Rząd chce, by nowa polska karta płatnicza, nazywała się Blik – dowiedział się money.pl. To właśnie na bazie płatności mobilnych ma powstać cały system. Karta posłuży nie tylko do regulowania rachunków w sklepach, ale także do wypłaty świadczeń socjalnych czy 500+. Możliwe, że korzystać z niej będzie można także za granicą. Na razie same banki są niechętne rządowemu pomysłowi.
Od pół roku rząd walczy z gotówką. To dlatego planuje wprowadzenie e-paragonów, zmusił Pocztę Polską do akceptacji kart, szykuje się do tego samego w urzędach, a w planach ma także uruchomienie polskiej karty płatniczej.
- Chodzi o wydanie karty Blik. W tej chwili toczą się rozmowy o tym, od kogo otrzyma ona technologię zbliżeniową. W grze są tylko Visa i Mastercard. Sądzę, że zobaczymy ją w połowie przyszłego roku – mówi money.pl Sebastian Christow z Ministerstwa Rozwoju i Finansów, który odpowiada za prace przy programie „Od papierowej do cyfrowej Polski”.
Blik to największy obecnie alternatywny system płatności, ale jedynie mobilnych. Jego właścicielami jest firma Polski Standard Płatności, którą kilka lat temu powołało konsorcjum banków, m.in. państwowe PKO BP czy Alior, ale także prywatnych: mBanku, ING, BZ WBK. Miesięcznie Blik obsługuje kilkaset tysięcy transakcji. Telefon z aplikacją umożliwia nie tylko płacenie w sklepach stacjonarnych, ale także w sieci oraz wypłatę gotówki z bankomatu. Ma więc dokładnie te same funkcje, co zwykła karta płatnicza. Na dodatek akceptowany jest w niemal wszystkich sklepach w Polsce.
Pomysł by Blik z całą infrastrukturą służył nie tylko do płacenia telefonem, ale także kartą, wydaje się więc naturalny. Problem w tym, że zdaniem Christowa, PSP jest mu niechętne.
- Banki chcą, by nadal było to tylko rozwiązanie mobilne – mówi.
Potwierdza to w rozmowie z nami wiceprezes Związku Banków Polskich dr Mieczysław Groszek.
- Blik już dziś jest schematem krajowych płatności mobilnych. Naszym zdaniem, warto skupić zasoby na unowocześnianiu tego rozwiązania, bo ma szanse realnie konkurować z rozwiązaniami międzynarodowymi. Nie ma sensu przekształcać go teraz w markę kart płatniczych, bo za kilka lat tych może już nie być. Przyszłość tkwi w rozwiązaniach mobilnych - mówi.
Spółka PSP poinformował, że nie chce komentować sprawy. Z naszych informacji wynika, że pomysł nie podoba się głównie zagranicznym bankom. Te boją się, że gdy PSP zacznie wydawać karty ich kontrola nad spółką zmaleje.
- Trzeba pamiętać, że one wydały pieniądze na promocję marki i postawienie systemu Blik. I teraz jeszcze do niego dopłacają, bo przecież nie jest rentowny. Nie widzą więc sensu, by wspierać rządowy pomysł – mówi na anonimowo przedstawiciel jednego z banków.
Rząd zamierza do projektu polskiej karty płatniczej włączyć nie tylko PSP. Uczestniczyć w nim mają także Krajowa Izba Rozliczeniowa. Ta dziś obsługuje głównie przelewy międzybankowe, ale od roku rozwija także system Inkart, służący do rozliczania transakcji kartowych. Co ciekawe, od niedawna szefem KIR jest Piotr Alicki, który dotąd był wiceprezesem PKO BP. To on odpowiadał za stworzenie IKO, które jest protoplastą Blika.
- Rozmawiamy w tej sprawie ze Związkiem Banków Polskich. On nie jest jednak organizacją operacyjną. Zaproponowaliśmy więc, by to same banki zawiązały konsorcjum, które zostanie właścicielem schematu płatniczego. Włączone są w to także Polski Standard Płatności oraz Krajowa Izba Rozliczeniowa - tłumaczy Christow.
Rząd chce, by karta nie służyła tylko do płacenia. Możliwe byłoby na niej kodowanie biletów komunikacji miejskiej czy kolejowych, mogłaby dawać też zniżki jako Karta Dużej Rodziny. Kolejna funkcja to przelewanie na nią świadczeń socjalnych czy społecznych. Zasiłków dla bezrobotnych, rent czy emerytur nie musiałby wtedy nosić listonosz.
To samo miałoby tyczyć się świadczenia 500+. Czy karta miałaby tu wyłączność? Tego nie wiadomo.
Rząd chce, by można nią było płacić nie tylko w Polsce. Christow przyznaje, że trwają rozmowy w tej sprawie z Visą i Mastercardem. Jeśli te organizacje się na współpracę nie zgodzą, to możliwe będzie porozumienie z lokalnymi standardami płatniczymi, jakie działają w kilku europejskich krajach.
Po co nam własna karta płatnicza? Wiadomo, że rynek płatności bezgotówkowe będzie rósł. Rząd sam go zresztą wspiera. Jednocześnie to rynek absolutnie zdominowany przez zagraniczne firmy: Visę, Mastercard i w dużo mniejszym stopniu Diners Club i American Express.
- Musimy odzyskać ten rynek. Zagranicznym firmom płacimy miliony złotych rocznie za obsługę naszych płatności - mówi Sebastian Christow.
Ministerstwo Rozwoju i Finansów poproszone przez money.pl o szacunki, o jakiej dokładnie kwocie mówimy, nie potrafiło odpowiedzieć. Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o co najmniej kilkaset milionów złotych rocznie, jakie trafiają do zagranicznych operatorów płatności. Dodatkowo wiedzą one co, kto i kiedy kupuje Polak. To gigantyczna baza danych, nad którą rząd dziś nie panuje.
Wiceprezes ZBP przypomina, że banki nie tylko płacą zagranicznym firmom obsługującym karty. W tym roku otrzymają też ponad miliard złotych od Visa Europe. To efekt łączenia się z Visą Inc. Amerykanie muszą spłacić więc banki, które dotąd były udziałowcami Visa Europe.
ZBP krytycznie więc podchodzi do pomysłu polskiej karty i lokalnego systemu płatniczego. Nie tylko z logo Blik. Zdaniem Groszka, lepiej postawić na kartę dualną, czyli taką, którą obsługiwałyby Visa i Mastercard, ale w Polsce miałyby zupełnie inne stawki interchange.
- Działałaby ona na infrastrukturze zagranicznych firm, ale w oparciu o lokalne reguły, lokalne cenniki i być może lokalny processing - mówi wiceprezes ZBP. Jak dodaje, to rozwiązanie umożliwiałoby także bezproblemowe płacenie kartą poza Polską. Twierdzi też, że pierwsze ruchy w tej sprawie banki już poczyniły.
Choć stawki za obsługę transakcji płatniczych (tzw. interchange) już spadły, to zdaniem rządu nadal są za wysokie. To między innymi dlatego terminali płatniczych nie ma w urzędach. W programie "Od papierowej do cyfrowej Polski" zapisano, że do połowy 2017 r. kartą zapłacić będzie można m.in. podatki, cła, opłaty sądowe lokalne, podatki, a nawet mandaty policjantowi. W tym celu szykuje się kolejna ustawowa obniżka.
- Na przełomie stycznia i lutego 2017 r. powinny zostać obniżone stawki interchange gov, czyli dla administracji publicznej. Dzięki temu możliwe będzie upowszechnienie płatności bezgotówkowych w urzędach. Dziś nie widzimy takiej potrzeby, bo nie chcemy płacić za to tylko Visie i Mastercardowi. Do tego czasu prowadzimy razem z KIR w urzędach pilotaż płatności bezgotówkowych i sprawdzamy różne modele tej usługi – tłumaczy Christow.
Groszek przyznaje, że uzgodnienie w sprawie obniżenie stawek interchange zostało już wynegocjowane. Banki czekają tylko na oficjalne podpisanie się pod umową strony rządowej.