Afryka przyciąga coraz więcej inwestorów z Polski, bo stopa zwrotu jest tu najwyższa wśród krajów rozwijających się - wynika z raportu firmy McKinsey. Na Czarnym Lądzie bryluje Ursus, który w czwartek podpisał rekordowy kontrakt w Zambii. Sprzedajemy tam jednak nie tylko glebogryzarki i ciągniki. Na stołach Konga, Wybrzeża Kości Słoniowej, Gabonu, Beninu i Ghany można znaleźć kawę i herbatę od Mokate oraz gotowe dania Pamapolu. Sukcesy polskich firm na Czarnym Lądzie to element biznesowej sukcesji po Janie Kulczyku, który z inwestycjami Afryce wiązał wielkie nadzieje i jako pierwszy zaczął mobilizować polskie firmy do ekspansji na Czarnym Lądzie.
_ _Aktualizacja: 14:59
- Przemierzając Afrykę niemal na każdym kroku można znaleźć nisze, w których polskie firmy znajdą miejsce dla siebie. Będąc w RPA nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że nasza rodzima Gerda miałaby tam chłonny rynek. Poczucie zagrożenia i potrzeba zabezpieczenia swojego dobytku kontrastuje tam z jakością drzwi i systemów zamków. W Afryce można zrobić biznes, trzeba tylko odpowiedzieć na jej potrzeby - przekonuje w rozmowie z WP money prof. Michał Leśniewski z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizujący się w problematyce Afryki.
Nie na darmo "Economist", już cztery lata temu, ogłosił Afrykę "kontynentem nadziei". Obecnie w pierwszej dziesiątce najlepiej rozwijających się krajów świata ten kontynent ma mocną reprezentację. Jak wynika z badań OECD, najlepiej rozwijające się regiony to Afryka Zachodnia i Afryka Wschodnia. Według prognoz Banku Światowego szczególnie szybko rozwijać się będzie nadal Afryka Subsaharyjska. Do roku 2050 jej PKB powinien osiągnąć wartość aż 29 bln dolarów.
- To ogromny kontynent, bardzo zróżnicowany - podkreśla prof. Leśniewski. - Są rejony, jak choćby Somalia, gdzie biznes nie ma czego szukać. Jest kraj, ale państwa właściwie nie ma. Na przeciwnym końcu skali jest choćby Algieria, w której kwitnie biznes.
Dźwigi i maszyny
To właśnie na ten rejon przypada ponad połowa polskich inwestycji w Afryce. I nie zniechęca naszych przedsiębiorców to, że na założenie firmy np. w Algierii potrzeba aż 25 dni, jak wynika z raportu Doing Business, podczas gdy średnia regionu MENA (Middle East and North Africa) to 23 dni. Aż 19 procedur wymaga zezwolenie na budowę, a by uzyskać podłączenie do sieci elektrycznej wymaganych jest 159 dni cierpliwości.
Rys. Izabela Procyk-Lewandowska/WP Money
Mimo tego polskie firmy traktują ten 38-milionowy kraj, jako bramę do inwestycji na afrykańskim kontynencie. Po tym gdy, w piątek kolejną umowę w Afryce Ursus podpisał z Namibią, za kolejny cel polski producent ciągników, glebogryzarek i innych maszyn obrał właśnie Algierię.
Podbój Afryki przez doskonale znaną Polakom markę Ursus zaczął się od Etiopii. W 2013 r. Ursus podpisał umowę z tamtejszym odbiorcą na dostawę 3 tys. ciągników. Kontrakt był wart 90 mln dolarów. W sierpniu 2015 r. podpisano kolejną umowę o wartości 30,5 mln dolarów, a dostawa obejmowała 174 ciągniki i 390 naczep. W październiku 2015 roku podpisano następny duży kontrakt z afrykańskim krajem. Do Tanzanii Ursus dostarczył do trzeciego kwartału 2016 r. łącznie 2,4 tys. ciągników. Wartość umowy wynosiła 54 mln dolarów.
W czwartek Ursus podpisał rekordowy kontrakt. O jego randze nie tylko dla Ursusa, ale i Zambii, świadczy obecność na uroczystości najwyższych urzędników, m.in. ministra finansów Felixa Mutati czy członków tamtejszego rządu. Sama umowa zawarta jest z firmą Industrial Development Corporation (IDC).
