Kłopoty gospodarcze Niemiec, powodują, że nasi eksporterzy tracą zbyt. Poza tym nadal nasze towary nie znajdują drogi do Chin. Emigranci na Wyspach to jednak wciąż oparcie dla wyników polskiej gospodarki.
W drugim kwartale to wyniki polskiego eksportu uratowały ponad trzyprocentowy wzrost gospodarczy Polski. Trzeci kwartał pod tym względem rozpoczął się jednak dużo gorzej. O ile od kwietnia do czerwca nadwyżka eksportu nad importem towarów wynosiła 2,3 mld euro, to w lipcu było to tylko 140 mln euro.
Jak podał GUS w pierwszych siedmiu miesiącach roku sprzedaliśmy za granicą towary o wartości 455,3 mld zł (104,7 mld euro), a kupiliśmy za 436,5 mld zł (100,4 mld euro).
Naszym największym partnerem handlowym pozostają Niemcy, do których kierowaliśmy w tym roku aż 27,1 proc. eksportu (rok temu 26,9 proc.) i skąd kupujemy 23,5 proc. towarów importowanych (rok temu 22,8 proc.). Z Niemcami mamy też największą nadwyżkę handlową, bo przewaga wartości towarów wyeksportowanych nad importowanymi wyniosła 20,9 mld zł.
Lipiec nie był jednak najlepszym miesiącem dla producentów, kierujących swoje wyroby do naszego zachodniego sąsiada. Sprzedaż za 16,6 mld zł (4,3 mld euro) była o około miliard złotych niższa niż przeciętnie osiągi w tym roku - 17,6 mld zł (4,5 mld euro). Może to być spowodowane regresem w niemieckim przemyśle, dla którego Polacy są często podwykonawcami.
Emigranci ratują gospodarkę nie tylko przelewami
Drugim krajem, z którym mamy największą nadwyżkę handlową jest Wielka Brytania - sprzedaliśmy tam w pierwszych siedmiu miesiącach o 18,1 mld zł więcej towarów niż kupiliśmy. Niemała z pewnością w tym zasługa naszych rodaków na Wyspach, których tęsknota za ojczyzną przejawia się w zakupach produktów polskich marek. Licząc sam lipiec można powiedzieć, że Wielka Brytania jest drugim krajem eksportu polskich towarów, wyprzedzając nieznacznie Czechy. Nie tylko przelewy do rodzin w kraju dają więc wzrost polskiej gospodarce.
Trzecią najwyższą nadwyżkę handlową mamy właśnie z Czechami, które są obecnie naszym drugim najważniejszym partnerem gospodarczym (licząc razem eksport i import). Od stycznia do lipca sprzedaliśmy tam towary o wartości 30,1 mld zł, a kupiliśmy za 15,6 mld zł.
Trzecie miejsce, po Niemczech i Czechach we wzajemnych obrotach handlowych z Polską należy do Francji, gdzie sprzedaliśmy towary za 26,4 mld zł (w samym lipcu za 3,4 mld zł), a kupiliśmy za 17,9 mld zł.
Powoli i mozolnie odbudowują się nasze kontakty z Rosją. Udział wschodniego sąsiada w obrotach naszego eksportu nawet wzrósł o 0,1 pkt. proc. do 2,8 proc., w porównaniu z danymi z połowy roku. W lipcu wyeksportowaliśmy tam towary za 1,8 mld zł, a sprowadziliśmy za 3,4 mld zł.
Nadal jednak nie możemy znaleźć drogi do Chin. Polskie firmy sprzedawały tam w pierwszych pięciu miesiącach roku towary za 0,6 mld zł miesięcznie, czyli o 5 proc. mniej niż średnio w 2015 r. Jednocześnie od stycznia do lipca importowaliśmy za średnio 7,4 mld zł miesięcznie (łącznie za 51,9 mld zł), a Chiny są drugim krajem, skąd sprowadzamy najwięcej towarów.
Przemysł lekki i ceramika - nasze hity eksportowe
Jak podało Ministerstwo Rozwoju w przekroju towarowym kontynuowany był "trend dynamicznego wzrostu eksportu wyrobów przemysłu lekkiego (o 15,7 proc.). Szybciej niż przeciętnie wzrosła również sprzedaż wyrobów ceramicznych (o 6 proc.), wyrobów przemysłu drzewno-papierniczego (o 4,8 proc.), wyrobów przemysłu chemicznego (o 3,8 proc.) oraz dominujących w polskiej wymianie z zagranicą, wyrobów elektromaszynowych (o 2 proc.)" - czytamy w komentarzu resortu do danych GUS.
Wśród ważniejszych unijnych rynków najszybciej zwiększyła się sprzedaż do: Irlandii (o 12,7 proc.), Słowenii (o 12,2 proc.), Rumunii (o 9,2 proc.), Szwecji (o 6,9 proc.), Portugalii (o 6,6 proc.), Bułgarii oraz Hiszpanii (po 6,5 proc.). "Utrzymująca się tendencja do szybszego niż w skali ogólnej wzrostu eksportu do UE, przełożyła się na umocnienie jej udziału w naszym łącznym eksporcie, do 79,6 proc. po siedmiu miesiącach 2016 r." - czytamy dalej.