Niemal 40 mln wydał PFR na akcje Selvity, polskiej firmy z branży biotechnologii. Pieniądze pozwolą m.in. na badania nad nowym lekiem na ostrą białaczkę szpikową.
- Polska nie wykorzystuje potencjału, który posiada. Jedną z barier jest ta finansowa. Zwłaszcza jeśli chodzi o innowacyjne leki, jest bardzo duże ryzyko i koszty. Badanie jednego leku to min. 200 mln dolarów. A przecież nie każdy lek się sprawdza w fazie implementacji. Realny koszt wdrożenia nowego lekarstwa to więc ok. 1 mld dolarów – mówi Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju.
Tłumaczy w ten sposób, dlaczego sektor innowacyjny nie może obejść się bez państwowej pomocy. Podkreśla jednocześnie, że PFR nie będzie zastępować inwestorów prywatnych. Wręcz przeciwnie – zaangażowanie pieniędzy z Funduszu ma pomóc przyciągnąć biznes.
Sektor biotechnologii został określony jako jeden z kluczowych w rządowej Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju. W Polsce w branży tej działają 184 firmy, które zatrudniają ok. 9 tys. osób.
Inwestycja w Selvitę nie jest przypadkowa. To jedna z największych firm biotechnologicznych w Europie, która działa w obszarze odkrywania i rozwoju leków w onkologii. Została założona w 2007 r. i obecnie zatrudnia ponad 400 osób.
W laboratoriach Selvity opracowuje się obecnie projekt leku o pseudonimie SEL 120. - To lek na ostrą białaczkę szpikową. Chcemy wprowadzić go do badań klinicznych do końca tego roku. Po 1,5 roku do dwóch lat lek wejdzie do drugiej fazy badań. Na początku chcemy podać go 30 pacjentom, w drugim etapie – 120. Oprócz białaczki lek ma potencjał leczniczy w nowotworach piersi czy jelita grubego – wyjaśnia money.pl Paweł Przewięźlikowski, prezes i współzałożyciel Selvity.
- Selvita udowodniła, że potrafi konsekwentnie realizować strategię. Ma zdolność pozyskiwania specjalistów z rynków światowych. Tworzy takie otoczenie w Polsce, że ci najlepsi widzą tu możliwość rozwoju i pracy – mówi money.pl Borys, zapytany o powody zaangażowania PFR w Selvitę. – W naszej ocenie firma jest w stanie wprowadzać swoje leki na rynki światowe.
Gra o 1,2 bln dolarów
A jest o co walczyć, bo światowy rynek leków to obecnie 1,2 bln dolarów – czyli dwukrotność polskiego PKB. Fachowcy przewidują, że będzie on rósł średnio o 6 proc. rocznie. W 2021 r. jego wartość prawdopodobnie przekroczy 1,4 bln dolarów. Jednym z czynników napędzających ten wzrost będzie popyt na leki innowacyjne – czyli właśnie takie, jak SEL121, który powstanie dzięki dofinansowaniu PFR.
Przewięźlikowski marzy, żeby w ciągu 5-10 lat 1-2 polskie firmy biotechnologiczne były wśród najbardziej innowacyjnych w Europie. Przyznaje, że do tej pory jedną z barier było mocne niedofinansowanie.
- Na Zachodzie, jeśli ktoś ma w miarę sensowny pomysł oraz w miarę sensowną wiarygodność inwestycyjną, to na początku jego spółka może liczyć na finansowanie nawet rzędu 50 mln dolarów. Selvita nigdy nie miała na koncie więcej niż 30-35 mln zł, dysponując przy tym zespołem mniej więcej dziesięć razy większym, niż średnia spółka biotechnologiczna ze Stanów. W efekcie kapitał przypadający na jednego naszego pracownika był nawet kilkadziesiąt razy mniejszy. Obecnie różnice nie są już tak dramatyczne – stwierdza.
Według niego potencjał wzrostu branży jest olbrzymi. - W Polsce jest 40 tys. ludzi w badaniach biomedycznych na uczelniach a mamy trzy leki w pierwszej fazie badań klinicznych. W Niemczech jest ich 80 tys., czyli dwa razy więcej, a są trzy wielkie koncerny i kilkadziesiąt nowych leków na etapie testów. Jest co gonić – opowiada.
Czy stawianie akurat na sektor biotechnologii jest opłacalne? Na dzień dzisiejszy w formie podatków Selvita oddaje państwu ok. 230 mln zł. Ale Przewięźlikowski podkreśla, że jeśli Selvicie uda się uruchomić choć jeden z opracowywanych projektów, to zyski dla budżetu z tego tytułu wyniosą dodatkowe ok. 200 mln zł (60 mln dolarów).