Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Polska bez systemu łączności. W razie ataku wojsko, policja i służby mogą być bezradne

0
Podziel się:

- Budowa jednolitego systemu łaczności to tylko kwestia decyzji politycznej i powinna zająć nie dłużej niż rok-półtora, chyba że sprawa utknie na etapie przetargu - mówi Tomasz Kulisiewicz.

Polska bez systemu łączności. W razie ataku wojsko, policja i służby mogą być bezradne
(Piotr Drabik/Flickr)

- Polska jest jedynym państwem w Europie, który nie ma jednolitego systemu łączności dla służb ratowniczych i porządku publicznego - mówi money.pl Piotr Rutkowski, ekspert strategii rynku telekomunikacyjnego. - Ten system pierwszy raz był tworzony w 1995 r. Koncepcji mamy mnóstwo, napisanych przez światłe gremia. Ale nie było nigdy pieniędzy i woli politycznej - dodaje Anna Streżyńska, była prezes UKE, obecnie minister cyfryzacji w rządzie PiS.

Faktycznie, od czasu powodzi stulecia w 1997 r., gdy służby zostały sparaliżowane przez niedowład systemów łączności, powstało kilkanaście koncepcji całkiem nowego systemu. Do dziś żaden nie został wprowadzony w życie. - Poszczególne rządy działały w kwestii budowy systemu łączności na zasadzie "a nuż się uda przetrwać kolejny dzień bez problemów" - kwituje Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.

W efekcie zamiast ogólnokrajowego systemu łączności wciąż działamy w Polsce strategią wysp - tak było choćby przed Euro 2012, kiedy w niektórych dużych miastach kupowano sprzęt i tworzono systemy łączności. Każdy na własną rękę.

- Skrócenie czasu działania dzięki dobrej łączności jest kluczowe w ratownictwie. Rzadko bierze się to pod uwagę, a przecież ludzie umierają, gdy pomoc przychodzi za późno - mówi nam Piotr Rutkowski, ekspert telekomunikacyjny i wiceprezes funduszu mikroMakro. Zaznaczając tym samym, że system łączności to nie tylko kwestia czasu reakcji podczas kryzysu czy takich ataków jakie miały miejsce w Paryżu.

I dodaje, że system nie polega wyłącznie na radiowej wymianie informacji. - To dotyczy danych o zasobach technicznych - o dźwigach, ciężarówkach, które mogą coś ciężkiego przewieźć. Chodzi też o lokalne zabezpieczenia instalacji elektrycznych itp. Takie informacje są obecnie zbierane w sposób analogowy, a to wszystko powinno być scyfryzowane i wręcz zautomatyzowane na każdy rodzaj kryzysu - tłumaczy Rutkowski.

Czy brak jednolitego systemu łączności oznacza chaos w komunikacji służb? Aż tak źle nie jest, bo - jak zaznacza ekspert - wszyscy zdają sobie sprawę z "dziur komunikacyjnych". I radzą sobie z nimi na swój sposób. - Gdy organizowaliśmy konferencję przed jedną z imprez sportowych w Sopocie, zostały przeprowadzone ćwiczenia. Niektórzy policjanci i strażacy mieli po 3 radiotelefony, każdy w innym systemie! - mówi Piotr Rutkowski.

Przy offsecie za F-16 nie wyszło

Jednym z orędowników systemu łączności dla wszystkich służb mundurowych i specjalnych był Ryszard Kalisz, szef MSWiA w rządzie Marka Belki w latach 2004-2005. - Chodziło chociażby o to, by każdy policjant mógł w każdej chwili dowiedzieć się wszystkiego na temat osób podejrzanych. Ta koncepcja miała być zrobiona w ramach offsetu przy zakupie samolotów F-16 od USA - przypomina w rozmowie z money.pl. Koszt tego projektu był szacowany na miliard złotych.

Jak mówi Kalisz, powstała wtedy specjalna spółka Tetra Polska i z nią "były prowadzone długie i intensywne rozmowy, które nawet zmierzały do zakończenia". - W ostatnim momencie okazało się, że ta spółka za dużo chce, a za mało daje i do podpisania umowy nie doszło. Od tego czasu minęło 10 lat, a nadal nie ma takiego systemu - dodaje.

