19 tys. pracowników i blisko 5 mld zł rocznych obrotów. Tak ma wyglądać po połączeniu Polska Grupa Zbrojeniowa. Firma w skali kraju będzie gigantem, ale w świat ze swoją ofertą dopiero zamierza wyruszyć.
- No niestety nawet w Europie, nie mówiąc o świecie, jesteśmy nadal małą firmą w porównaniu z naszymi konkurentami z Zachodu. Jesteśmy w pierwszej piećdziesiątce, ale w jej końcówce. Trudno mówić o porównywaniu się z wielkimi firmami, które zatrudniają po 70 tys. ludzi - z pokorą przyznaje Michał Świtalski, wiceprezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
]( http://www.money.pl/sekcja/vii-europejski-kongres-gospodarczy/ )
Jak przyznaje, PGZ czeka na ostatnie formalne zgody by móc powiedzieć, że polska zbrojeniówka jest w pełni skonsolidowana. Należąca do państwa firma zbrojeniowa będzie zrzeszać około 30 spółek, m.in. Bumar, Łucznik, Jelcz, Mesko czy Radwar.
- W tej chwili na świecie liczą się firmy, które produkują całe systemy uzbrojenia, a nie tylko pojedyncze elementy - przekonuje Michał Świtalski.
Dodaje, że dzięki temu PGZ staje się konkurencyjne w skali światowej. Priorytetem na razie jest jednak zdobycie jak największej liczby kontraktów na modernizację polskiej armii. W najbliższych latach z budżetu państwa przeznaczone ma być na ten cel nawet 130 mld zł. PGZ liczy też na transfer technologii w ramach offsetu.
Więcej w materiale wideo.
Czytaj więcej w Money.pl