Jak zeznawać w śledztwie, aby historia wydawała się wiarygodna? Jak rozkręcać karuzele vatowskie? Jak rekrutować prezesów-słupów? - tego i o wiele więcej ma nauczyć studentów Polska Akademia VAT. Jej wykładowcy Mirosław M., Janusz W. czy Marcin O. aka Pracz mają "doświadczenie w sprzedaży paliw czy samochodów". Koszt studiów? 10 tys. zł. Plus oczywiście VAT. O co chodzi?
Na niezwykle profesjonalnie wykonanej stronie "uczelni" czytamy, że ukończenie studium otwiera przed słuchaczami drzwi do sukcesu.
"Oprócz prestiżowego tytułu uzyskują oni szeroką wiedzę, którą mogą z powodzeniem wykorzystać podczas pracy w prywatnych firmach, urzędach i agencjach zwalczających przestępstwa skarbowe, a także działając na własną rękę jako niezależni doradcy ds. VAT-u" - zachwalają władze Akademii.
Instrukcji tego jak na podatku niepostrzeżenie wykiwać państwo na grube sumy, jest tam więcej.
Jak wyglądają zajęcia? Podczas jednego z modułów możemy nauczyć się "rozkręcania" karuzel VAT-owskich w sposób profesjonalny. "Słuchacze dowiedzą się m.in. jak powinna wyglądać wzorcowa infrastruktura takiej karuzeli, na jakie sumy powinny opiewać faktury i jakie są podstawowe zasady obrotu towarami w kontekście wyłudzania VAT-u" - wyjaśnia Akademia.
Na innych zajęciach uczestnicy dowiedzą się o metodach rekrutacji "prezesów" do spółek wchodzących w skład karuzel VAT-owskich, na kolejnych o księgowych sztuczkach stosowanych przy wyłudzeniach. Jest także moduł poświęcony "sztuce opowiadania wiarygodnych historii". To wiedza przydatna, gdy na trop biznesu wpadną śledczy.
Uderza także doświadczenie zawodowe wykładowców. Są wśród nich: handlarz paliwem, handlarz samochodami, a nawet były naczelnik urzędu skarbowego.
"Jest właścicielem kilku punktów skupu złomu, wiec można powiedzieć, że na podatku VAT zjadł przysłowiowe zęby. Prywatnie miłośnik gry w baseballa i golfa, aktywny prospołecznie jako sponsor licznych gal MMA" - zachwala uczelnia jednego z członków swojej kadry.
Koszt nauki to 10 tys. zł + VAT. A Akademia wystawia też oczywiście odpowiedni dyplom i certyfikat.
**Ministerstwo nic nie wie, "rektor" puszcza parę**
O co chodzi ze szkołą? Na jakiej podstawie działa? Ministerstwo Finansów zapewnia, że nie ma z nią nic wspólnego. Udało nam się jednak dotrzeć do "rektora" Akademii.
Ten przyznaje, że szkoła to akcja społeczna, która ma pokazać czym są wyłudzenia VAT. I jedynie w tym celu została powołana do życia.
- Inspirację przyniosło życie. Od wielu naszych znajomych słyszeliśmy historie typu: "Ej, a kojarzycie tego Andrzeja, co to był kierowcą wózka na magazynie, pojechał do Warszawy i po kilku miesiącach kupił sobie nową beemkę M5? Ciekawe, skąd wziął na to pieniążki". O podobnych spektakularnych i zupełnie niespodziewanych awansach społecznych zaczęliśmy słyszeć coraz częściej podczas zwykłych wypadów ze znajomymi na miasto – przyznaje Marek Bartosiński.
Twórca Akademii wyłudzeń VAT ze znajomymi działa w kilku branżach, ale za ten konkretny projekt odpowiada agencja interaktywna 8k z Torunia. Zdradza też, że o VAT-owcach przekonał się na własnej skórze.
- Jakiś czas temu zaczęliśmy handlować napojami energetycznymi i tam zetknęliśmy się z rynkiem dość mocno zniszczonym przez tzw. VAT-owców. Sprzedawali energetyki praktycznie poniżej kosztów, bo przecież i tak zarabiali na wielokrotnych wyłudzeniach podatku, dokonywanych na tych samych partiach towarów, a nie na samej sprzedaży. Oczywiście przyzwyczaiło to dystrybutorów hurtowych i detalicznych do absurdalnie niskich cen - wyjaśnia.
**Porażająca niewiedza młodych**
Twórców Akademii zaskakuje brak świadomości wśród młodych ludzi, jak łatwo mogą być oszukani i trafić do więzienia. Przekonują, że także dlatego zdecydowali się zadziałać społecznie.
- Najbardziej chodziło nam o nagłośnienie problemu wśród młodego pokolenia, które niekoniecznie słucha tradycyjnych serwisów informacyjnych i nie czyta np. portali biznesowych, a jak już trafi na jakiś artykuł o tematyce VAT, to i tak nie przykuje ich uwagi ze względu na nudną formę – mówi Bartosiński.
Przedstawiciele agencji 8k stwierdzili, że pokażą więc problem w zupełnie inny sposób, kpiąc i drwiąc z "januszy" wyłudzania. I nie chcą poprzestać tylko na stworzeniu strony internetowej.
Snują plany o rozwoju swojej Akademii. Uwagę młodych ludzi miałby przyciągać chociażby Krzysztof Rutkowski.
- Chcielibyśmy zorganizować szereg nieodpłatnych konferencji na polskich uczelniach, na których studenci mogliby się dowiedzieć o tym zjawisku i poznać potencjalne konsekwencje uczestnictwa w podobnych interesach. Oczywiście byłoby super, gdyby w takiej konferencji uczestniczyły osoby znane z mediów, które miałyby doświadczenie w tematyce i przyciągnęłyby publiczność. Myśleliśmy tu np. o detektywie Krzysztofie Rutkowskim, ale kilkanaście spotkań z nim w różnych miastach to już byłyby spore koszty, których bez wsparcia partnerów raczej nie jesteśmy w stanie ponieść z własnej kieszeni – tłumaczy money.pl Marek Bartosiński.
Pomysłów jest więcej. - Chcielibyśmy też postawić billboard, np. na warszawskim Mordorze czy przed Pałacem Kultury i Nauki. Proszę sobie wyobrazić ogromną reklamę z tekstem: "zamiast gnić na etacie, zacznij zarabiać na Vacie". To byłoby coś mocnego, działającego na wyobraźnię i zachęcającego do dyskusji – dodaje Bartosiński.
**Zarobek nie, reklama tak**
Jak stwierdza, strona i kampania powstała całkowicie z jego prywatnych funduszy. Frustracja związana z wyłudzeniami VAT była bowiem tak duża, że postanowili działać.
- Jeśli chodzi o czas, to cały projekt od fazy koncepcyjnej zajął nam około miesiąca. Jeśli więc chodzi o koszty, to można do nich zaliczyć głównie nasz czas - przekonuje "rektor" Akademii.
Twierdzi także, że w agencji 8k nie liczą na korzyści finansowe. Przynajmniej nie na te bezpośrednie.
- No, może ewentualnie komuś spodoba się ten koncept i zleci nam kiedyś przeprowadzenie niestandardowej kampanii promocyjnej, w czym akurat jesteśmy świetni. A że potrafimy robić akcje wzbudzające emocje społeczne, to mamy właśnie Polską Akademię VAT. Im większe zasięgi osiągnie i im więcej ludzi dowie się o problemie, tym większa będzie nasza satysfakcja – mówi Bartosiński.
**Misja: Zainteresować Ministerstwo Finansów**
Marek Bartosiński przyznaje, że chciałby włączyć w swoją akcję m.in. Ministerstwo Finansów i Konfederację Lewiatan. Gdy zapytaliśmy w resorcie o Akademię, usłyszeliśmy, że nie mają z nią nic wspólnego. W Lewiatanie twierdzą natomiast, że propozycji współpracy nie otrzymali.
W 8k wciąż wierzą jednak w możliwość współpracy.
- Byłoby fajnie uzyskać od nich pomoc w wypromowaniu akcji, a jeszcze lepiej w zorganizowaniu wspomnianych już wykładów na polskich uczelniach. Wsparcie merytoryczne też byłoby mile widziane – nie ukrywa Bartosiński.
Jak się dobrze zastanowić, Akademia mogłaby być uzupełnieniem działalności superbohatera walczącego z wyłudzeniami VAT, o którego "istnieniu” informowało pod koniec października Ministerstwo Finansów.