We wtorek Piotr Osiecki, były prezes Altus TFI, opuścił areszt. Sąd zdecydował o zmianie środka zapobiegawczego po tym, jak pełnomocniczka Osieckiego przedłożyła poręczenie majątkowe na kwotę 108 mln zł w formie weksli.
Według informacji money.pl około połowa tej kwoty to pieniądze samego Osieckiego i jego spółki Osiecki Inwestycje. Na pozostałą kwotę zrzucili się znani biznesmeni oraz członkowie Polskiej Rady Biznesu.
- Polska Rada Biznesu udzieliła poręczenia niemajątkowego bezpośrednio po zatrzymaniu Piotra Osieckiego, który należy do naszej organizacji. Wielu członków PRB złożyło też wówczas poręczenia osobiste – mówi money.pl Wojciech Kostrzewa, wiceprezes Polskiej Rady Biznesu.
- Jeśli chodzi natomiast o poręczenia majątkowe wpłacone w ostatnich dniach, to według mojej najlepszej wiedzy wśród poręczycieli byli także członkowie Polskiej Rady Biznesu – dodał Kostrzewa.
Nazwisk nie podaje, ale, jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, wśród nich znajdziemy m.in. Zbigniewa Jakubasa oraz Zbigniewa Niemczyckiego. Według naszych informacji wystawione weksle od poszczególnych poręczycieli sięgają kwot od 1 do 10 mln złotych. Na osobę.
Zobacz także: * Wiceminister zapowiada nowe przepisy. Powstaną definicje "piramidy finansowej" i "wielkiej afery gospodarczej"*
Portalowi money.pl udało się dotrzeć do jednej z takich osób. Skąd takie pospolite ruszenie w środowisku? - Polski biznes stanął murem nie tylko za losem Osieckiego, ale przede wszystkim jego chorego dziecka - mówi nam jedna z osób znających kulisy sprawy.
- Chora na autyzm córka Piotra kończy w piątek 18 lat i przez całe życie jest pod opieką rodziców. To Piotr w ramach terapii trenuje z nią judo, opiekuje się nią, a córka jest z ojcem niebywale związana – twierdzi nasz informator.
Według lekarzy od końca sierpnia, kiedy to Osiecki trafił do aresztu, stan zdrowia córki znacznie się pogorszył. – Regres jest nawet kilkuletni, bo Piotr zawsze poświęcał jej mnóstwo czasu i był ostoją jej rehabilitacji – słyszymy.
Jak twierdzi jeden z naszych rozmówców, żadna z osób ręczących za Osieckiego nie zajmuje stanowiska w kwestii zarzutów ciążących na biznesmenie. – Kwestie rozstrzygnięcia ewentualnej winy zostawiamy wymiarowi sprawiedliwości. My nie jesteśmy od tego, żeby wchodzić w buty sądu. Nie oczekujemy żadnych podziękowań. Zrobiliśmy to z potrzeby serca, a nie dla aplauzu - komentuje jeden z poręczycieli.
Chodzi przede wszystkim o ludzkie odruchy polskich biznesmenów i należy to traktować jako "swego rodzaju protest środowiska". – Nie może być zgody na to, by człowieka, który przecież wciąż w świetle prawa jest niewinny, trzymać w jednym miejscu z grypsującymi kryminalistami – słyszymy od jednego z biznesmenów, znających sprawę. W ostatnich dniach gotowość do poręczenia za Osieckiego zgłosiło jeszcze kilkanaście kolejnych osób.
- My jesteśmy pewni, że Piotr będzie współpracował z organami ścigania i stawi się na każde wezwanie sądu. Gdyby chciał mataczyć albo uciec, to zrobiłby to już dawno, a wszystkie pieniądze wcześniej wyprowadził za granicę - słyszymy.
Według naszych informacji, po wyjściu z aresztu Osiecki nie kontaktował się z żadnym z biznesmenów, którzy za niego poręczyli. - Niech się skupi na tym, żeby spędzić czas z rodziną i spróbuje zapomnieć o tym, co w ostatnich miesiącach go spotkało. Idą święta, to dobry czas na refleksje – puentuje nasz rozmówca.
Poręczenie majątkowe za Piotra Osieckiego to nie tylko rekord Polski, ale również jedna z najwyższych kaucji w światowym biznesie, o czym pisaliśmy już w money.pl.
Mniejsze zabezpieczenie ustanawiano m. in. w przypadku Romana Kluski, Marka Dochnala, Bogusława Bagsika czy choćby Bernarda Madoffa, który miał sprzeniewierzyć równowartość nawet 50 mld dol. Wyszedł za poręczeniem w kwocie 10 mln dol. Czyli trzy razy mniejszym niż to wpłacone za Piotra Osieckiego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl