Trzy minuty na to, żeby opowiedzieć o swoim pomyśle, który może zmienić świat, a przynajmniej jego mały kawałek. Osiem startupów, które dostały taką szansę. Przed nimi publiczność. Z boku jury. Wszystko po angielsku, mimo że konkurs odbywał się w Poznaniu. Tak właśnie wyglądała trzecia już edycja konkursu ABSL Startup Challenge, którego głównym partnerem był światowy koncern Procter&Gamble.
Nerwy? Na scenie były niemałe. Nikt nie miał wątpliwości, kto wyszedł z tej walki zwycięsko: ShelfWise. Startup z Krakowa nie tylko wygrał konkurs, ale został dodatkowo wyróżniony przez głównego partnera konkursu, czyli P&G. I nie jest to przypadek, bo ShelfWise zwrócił już wcześniej uwagę wielu grubych ryb.
Krakowski eksport technologii do Singapuru
- Zaczęliśmy oryginalnie, bo od Singapuru, od zlecenia dla koncernu Philip Morris, gdzie mamy już pełne wdrożenie i dziś mamy kolejnych zainteresowanych z Australii, Malezji i Indonezji. W Polsce stawiamy na marketing dopiero w tym roku, prowadzimy pilotaż z pięcioma liderami branży FMCG i spodziewam się, że kontrakty podpiszemy z nimi do końca tego roku – mówił tuż po zakończeniu konkursu ABSL Startup Challange - Konrad Szczukiewicz, członek zarządu ShelfWise, trzymając w dłoniach dwie statuetki.
Razem z kolegami ze startupu mają ambitne plany: być jak Amazon Go, tylko lepsi.
– Nasz długofalowy cel to stworzenie systemu, który pozwoli klientowi brać towar z półek i wyjść ze sklepu – bez skanowania ceny i stania w kolejce do kasy – mówi Szczukiewicz.
Dziś jednak pracuje nad czymś nieco innym. To aplikacja dla branży FMCG, służąca do rozpoznawania półek sklepowych. - Firmy FMCG wydają miliony, jak nie miliardy na reklamę, tymczasem 70 proc. ludzi podejmuje decyzje zakupowe, stojąc przed półką z produktami – podkreśla Konrad Szczukiewicz.
– To dlatego ich ekspozycja musi być dobra, firmy płacą za miejsce na półkach sieciom handlowym i muszą sprawdzać, czy sieci wywiązują się z tych kontraktów. Półki też nie mogą też być puste. Do tej pory ręcznie sprawdzano takie rzeczy. My dajemy możliwość za pomocą telefonu i zdjęcia sprawdzić, jakie produkty są na półce, czy stoją na odpowiednim miejscu, jaki jest ich udział półkowy – wyjaśnia ShelfWise. Dzięki temu przedstawiciel handlowy nie musi wykonywać nudnej i odtwórczej pracy, a może w tym czasie naprawdę zająć się sprzedawaniem.
ShelfWise nie jest jednak jedyną firmą, która robi takie rzeczy. Dlaczego zatem są wyjątkowi?
– Bo jesteśmy znacznie bardziej skuteczni – twierdzi Szczukiewicz.
– Robią to w czasie rzeczywistym - dodaje Marcin Półchłopek, dyrektor marketingu Procter&Gamble w Europie Centralnej, który docenił krakowski startup. Czy z tej znajomości będzie coś więcej?
Za wcześnie, żeby o tym mówić, ale P&G z pewnością szuka takich innowacji.
Żeby mydło nie tonęło a pieluchy sprzedawały się w subskrypcji
To zresztą niejedyna przygoda P&G ze startupami. Przeciwnie. Pytanie, po co firmie, która produkuje mydła, szampony do włosów i maszynki do golenia startupy?
– Z pasji dla innowacji – wyjaśniał podczas konferencji ABSL Marcin Półchłopek i przekonywał, że ta innowacja jest wpisania w historię firmy.
– Wszystko zaczęło się, kiedy dwóch panów William Procter i James Gamble wynaleźli mydło Ivory – pierwsze na świecie mydło, które nie tonęło, a unosiło się na wodzie – mówił Półchłopek podczas swojego wystąpienia poprzedzającego konkurs dla najlepszych startupów.
Dziś wydaje się to kuriozalne – co z tego, że mydło opadnie na dno wanny? - ale pod koniec XIX wieku, kiedy ludzie kąpali się często jeszcze w rzekach i strumykach, ta innowacja była krytyczna.
– Tak właśnie się rozwijamy już od 180 lat – mówi Półchłopek. I dlatego właśnie P&G jako światowa korporacja jest partnerem konkursu dla startupów od początku powstania Startup Challange.
- Oczywiście nie jesteśmy partnerem przez przypadek. Jesteśmy w Polsce dużą i różnorodną organizacją i traktujemy Polskę jako jedno z ważnych centrów innowacji P&G na świecie – przekonuje Małgorzata Mejer, manager ds. komunikacji korporacyjnej P&G na Europę Centralną. - Warszawa ma kluczowe znaczenie dla P&G na świecie, o czym najlepiej świadczy to, że polskie Globalne Centrum Usług Biznesowych jest drugim po Cincinnati pod względem wielkości centrum IT P&G na świecie – dodaje Mejer. To dlatego tak ważne jest łowienie technologicznych talentów, rosnących dopiero perełek, właśnie w Polsce.
Nawet najwięksi mogą uczyć się od startupów
Kilka już złowić się udało. Niektóre właśnie podczas poprzednich edycji ABSL Startup Challange jak Cognitum. To platforma, która sama uczy się interpretować dane i wyłapuje błędy w gigantycznych strumieniach danych.
– To nie był wcale zwycięzca konkursu, ale nawet startupy, które nie wygrywają, są interesujące. Konkurs Startup Challange wygrywa ten, kto wymyślił najbardziej przełomowe rozwiązanie, ale z punktu widzenia P&G to wcale nie on może być przydatny akurat nam – mówi Marcin Półchłopek.
P&G nie przejmuje startupów, ale szuka pola do współpracy z nimi. Tak było z Cognitum, który rozwija się obok P&G, ale działa też na innych polach. Cognitum z narybka stało się już przyzwoitą rybką – scaleupem, który właśnie uruchamia swój oddział w Sydney.
Ale szukać trzeba dalej. Procter & Gamble organizuje również hackathony, był także partnerem Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i w programie Startup SPARK - toakcelerator startupów i ekosystemu wspierającego łączenie młodych innowacyjnych firm z dużymi przedsiębiorstwami. Efekt? Po pierwszej rundzie akceleracji P&G podjął współpracę z trzema startupami.
- Wraz z Subscription Club zrealizowaliśmy projekt Pampers BabyBox Club, pierwszą w Polsce platformę, w ramach której konsumenci mogą zakupić pieluszki na zasadach subskrypcji. Z kolei startup ConvLink przygotował zindywidualizowane narzędzie umożliwiające konsumentom komunikację z marką, za pośrednictwem szeroko dostępnego komunikatora Facebook Messanger. Współpraca z Take Task zaowocowała wypracowaniem rozwiązania, wykorzystującego crowdsourcing do badań rynku, w oparciu o unikatową aplikację mobilną – mówią przedstawiciele P&G.
- Nie jesteśmy zainteresowani technologią samą w sobie. Szukamy świeżych rozwiązań opartych o najnowsze technologie. Działamy w 180 krajach, mamy bardzo rozbudowane badania rynkowe. Czasem rozwiązania opracowane wspólnie w Polsce nigdy nie dotkną polskiej ziemi – mówi Marcin Półchłopek. I dodaje z pokorą: od startupów chcemy się uczyć. W zamian możemy im pomóc w zrozumieniu potrzeb konsumentów, w przygotowaniu do współpracy z dużymi organizacjami, nadać ich pomysłom międzynarodową, a nawet globalna skale. To wyjaśnia, po co światowy gigant zadaje sobie tyle zachodu.