Choć dziś trudno to sobie wyobrazić, piwo i ziemniaki mogą wkrótce stać się w Polsce towarami luksusowymi. Będzie ich niewiele, a ceny przyprawią o zawrót głowy. Wszystko przez zmiany klimatyczne. Jednocześnie Polska może stać się krajem wina i kukurydzy. Już za dwa lata.
Eksperci Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu biją na alarm. Jeśli nie uda się zatrzymać globalnego ocieplenia, to skutki dla ludzi i przyrody mogą być katastrofalne. Tak stanie się, jeśli ocieplenie przekroczy 1,5 stopnia Celsjusza. Przy dwóch stopniach jest punkt krytyczny.
Ta z pozoru niewielka różnica ma kolosalne znaczenie dla środowiska. Wtedy zagrożone mogą być niektóre ekosystemy. Możliwe, że zacznie brakować wody i części żywności.
- To są możliwe scenariusze. W przypadku żywności chodzi o to, że część produktów będzie ograniczona, a część stanie się droższa – powiedział money.pl dr Andrzej Kassenberg z Instytutu na rzecz Ekorozwoju.
Popcorn zamiast frytek
Zmiany klimatu już odczuwa polskie rolnictwo. Plantatorzy zwracają uwagę, że coraz ciężej uprawia się ziemniaki. Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach podał, że w przypadku niektórych produktów można mówić o prawdziwym kataklizmie. W raporcie prowadzonym od końca lipca do września okazało się, że ok. połowa upraw ziemniaka była zagrożona suszą. Problem dotyczył 14 województw. Najgorzej było w wielkopolskim, kujawsko-pomorskim, lubuskim i zachodniopomorskim.
GUS prognozuje, że tegoroczne zbiory ziemniaków wyniosą ok. 7,4 mln ton, a więc 19 proc. mniej niż rok temu. Jednocześnie maleje areał upraw i rosną ceny. Dziś w hurcie za kilogram płaci się 78 groszy. To o 60 proc. więcej niż rok temu!
Ziemniaki znikają, ale w ich miejsce pojawiają się inne uprawy. Eksperci z projektu KLIMADA, który działa przy Ministerstwie Środowiska, przypominają, że na skutek wzrostu temperatury wydłuża się okres wegetacyjny. W ostatnich dekadach nawet o 16 dni. To oznacza, że rolnicy będą mogli rozpoczynać swoje uprawy wcześniej. Do tego poprawią się warunki do uprawy kukurydzy, słonecznika, soi i – co ciekawe – winorośli. Tak może się stać już w 2020 roku.
„Terytorialnie największe zmiany okresu wegetacji będą miały miejsce w północnej i północno-zachodniej części Polski. Jednocześnie wraz ze wzrostem temperatury zwiększy się zagrożenie ze strony szkodników roślin uprawnych, które podobnie jak rośliny zareagują przyspieszeniem rozwoju i będą stanowić większe zagrożenie dla upraw” – czytamy w ekspertyzie KLIMADA.
Piwo będzie luksusem
Portal Nature Plants przyjrzał się wpływowi globalnego ocieplenia na jakość naszego życia. Okazuje się, że sformułowanie „tylko jedno piwo” może nabrać nowego znaczenia. Powodem jest spadek produkcji jęczmienia, z którego powstaje słód.
Szacuje się, że ok. 17 proc. globalnej produkcji tego zboża wykorzystuje się do produkcji piwa. Reszta idzie na pasze dla zwierząt. Przy wzroście ocieplenia ten odsetek może spaść do 3 proc. Wtedy konsumpcja piwa mogłaby zmaleć o ok. 4 proc., a cena napoju urosnąć o 15 proc.!
- Celem badania nie jest to, aby ludzie zaczęli teraz więcej pić piwa, tylko zauważyli, że zmiany klimatu mają wpływ na nasze codzienne życie – mówiła Dabo Guan, autorka badania, którą zacytował portal CNN.
Których produktów może jeszcze zabraknąć z powodu zmian klimatycznych? Zdaniem ekspertów, kawy, czekolady, orzechów i awokado.
Aby uniknąć tego scenariusza, należy już teraz podjąć działania. Według raportu agendy ONZ zajmującej się klimatem, trzeba ograniczyć emisję dwutlenku węgla o połowę do 2030 roku. Następnie do zera do roku 2050. Nie będzie to jednak możliwe bez całkowitej rezygnacji z paliw kopalnych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl