Nowy Jedwabny Szlak, wymiana handlowa, strefy ekonomiczne, zaciśnięcie współpracy w dziedzinie bankowości i lotnictwa, a może również energetyka atomowa i rolnictwo - to w tych obszarach strona polska liczy na zyski. Mamy szansę stać się bramą do Europy? Do niedawna byliśmy najatrakcyjniejszym dla chińskich inwestorów krajem spośród 16 państw Europy Środkowo-Wschodniej - wynika z opublikowanej w 2014 roku analizy Chińskiej Akademii Nauk Społecznych. Dziś musimy konkurować z Czechami, Węgrami i Serbią.
Pierwsza od kilkunastu lat wizyta przywódcy Chin Xi Jinping w Warszawie, która rozpoczyna się w niedzielę, to szansa dla polskich przedsiębiorców. Chiny chcą zacieśnić współpracę z krajami Europy Środkowo-Wschodniej za sprawą uruchomionej w 2012 roku formuły 16+1.
Na poziomie politycznym relacje polsko-chińskie nabierają tempa. Polska ma nadzieję, że za nimi pójdą również inicjatywy gospodarcze, co podkreśla w rozmowie z money.pl Damian Wnukowski, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Państwo Środka dostrzegło rosnący potencjał tego regionu, zwłaszcza po kryzysie Europy Zachodniej, który rykoszetem uderzył również w Chiny. Kraj ten upatruje tu również szansę na pobudzenie najwolniej rosnącej od 25 lat gospodarki.
Inwestycje w Czechach i na Węgrzech przekonały stronę chińską o opłacalności inwestycji. U naszych południowych sąsiadów Chińczycy zainwestowali w sektor energetyczny, duże udziały mają także w turystyce - kupili m.in. czeskie linie lotnicze. Na Węgrzech swoje siedziby ma wiele chińskich firm, to tam przeniesiona została fabryka elektrycznych autobusów BYD. Na Polskę plany nie są tak sprecyzowane.
Polska na Jedwabnym Szlaku
- Polska liczy na rozwój infrastruktury, połączenia transportowe, za czym przemawia jej położenie geograficzne - komentuje Damian Wnukowski.
Wielkie nadzieje Polska wiąże z Jedwabnym Szlakiem 2.0. To element strategii rewitalizacji lądowych i morskich szlaków handlowych łączących Chiny z Europą i Australią, którą w 2013 r. ogłosił chiński prezydent Xi Jinping. Do ich budowy Chiny powołały specjalny fundusz. 40 mld dol. zebranych przez prywatnych inwestorów będzie można wykorzystać na projekty w państwach leżących na trasie Jedwabnego Szlaku.
Regularne połączenie kolejowe cargo z Chengdu do Łodzi, nazywane przez Chińczyków "Nowym Jedwabnym Szlakiem", ruszyło w kwietniu 2013 roku. Dzięki niemu towary trafiają trzykrotnie szybciej niż dostarczane z Chin do Europy drogą morską. 41 wagonów jedzie tą trasą od 11 do 14 dni.
- Relacje z Chinami to faktycznie szansa, ale i poważne wyzwanie. Dużo zyskać może sektor rolno-spożywczy. Polska jest znana z dobrej jakości tych produktów. Drób, być może wieprzowina, jeśli Chiny zniosą na nią embargo, ale także jabłka mają szansę zaistnieć na chińskim rynku - wylicza ekspert PISM.
W tym tygodniu Krajowa Rada Drobiarstwa podpisała ramowe porozumienie z Chinami, otwierając nowe możliwości eksportu polskiego mięsa drobiowego na tamtejszy rynek. Dzięki temu Polska stała się jedynym krajem Unii dopuszczonym do sprzedaży drobiu do Chin. Podobnej szansy wypatrują polscy sadownicy. Liczą, że podczas wizyty zostanie ogłoszona decyzja w sprawie zezwolenia na eksport do Chin polskich jabłek.
Chińscy przedsiębiorcy zainteresowani się również inwestycjami w infrastrukturę, ekonomię, energetykę, jak również medycynę ziołową.
Jak przypomina PAP, szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski mówił w kwietniu na zakończenie swojej wizyty w Chinach, że Polska liczy na udział chińskich firm w budowie dróg, szybkiej kolei i lotnisk oraz modernizacji portów morskich. Chińczycy mogliby również odegrać rolę w budowie w Polsce elektrowni atomowej. Ta ostatnia inwestycja wciąż stoi pod znakiem zapytania, o czym pisaliśmy w money.pl.
