Bardzo skróciło to czas, potrzebny na wejście Polaków do akcji. Ratownicy przez półtorej godziny rozbili obóz, po czym pierwsza ekipa rozpoczęła pracę w tak zwanym rejonie szóstym w Bam, gdzie pracują ratownicy fińscy. Dowódca polskich strażaków nawiązał kontakt z działającym w Bam sztabem koordynacyjnym Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Witold Maziarz powiedział, że ratownicy czują się bardzo dobrze, choć są zmęczeni, gdyż dwie doby nie spali. Ratownicy są podzieleni na dwie grupy, a więc będą mogli pracować na zmianę. W Bam jest teraz około 15-tu stopni powyżej zera. W okolicy nie działają telefony komórkowe, a więc ratownicy łączą się z Krajowym Centrum Koordynacji Ratownictwa w Warszawie przez telefon satelitarny.