Były polityk SLD promuje inny pomysł na system łączności: oparty nie na bazie stacji przekaźnikowych, a światłowodów. - Ta koncepcja została już opracowana i jest zaawansowana. Czekamy, czy nowy rząd się tym zainteresuje - mówi polityk. Jak wyjaśnia, chodzi o projekt stworzenia systemu teleinformatycznego na potrzeby zarządzania bezpieczeństwem państwa w stanach kryzysowych, w który zaangażowało się wiele instytucji, takich jak Wojskowa Akademia Techniczna, Polska Akademia Nauk czy Instytut Strategii Polskiej.

Kto powinien budować system?

Nowy system promowany przez Ryszarda Kalisza miałby kosztować ok. 1,5 mld zł. Eksperci nie są jednak przekonani do sensowności takich wydatków.

Jak zwraca uwagę Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, tworzenie systemu łączności nie musi polegać na budowie nowej infrastruktury. - Jeszcze na etapie tamtego projektu pojawiały się głosy, że może nie warto budować tego osobno, tylko zrobić wewnętrzny roaming wszystkich operatorów - mówi w rozmowie z money.pl.

Piotr Rutkowski dodaje, że ze względu na szybki postęp technologii, koszt takiego systemu to raczej setki milionów, a nie miliardy. - To przestała być kwestia kosztów. Te inwestycje są o wiele, wiele niższe, niż kiedy to pierwszy raz szacowano i planowano, czyli prawie 20 lat temu - przekonuje ekspert. - Według niektórych pomysłów państwo nawet nie musi samo tworzyć takiego systemu, tylko płacić za usługę - mówi. Jak wyjaśnia, budowę systemu można zlecić operatorowi komercyjnemu, jak to zrobiono w Norwegii.

Z takim podejściem zgadza się też Tomasz Kulisiewicz, ekspert rynku IT i komunikacji elektronicznej z firmy analitycznej Audytel. Jego zdaniem nierozsądne jest budowanie przez państwo systemu łączności w jednej technologii. - Teraz stawia się systemy hybrydowe: zarówno przewodowe, jak i bezprzewodowe, bazujące głównie na IP. Taki system może zrealizować dowolny, wystarczająco silny i sprawny operator - Orange, T-Mobile czy Polkomtel z Cyfrowym Polsatem - stwierdza.

- Od strony technicznej stworzenie takiego systemu to zagadnienie dobrze opanowane, można powiedzieć, że niemal trywialne - uważa Kulisiewicz. - Podpisuje się tylko specjalną umowę z takim operatorem, który ma ścisłe zobowiązania co do jakości, niezawodności, szyfrowania i różnych innych parametrów - mówi.

Ekspert przekonuje, że operator komercyjny ma o wiele większą wprawę w tworzeniu dowolnych systemów łączności niż "jakiekolwiek państwowe służby, które mają po kilku, kilkunastu wyspecjalizowanych pracowników na krzyż". - To nie powinien być operator państwowy, ponieważ to się kłóci z ekonomią. Koszt zbudowania takiego systemu od podstaw to są miliardy.

Co zrobi PiS? Anna Streżyńska specjalnie money.pl Więcej następnej stronie

Kto zabierze się za system, który przez lata leżał odłogiem? Iszkowski mówi, że inicjatywa w kwestii tworzenia systemu łączności należy do rządu. Podkreśla jednak, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by rozliczać z tego nową ekipę rządzącą. - Trzeba poczekać przynajmniej na deklaracje nowych ministrów, wtedy będzie można ich o to pytać - doradza.

Wszyscy nasi rozmówcy są zgodni, że podstawowym warunkiem stworzeniem takiego systemu jest pojawienie się silnego lidera politycznego, który pogodzi interesy wielu podmiotów na różnych szczeblach. Jak podkreśla Rutkowski, odpowiedzialność jest rozproszona nawet na kilka ministerstw. - Trzeba kogoś, kto weźmie wszystkich za twarz i ich pogodzi - mówi rozmówca money.pl.

Za jedną z takich osób w nowym rządzie PiS uchodzi Anna Streżyńska, była prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, obecnie minister cyfryzacji. Streżyńska skomentowała nam tę kwestię krótko: - Przez lata nie było pieniędzy i woli politycznej. Co do realizacji teraz, jeśli podejmę się tego zadania, które nie leży w kompetencjach ministerstwa, ale może leżeć, jeśli tak zdecyduje premier, to sama dobiorę sobie zespół - zapewnia.

giełda
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)