
_ Polacy w okresie powstania styczniowego tylko dlatego nie wysadzili w powietrze Kremla, iż nie istniał jeszcze wówczas dynamit _ - przekonuje w książce _ Polscy terroryści _ Wojciech Lada.
To jak świetnie udokumentowany historyczny kryminał. Lada opisuje sposoby działań polskich ugrupowań bojowych walczących z okupacją carską zaboru rosyjskiego.
Konstruowanie bomb w mieszkaniach, organizowanie ucieczek z więzień oraz śmiałe napady na furgony pocztowe i pociągi, zamachy na funkcjonariuszy i przemyt broni i meldunków w sukniach i gorsetach panien z dobrych domów.
_ Z powodzeniem napadano na pociągi czy dyliżanse pocztowe i rzucano bomby w przedstawicieli carskiej generalicji. Strzelano do stójkowych i szpicli Ochrany. Odbijano więźniów ze ściśle strzeżonych więzień i snuto plany zabicia cara _ - wylicza Lada.
Polski zamachowiec-samobójca
W historii nie zabrakło również polskiego zamachowca-samobójcy. Tadeusz Dzierzbicki, inżynier, sam zgłosił się na wykonawcę zamachu na warszawskiego generał-gubernatora Konstantina Maksymowicza.
19 maja 1905 miał wykonać egzekucję rzucają pod dyliżans gubernatora bombę ukrytą w pudełku po czekoladkach. Kiedy spokojnie czekał na swoją ofiarę w ogródku cukierni przy ulicy Miodowej 4 dotarło do niego, że akcja jest spalona, a ulice przeczesują agenci Ochrany. Nie dał się wziąć żywcem.
_ Wtedy dał się słyszeć głuchy odgłos strąconej ze stolika paczki, a następnie wstrząsnął powietrzem straszliwy huk – kłęby dymu objęły werandę cukierni i część ulicy. Gdy dym zaczął się rozsnuwać ludzie ujrzeli wśród poszarpanego żelastwa i odłamków szkła trzy trupy z porozrywanymi brzuchami. Były to strzępy zwłok zamachowca i dwóch śledzących go agentów. Na ulicy zasypanej odłamkami szkła leżały zwłoki czwartego mężczyzny, a kilkanaście ciężko rannych osób jęczało na chodniku _- przywołuje relację świadka Lada.
[
Fot. Horyzont Znak ]( http://static1.menstream.pl/i/art/31/324895_big.jpg )
Terrorysta? To znaczy kto?
_ Istnieje około dwustu definicji terroryzmu, co znaczy tyle, że definicja terroryzmu nie istnieje. Jest zjawiskiem raczej intuicyjnym niż deficyjnym - każdy wyczuwa, czym jest terror _ - wyjaśnia autor.
W Polsce już trzynastowieczni Piastowie porywali się dla okupów, więzili i wymuszali sukcesję ziem stosując metody dzisiejszych terrorystów. W XV wieku stosowano terror jako strategię, która wypierała rycerski kodeks honorowy regulujący sposób prowadzenia wojen. Na początku XX wieku w Warszawie dochodziło do trzech zamachów dziennie!
Wśród najsłynniejszych bojowców była późniejsza elita polityczna kraju jak choćby Józef Piłsudski, Ignacy Mościcki, Walery Sławek, Tomasz Arciszewski. Lada jednak nie zapomniał również o szeregowych terrorystach OB PPS, którzy zapisali się w historii śmiałymi akcjami.
Piękne terrorystki
Niezwykle ciekawy jest również wątek kobiet , które odegrały istotną rolę w funkcjonowaniu bojówek. Podobnie jak współczesne szahidki pod ubraniem przemycały materiały wybuchowe, w gorsetach szmuglowały meldunki, w majtkach naboje, a halki miały obciążone pistoletami. Nazywali je _ dromaderkami _.
Na początku XX wieku w Polsce kobiet-zamachowców było co najmniej kilkadziesiąt, ale nie tylko wykorzystywały swój wdzięk by potajemnie zaopatrzyć bojowców, nie tylko zawierały fikcyjne małżeństwa, aby uwiarygodnić życiorys bojownika.
One również organizowały zamachy, rzucały bomby w rosyjskich generałów, strzelały do policji i agentów Ochrany.
I również wśród nich znalazły się postacie nietuzinkowe. Lada z pasją opowiada o Faustynie Morzyckiej, pierwowzorze _ Siłaczki _ Żeromskiego, Wandzie Krahelskiej – odznaczonej później medalem _ Sprawiedliwy wśród narodów świata _ czy przyszłej Marszałkowej Piłsudskiej, która jak sama wspomina , że doszły do takiej wprawy, że mając na sobie kilkudziesięciokilogramowy arsenał, wzdłuż nóg przywiązane Mauzery poruszały się całkiem swobodnie.
Zeznanie Henryka Barona ps. "Smukły", "Garbarz" z "krwawej środy" 15 sierpnia 1906 src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1418217787&de=1449702000&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=MBK&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=TPE&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=ALR&colors%5B2%5D=%23ef2361&s%5B3%5D=ENG&colors%5B3%5D=%234dadff&s%5B4%5D=ENA&colors%5B4%5D=%2381faff&s%5B5%5D=PKO&colors%5B5%5D=%234bab6d&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=1&lp=3&rl=1"/>
Książka Wojciecha Laudy daje do myślenia, zmuszając czytelnika do refleksji nad zjawiskiem terroryzmu. Odsłania jego polityczne znaczenie. Nasuwa się cytat z Urlike Meinhof, teoretyk terrorystycznej grupy RAF, która na swoim procesie stwierdziła:_ Historię pojęć piszą zwycięzcy. Jeden zabity człowiek to akt terrorystyczny, tysiąc zabitych ludzi to militarna interwencja _.
Książka Laudy pokazuje, jak bardzo względne jest miano terrorysty i jak cienka jest granicą między zagorzałym patriotą, a terrorystą.