Ursus zobowiązał się dostarczyć 2694 ciągniki o mocy od 47 do 180 koni mechanicznych oraz ponad 2500 maszyn rolniczych, za co w sumie polski producent dostanie 100 mln dolarów. To największa umowa w historii tej firmy i jedna z większych jeśli chodzi o współpracę polskiej gospodarki z krajami afrykańskimi.
W Djen Djen, jednym z portów Algierii, służyć będą również polskie dźwigi. - Jest to nasz pierwszy, o tak szerokim zakresie kontrakt w Afryce. Zbudujemy dwa dźwigi o wadze 1300 ton każdy i udźwigu 52 tony - wyjaśnia w WP money Ryszard Matyka, prezes Vistal Gdynia.
W ramach kontraktu dla hiszpańskiego kontrahenta, polska firma nie tylko wyprodukuje, ale też dostarczy, zamontuje i przeprowadzi testy ruchowe dźwigów portowych. Umowa opiewa na 50,9 mln zł.
Rozwój infrastruktury i [podatki](https://www.money.pl/podatki/) przyciągają inwestorów
W Afryce zainwestował również trzeci największy w Europie producent przyczep i naczep z Wielunia. W Abidżanie na Wybrzeżu Kości Słoniowej około 6,5 mln zł inwestuje polski Wileton. - Planowana jest m.in. budowa obiektów na potrzeby montażu produktów spółki. W ofercie będą trzy typy naczep cieszące się największą popularnością w zachodniej części kontynentu: naczepy wywrotki, naczepy podkontenerowe oraz platformy - skomentował dla WP money prezes Mariusz Golec.
Jak zaznaczył, w ostatnich latach Afryka stała się jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się gospodarczo części świata. Rozwój kontynentu był widoczny między innymi w czasie światowego kryzysu ekonomicznego. Podczas gdy załamanie w branży finansowej mocno odbiło się na rynku europejskim i amerykańskim, Afryka odnotowywała wzrost gospodarczy.
- W najbliższych latach Afryka będzie bardzo atrakcyjną lokalizacją dla inwestycji zagranicznych ze względu na planowane na szeroką skalę inwestycje infrastrukturalne, gospodarcze i społeczne oraz polityczne reformy - stwierdza prezes Golec. - Na fali inwestycji znacznie wzrośnie zapotrzebowanie m.in. na naczepy, przyczepy, wywrotki i inne pojazdy, jakie mamy w swoim portfolio.
Zmiany prawne, które w październiku ubiegłego roku przeprowadzono na obszarze Zachodnioafrykańskiej Unii Gospodarczej i Monetarnej dają polskiej firmie szerokie pole do działań. Zmniejszenie dopuszczalnej masy całkowitej pojazdów poruszających się po lokalnych drogach spowoduje, że część obecnej floty będzie stopniowo wycofywana.
Dla inwestorów zagranicznych atrakcyjne są również ulgi podatkowe. Dla wyników finansowych firm nie bez znaczenia jest na przykład zwolnienie z podatku dochodowego przez okres 7 lat.
Polska herbata i mięso na afrykańskich stołach
Towary spożywcze z Polski z powodzeniem lądują na afrykańskich stołach. Od siedmiu lat, gotowe dania z mięsa lub warzyw sprzedawane są przez Pamapol. Spółka giełdowa eksportuje je do Konga, Wybrzeża Kości Słoniowej, Gabonu, Beninu, Ghany oraz Angoli. Na wschodnie wybrzeże wysyłane jest również mrożone mięso z Polski.
Mieszkańcy Afryki raczą się również herbatą i kawą dystrybuowaną przez firmę Mokate. Produkty z Ustronia można znaleźć na obu krańcach kontynentu. Przykładowo znana nam "Babcia Jagoda" dostępna jest w sklepach i delikatesach zarówno w Algierii, jak i Republice Południowej Afryki. Popularnością cieszą się też herbaty zielone z linii Green Sense i Rooibos Sense polskiej firmy. Afrykańskim klientom oferowane są również kawy instant, cappuccino, a nawet czekolada na gorąco.
Wśród polskich marek obecnych w Afryce, jest też krakowski producent opakowań aluminiowych. Puszki Can-Pack produkowane są w Casablance, można je też znaleźć w Maroko i Egipcie.
Kulczyk, ropa i poszukiwania
Jednym z pionierów reprezentujących prywatnych inwestorów z Polski był Jan Kulczyk. Jego konsorcjum inwestowało głównie w Nigerii w branżę naftową. Biznesmen zorganizował również pierwsze studia podyplomowe w Europie Środkowo-Wschodniej, które uczą prowadzenia biznesu w Afryce. Zajęcia w warszawskiej Szkole Wyższej Psychologii Społecznej prowadzą przedsiębiorcy, którzy odnieśli sukces w Afryce, a także doświadczeni dyplomaci.
Jan Kulczyk był również pomysłodawcą i pierwszym przewodniczącym powołanej w 2014 roku Rady Polskich Inwestorów w Afryce. Zaangażował do niej właścicieli największych polskich spółek funkcjonujących na rynku afrykańskim: Polpharmy, Grupy Azoty, Krezusa, Ursusa i Lubawy. Rada ma wspierać inne polskie firmy w nawiązywaniu współpracy gospodarczej z państwami Afryki.
– W nowoczesnym, globalnym świecie to nie odległość decyduje o bliskości. Afryka patrzy na Polskę i nasz region z dużym zaufaniem. Imponuje im sukces naszej transformacji gospodarczej, determinacja i przedsiębiorczość. Na tle borykającej się z kłopotami Europy mamy w sobie świeżość i energię, niezbędne do wprowadzania wielkich zmian, przed którymi stoi dziś Afryka – mówił Jan Kulczyk, inaugurując powstanie Rady Polskich Inwestorów w Afryce.
Przetarcie szlaku przyczyniło się do zaangażowania polskiego biznesu na tym kontynencie. Lubawa uzbrajała w sprzęt nigeryjską policję. W Angoli polski Navimor budował szkołę morską, a także stocznię w Nigerii i port rybacki w Senegalu.
Również spółka Krezus - już w 2013 roku - zdobyła pierwsze koncesje na poszukiwanie surowców - głównie złota i boksytów - w Gwinei. Rok później zaczęła pierwsze odwierty. Na południu Afryki obecny jest także producent maszyn górniczych - Kopex.
- Kopaliny i surowce to jednak trudny rynek dla naszych firm - komentuje prof. Leśniewski. - Afrykę zdominowali bowiem Chińczycy, z którymi konkurować trudno.
Jak przekonuje prof. Michał Leśniewski, Polacy w Afryce znajdą inne, nie tak oczywiste branże, jak wydobycie czy budowlanka. - Sprawdzą się firmy związane z technologiami zielonymi. Nie chodzi jednak o samą produkcję energii z OZE. Afryka wciąż jeszcze nie potrzebuje tak wielkich mocy, jak Zachód, ale małe przydadzą się tam stacje wiatrowe czy solarne dla zasilania choćby studni artezyjskich.
Już od paru lat toruńska spółka Consus w Afryce produkuje energię z biomasy. Surowce importowane są np. z Togo, a kolejne biogazownie powstają i w innych krajach regionu - podaje serwis -inafrica24. Natomiast polski Izodom 2000 wybudował w stolicy Zambii osiedle energooszczędnych domków. To kolejny projekt polskiej firmy po budowie pałacu dla rodziny królewskiej z Maroka.
Aplikacje komórkowe i sieć szansą dla Polski
Również polskie firmy produkujące oprogramowanie i aplikacje do telefonii komórkowej mają pole do popisu. - Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że telefonia komórkowa, z racji braku tradycyjnej infrastruktury i względnie niskich kosztów tworzenia sieci, jest bardzo silnie rozwinięta. Taki Kamerun pod względem gęstości sieci i usług komórkowych bije na głowę kraje Europy, choćby Holandię - zaznacza prof. Leśniewski.
Jak zauważa, komórki z aplikacjami bankowymi, oferującymi mikropożyczki, są bardzo popularne w Afryce. Sieć komórkowa jest na tyle ważna, że niepisana umowa np. w pogrążonej w wojnie Somalii, zakłada całkowity zakaz niszczenia stacji przekaźnikowych. - To mało oczywisty, ale niezwykle perspektywiczny obszar, na którym nasi programiści mogliby świetnie sobie poradzić - podkreśla.