Jednak ekspert PISM podkreśla, że w kontaktach z Chinami konieczne jest wsparcie dla biznesu ze strony państwa, co wpłynie pozytywnie na rozpoznawalność i wiarygodność polskich firm. Bez tego będzie nam trudno zdobywać chiński rynek.
- Poza tym Polska musi szukać nisz: technologie środowiskowe, w tym wodno-kanalizacyjne , sprzęt medyczny, sprzęt górniczy, kosmetyki, branża IT, w tym technologie dotyczące Internetu rzeczy - podkreśla ekspert PISM. - Chiny się bogacą, więc również dobra luksusowe stają się atrakcyjne dla tamtego rynku. Mogą być to polskie jachty i łodzie czy biżuteria, np. z bursztynu.
**Chiński smok może być też zagrożeniem**
Szansa współpracy z jedną ze światowych potęg może mieć również swoje konsekwencje. Przekonali się o nich Niemcy. Jak przekonuje Bogdan Góralczyk z Obserwatora Finansowego, bilans handlowy pokazał, że Niemcy zostały zaskoczone chińską ekspansją. Aktywność widać też w fuzjach i przejęciach.
ChRL to czwarty partner handlowy Niemiec, po USA, Francji i Holandii. Ujemne saldo handlowe Niemiec w 2015 roku z Chinami przekraczało 20,2 mld euro, podczas gdy ze zdecydowaną większością innych partnerów handlowych jest odwrotnie. Mówiąc obrazowo, chiński smok wyjaławia Niemcy, mimo że naprzeciw propozycjom Pekinu, Berlin wystawia oferty przedstawicieli największych niemieckich firm - Siemensa, Volkswagena, Lufthansy, BMW i Thyssen Kruppa. Podczas czerwcowych dwustronnych wizyt podpisano aż 24 porozumienia i 96 kontraktów, opiewających łącznie na sumę około 15 mld dolarów.
Mimo że Putin szczyci się podpisaniem ramowego porozumienia o współdziałaniu Eurazjatyckiego Związku Ekonomicznego Rosji, Kazachstanu i Białorusi (EZE) z chińskim projektem Jedwabnego Szlaku, to również wielu rosyjskich ekspertów bije na alarm, widząc we współpracy z Chinami zagrożenie dla mocarstwowości Federacji Rosyjskiej. Część z nich otwarcie mówi o tym, że sojusznik jest groźny dla Rosji w związku z ogromną różnicą potencjału.
Instytut Analiz Wojskowych i Politycznych zauważa, że Pekin przy udziale Moskwy realizuje wyłącznie własne interesy, które wiąże z dużo bardziej w ich oczach perspektywicznych krajach - Stanach Zjednoczonych i UE.
Jak przekonują rosyjscy komentatorzy, Rosja może zostać sprowadzona do roli kraju tranzytowego, bo Chiny nie widzą w niej perspektywicznego partnera biznesowego czy kulturowego, a jedynie potężny rynek zbytu dla własnych inwestycji.
Jeśli Chiny decydują się na lokowanie kapitału w Rosji, to jedynie pod gwarancje państwowe i pod warunkiem perspektywicznych korzyści. Prywatny kapitał na ogół wybiera Zachód i trzyma się od zachodniego sąsiada z daleka.
Dlatego też, jak przyznaje ekspert PISM, w relacjach z Chinami również my musimy zachować ostrożność, zwłaszcza przy inwestycjach strategicznych. - Większe powiązania gospodarcze z Chinami mogą przekładać się na ich większe wpływy polityczne - przypomina.
Również gospodarczo Chiny mogą nas zdominować, jeśli nie będziemy twardo i rozważnie negocjować przy podpisywaniu umów handlowych. - Chiny to bardzo silny partner, który ma świadomość swojej mocnej pozycji. W 2015 r. import z Chin stanowił jedenastokrotność naszego eksportu do Państwa Środka, a deficyt handlowy Polski z Chinami był największy spośród wszystkich państw, z którymi handlujemy. Do tego dochodzą nierówności w dostępie do rynku UE i Chin, w tym liczne bariery w dostępie do rynku chińskiego dla firm zagranicznych – wylicza Damian Wnukowski z PISM. - Z tej perspektywy chińska ekspansja może stanowić wyzwanie dla europejskich partnerów.