Wyniki polskich siatkarzy są o niebo lepsze niż piłkarzy. W czwartek bijemy się w Turynie z Serbią o strefę medalową na mistrzostwach świata, broniąc tytułu sprzed czterech lat. Regularna walka o medale na wszystkich imprezach mistrzowskich, udział z sukcesami polskich klubów w rozgrywkach ligi mistrzów - jak to się ma do wyników naszych futbolistów? Bez porównania.
Z czego się bierze sukces polskiej siatkówki? Między innymi z uporządkowania spraw finansowych. Owszem, klub siatkówki to, podobnie jak w przypadku piłki nożnej, biznes oparty na dużej niepewności. Ale sponsor tytularny ligi - kontrolowana obecnie pośrednio przez Zygmunta Solorza-Żaka sieć komórkowa Plus - wymusił przed laty poukładanie rozgrywek tak, żeby były atrakcyjne z punktu widzenia reklamodawców. I są.
Na trybunach widzimy radosnych kibiców. Obok siebie siedzą dopingujący obu zespołom, nieodgrodzeni kratami, niewrzeszczący na siebie nawzajem, bez bójek, zadym, niszczenia. Są tańce, śpiewy i muzyka jak w NBA, uśmiechnięte twarze, pozytywna atmosfera, przy której wystawienie reklamy własnej firmy to budowa dobrego wizerunku.
I właśnie na reklamie oparte są budżety klubów. Przychody z biletów trafiają głównie do właścicieli hal sportowych. Tak wynika z finansów klubów. Przyjrzeliśmy się dwóm, które w ubiegłym sezonie zajęły miejsca w pierwszej piątce rozgrywek, a które już opublikowały w KRS swoje dane za 2017 rok. Widać spore różnice w porównaniu do klubów piłkarskich.
Reklamodawcy w Polsce wolą siatkówkę niż piłkę nożną
Pierwsza podstawowa różnica to źródła przychodów. Zarządzana przez byłego reprezentanta Polski Sebastiana Świderskiego ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - wicemistrz Polski 2018, a w poprzednich dwóch latach mistrz - w ubiegłym roku miała 12,3 mln zł przychodów, podobnie jak rok wcześniej. Aż 91 proc. z tej kwoty pochodziło z przychodów reklamowych. Dużą ich część wnosi zapewne sponsor Grupa Azoty, główny właściciel klubu.
Podobna sytuacja jest w piątym w ubiegłym sezonie Jastrzębskim Węglu, gdzie kontrakty reklamowe dają 94 proc. przychodu. Większość pochodzi od sponsora tytularnego, czyli Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Oba kluby w ostatnich dwóch latach notowały zyski.
W Ekstraklasie piłkarskiej sytuacja, gdy spółka jest na plusie, jest niezwykle rzadka. Dziury w budżetach zapełniają zwykle miasta. Zyski miała w ubiegłym roku Legia, dobrze radząc sobie w europejskich rozgrywkach (w 2017 roku zaksięgowała zyski z dobrego sezonu), zarobiła też Jagiellonia. Oba kluby zawdzięczają jednak wyniki m.in. niskim opłatom pobieranym przez miasta za wynajmowane stadiony.
W polskim futbolu przychody opierają się na prawach telewizyjnych, zbywaniu kart zawodniczych, a reklama daje zaledwie około 10-15 proc. środków. Większe przychody reklamowe od klubów siatkarskich ma tylko Legia Warszawa i głównie dlatego, że udało się jej dobrze zagrać w Lidze Mistrzów.
Ktoś powie - no tak, ale przecież to państwowe firmy sponsorują siatkówkę, czyli pośrednio płacimy za to wszyscy. Z sześciu pierwszych klubów ubiegłego sezonu trzy: Skra Bełchatów, ZAKSA i Jastrzębski Węgiel za głównych reklamodawców mają faktycznie firmy kontrolowane przez państwo. Ale już Indykpol AZS Olsztyn, Trefl Gdańsk, czy Asseco Resovia to domena prywatnych sponsorów.
Jak widać reklamowanie się na strojach siatkarzy, czy też na planszach przy boisku ma po prostu swoją wartość. Skoro prywatne, to i państwowe firmy mają więc z tego konkretną korzyść informacyjną dla odbiorców swoich produktów. Sponsorowanie klubów siatkarskich nie jest więc stratą, ale formą reklamy, wartą najwyraźniej właśnie tyle, ile kosztuje.
Bilety na mecze ligowe siatkówki sprzedawane są zwykle po ok. 25 zł. Z finansów klubów wynika, że trafiają przede wszystkim do właścicieli hal sportowych. Na mecz przychodzi średnio 2-3 tys. osób. Dla klubu ważne jest przede wszystkim to, żeby stanowili dobrą oprawę dla reklamodawców, tj. żeby było ich odpowiednio dużo i by zachowywali się na poziomie, tworząc dobrą atmosferę.
Zarobki gwiazd siatkówki na poziomie słabeuszy futbolu
Dzięki dobrym stosunkom z reklamodawcami kluby stać jest, by dość dobrze płacić zawodnikom. To pozwala ściągać do Polski zagraniczne gwiazdy. PlusLiga jest traktowana przez zawodników niemal na równi z liga włoską i rosyjską. Choć polskie kluby płacą mniej niż te we wspomnianych krajach, to wciąż jak siatkarskie warunki zarabia się tu odpowiednio dużo. Ile?
Postanowiliśmy to oszacować. Nie jest to proste, bo zawodnicy nie są zwykle zatrudnieni jako pracownicy klubów, ale jako jednoosobowe firmy, więc koszty ich wynagrodzeń ukryte są w księgach rachunkowych w pozycji „usługi obce”, a nie w „wynagrodzenia”.
I tak, ZAKSA zatrudnia formalnie tylko trzech pracowników, a Jastrzębski Węgiel dziewięcioro. Czternastu zawodników plus trener i jego asystenci, czy fizjoterapeuci nie są często rozliczani jako pracobiorcy, ale równorzędne podmioty, z którymi zawarto określoną umowę.
Podsumowaliśmy wynagrodzenia i koszty usług obcych, podzieliliśmy przez łączną liczbę pracowników i zawodników oddzielnie w ZAKSA i w Jastrzębskim Węglu i otrzymaliśmy przybliżone kwoty. *W ZAKSA według naszych szacunków wypłaty wynoszą średnio po około 37 tys. zł brutto miesięcznie, a w Jastrzębskim Węglu 19 tys. zł. *Porównując to z umową o pracę, tj. licząc jako „koszt pracodawcy”, już po odjęciu wszystkich składek i podatków otrzymujemy „na rękę” odpowiednio 21,5 tys. zł w ZAKSA i 11 tys. zł w JW.
Nie są to może wynagrodzenia na poziomie Legii Warszawa, gdzie w ubiegłym roku przeciętnemu pracownikowi wypłacano co miesiąc średnio 102,5 tys. zł (w 2017 roku Legia grała jeszcze w europejskich pucharach), ale już w Jagiellonii Białystok i Wiśle Płock płacono mniej niż w ZAKSA - między 27-28 tys. zł brutto miesięcznie.
Stawki klubów z Kędzierzyna czy Jastrzębia to jednak siatkarska czołówka w Polsce. Prezes Piłki Siatkowej AZS UWM Tomasz Jankowski przyznawał publicznie, że budżet olsztyńskiego klubu jest kilkukrotnie niższy. Drużyna przez cały sezon musi się więc utrzymać za ok. 3-4 mln zł. Odpowiednio niższe muszą więc być też wypłaty.
Nasi siatkarscy mistrzowie globu mogą narzekać, że zarabiają tyle, ile słabeusze światowego futbolu - czytaj: Ekstraklasa. Ale w siatkówce na wysokim szczeblu tyle się właśnie zarabia. I tak dojście do takiego poziomu w Polsce wymagało dobrej organizacji rozgrywek oraz ciężkiej pracy i systematycznego poprawiania poziomu sportowego. To doceniają ludzie, a za nimi reklamodawcy. Im więcej ci ostatni będą skłonni wydawać na kluby, tym więcej zarobią siatkarze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl