- Wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Nasza oferta została uznana za ważną - tłumaczą przedstawiciele MAN Polska, który wygrał przetarg na dostawę autobusów dla wojska. Money.pl otrzymał właśnie oświadczenie firmy. Skąd afera? Polska Grupa Zbrojeniowa i Autosan zaliczyły wpadkę. Dokumenty do przetargu dotarły za późno i firma nie mogła walczyć o kontrakt. Prezesi firm od rana tłumaczą się z tego błędu. Jeden pracownik stracił pracę, pojawiły się też podejrzenia korupcji. Sprawę zbada ABW.
O co chodzi? O wtopę nadzorowanej przez ministra obrony narodowej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, w skład której wchodzi Autosan. Firma miała być uratowana m.in. dzięki kontraktom od wojska. Aby je zdobyć, musiała jednak wygrywać przetargi. Tak się teraz nie stało, bo dokumenty dotarły o 20 minut za późno. W efekcie firma musiała się pożegnać z szansą na kontrakt za prawie 30 mln zł. O sprawie piszemy tutaj.
Od rana tłumaczą się prezesi obu firm. PGZ wprost sugeruje, że mogło dojść do działań korupcyjnych. Wypowiedź prezesa PGZ zobaczysz poniżej:
- W naszym przekonaniu mogło dojść do działania przestępczego - powiedział na specjalnie zwołanej konferencji Błażej Wojnicz, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Prezes nie chciał jednak odpowiadać na pytania. Nie mówił, skąd takie podejrzenie. Sprawdzić to mają odpowiednie służby. Grupa Zbrojeniowa liczy, że potwierdzenie przestępstwa umożliwi ponowne ogłoszenie przetargu.
Co na to MAN, który wygrał przetarg? W nieoficjalnych rozmowach z pracownikami firmy usłyszeliśmy, że "nikt nie boi się o wynik postępowania odpowiednich służb". Firma postanowiła odnieść się do sprawy oficjalnie. Money.pl otrzymał właśnie oświadczenie firmy.
- MAN Truck & Bus Polska oświadcza, że złożyła ofertę w zgodzie z ustawą o zamówieniach publicznych. Ze strony naszej firmy wszelkie procedury i terminy zostały zachowane i realizowane w zgodzie z obowiązującym prawem, mimo kilkukrotnej zmiany terminu zamknięcia przetargu oraz zmian wymogów technicznych przetargu i specyfikacji pojazdów. Nasza oferta została uznana za ważną i jedyną, czego konsekwencją było podpisanie umowy na dostawę autobusów turystycznych MAN - czytamy w oświadczeniu.
- Firma MAN nie toleruje jakichkolwiek nieuczciwych praktyk biznesowych lub niezgodnych z prawem zachowań - czytamy dalej.
MAN wspomina również, że w ostatnich latach brał udział w podobnych przetargach. Również je wygrywał, a żadnych nieprawidłowości nie było. W sumie firma dostarczyła już 90 autobusów turystycznych dla wojska.
Jednocześnie przedstawiciele firmy uważają za niesprawiedliwie przedstawianie jej jako "jakiejś niemieckiej firmy".
Dlaczego? - W Polsce firma MAN obecna jest od prawie 25 lat zatrudniając w swoich zakładach produkcyjnych w Niepołomicach i Starachowicach oraz centrum finansowo-księgowym w Poznaniu oraz spółce sprzedażowo-serwisowej prawie 4000 pracowników - wyjaśniają w dokumencie.
- W regionie świętokrzyskim MAN jest jednym z największych pracodawców, zatrudniając ponad 2500 osób, angażując się w liczne projekty społeczne i edukacyjne. Rocznie w fabryce w Starachowicach produkowanych jest około 1500 autobusów miejskich, dostarczanych na cały świat. W latach 2015 - 2016 zakład w Starachowicach został gruntownie zmodernizowany, a wartości inwestycji przekroczyła 40 mln euro - czytamy w piśmie.