- NSZZ Solidarność nie akceptuje działań Kolegów z Trójki, które podjęli w obronie dwóch pracownic oddelegowanych do wykonywania innych zadań - pisze w stanowisku na temat konfliktu w Polskim Radiu zakładowa "Solidarność". A zwolnieniami szefów związkowych "jest zaniepokojona". - Gdyby byli w "Solidarności", to bronilibyśmy ich do spodu i nie zostaliby zwolnieni - mówi WP money Marek Lewandowski, rzecznik ogólnopolskiej "S".
Wydane przez zakładową "Solidarność" oświadczenie zaskoczyło wielu komentatorów. Wynika z niego bowiem, że związkowcy wręcz bronią działań zarządu Polskiego Radia, który zwolnił ich kolegów po fachu. Ze stanowiskiem pożegnali się m. in. Paweł Sołtys, Wojciech Dorosz i Marcin Majchrowski, o czym pisaliśmy już w WP money.
"Naszym zdaniem Pracodawca w tej kwestii nie naruszył prawa pracy, a reakcja Organizacji Związkowej Trójki była niewłaściwa, w wyniku czego konflikt wyszedł poza ramy Programu 3 i został upubliczniony w mediach, co spowodowało negatywne opinie i komentarze na temat sytuacji w PR SA, przedstawiając Polskie Radio w złym, niewłaściwym świetle" - czytamy w stanowisku radiowej Solidarności.
Związkowcy dodają jednocześnie, że są "zaniepokojeni sytuacją precedensową dotyczącą zwolnienia chronionych działaczy związkowych, którym przysługuje ustawowa ochrona". Ale po chwili dodają, że związkowcy "nie powinni przekraczać statutowych ram".
Trudno odebrać to inaczej niż jako poparcie dla działań zarządu. Komentować tego oświadczenia nie chce centrala związkowa. - Mamy kilkaset autonomicznych organizacji zakładowych, a to oświadczenie zostało wydane przez jedną z nich - mówi WP money Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ "Solidarność".
Jego zdaniem Paweł Sołtys i inni zdecydowali, że zakładając własny związek będą lepiej chronieni. - Gdyby byli członkami "Solidarności", to bronilibyśmy ich "do spodu" i do zwolnienia by nie doszło - komentuje Lewandowski.
W jego opinii błędem jest dzielenie się na mniejsze organizacje związkowe, często hermetyczne i ograniczające się do jednej grupy pracowniczej. - "Solidarność" ma solidne fundamenty, duże fundusze, więc i możliwości obrony ich członków są dużo większe - zaznacza Lewandowski.
Rzecznik "Solidarności" jest jednak znacznie ostrzejszy w osądach niż wydane przez zakładową organizację oświadczenie. - Potępiamy zwolnienie Sołtysa. Zwalnianie liderów związkowych jest niedopuszczalne - komentuje i dodaje, że "życzy Pawłowi Sołtysowi powodzenia".
Podobnie twierdzi przewodniczący "S" Piotr Duda. "Życząc Pawłowi Sołtysowi skutecznej obrony jego praw mam nadzieję, że ten przypadek otworzy polskim mediom oczy na powszechność łamania praw związkowych w Polsce, na przewlekłość spraw sądowych i fikcyjność tzw. szczególnej ochrony przed zwolnieniem" - napisał w oświadczeniu na tysol.pl - stronie internetowej "Tygodnika Solidarnosć".
Postępowanie władz Polskiego Radia potępia również Jan Guz, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Powołuje się przy tym na uchwałę, którą przyjęła w ostatnich dniach Rada OPZZ. Zawiera ona żądanie przywrócenia zwolnionych do pracy i "zaprzestania antyzwiązkowych działań".
Marek Lewandowski przyznaje, że "Solidarność" zastanawia się, czy nie powinno się zmienić przepisów w taki sposób, żeby o ewentualnym zwolnieniu związkowca decydował sąd. Miałoby to się jednak rozstrzygnąć w ciągu tygodnia. - Pracodawca, który chciałby się pozbyć związkowca, musiałby uzyskać na to zgodę sądu, powiedzmy w ciągu tygodnia. Jeśli ten by się na to nie zgodził, to o zwolnieniu mowy być nie może - kończy przedstawiciel "S".