Co usłyszeliby związkowcy Polskiego Radia, gdyby zwrócili się o pomoc prawną do Państwowej Inspekcji Pracy? Postanowiliśmy to sprawdzić. - Zwolnili pana za wywieranie presji na zarząd? Związkowca za wywieranie presji? Niesłychane, aż ciężko uwierzyć w taki powód. Przecież od tego pan tam był. Trzeba iść do sądu - usłyszeliśmy od pracownicy PIP, gdy podaliśmy się za związkowca.
Wykonując telefon na infolinię PIP podaliśmy się za... przewodniczącego związku zakładowego w firmie, który właśnie został zwolniony dyscyplinarnie. Powód zwolnienia? Wywieranie presji na zarząd i destabilizacja pracy zarządu. Oczywiście związek nie wydał zgody na nasze zwolnienie. Dokładnie taki powód i na takich samych warunkach wyrzuceni zostali związkowcy z radia - Paweł Sołtys, Wojciech Dorosz i Marcin Majchrowski.
- Zwolnili pana za wywieranie presji na zarząd? Związkowca za wywieranie presji? Niesłychane, aż ciężko uwierzyć w taki powód. Przecież od tego pan tam był - usłyszeliśmy od pracownicy PIP. - Nie za wiele mogę panu pomóc, bo to sprawa dla sądu. Niech pan jak najszybciej odwoła się, złoży pozew o przywrócenie do pracy. Raz dwa sąd to wyprostuje, wróci pan do pracy. O ile oczywiście wciąż chciałby pan tam wracać - dodawała pracownica infolinii porad.
Żeby to usłyszeć, zwolnieni najpierw musieliby uzbroić się w cierpliwość. Już od samego rana infolinie kilku okręgowych inspektoratów były zapchane. W Warszawie kolejka nie drgnęła przez kilkanaście minut, a my byliśmy cały czas 11 na liście oczekujących. Podobnie było w innych większych miastach. Poradę udało nam się za to zdobyć w mniejszych miastach.
Polecenie, by udać się natychmiast do sądu, usłyszeliśmy również w innym oddziale PIP. - Tu nawet nie ma o czym rozmawiać. Trzeba iść do sądu. To jest bardzo poważne złamanie obowiązków pracodawcy wobec związków zawodowych - usłyszeliśmy.
Pytaliśmy nie tylko o to, co powinien zrobić taki pracownik, ale również czy Inspekcja Pracy wysłałaby kontrolerów do zakładu po oficjalnym zgłoszeniu. - To jest sprawa dla sądu - tłumaczyła pracownica PIP. Przez dłuższą chwilę sprawdzała w przepisach, czy usunięcie związkowca z pracy bez zgody związku, można uznać za wykroczenie przeciwko prawom pracowniczym.
Jak bowiem pisaliśmy już w WP money, w takiej sytuacji do akcji może wkroczyć Państwowa Inspekcja Pracy. Izabela Zawacka, radca prawny w kancelarii "Wojewódka i wspólnicy" wskazywała w rozmowie z nami, że inspekcja może uznać takie działanie za "wykroczenie przeciwko prawom pracownika, które jest zagrożone karą grzywny do 30 tys. zł".
- Z przepisów to jednoznacznie nie wynika. To nie znaczy, że nie pomożemy. Do nas należy oficjalnie i pod nazwiskiem zgłosić interwencję i my będziemy oczywiście działać w zakładzie pracy. Sprawdzimy co i jak, będziemy rozmawiać, będzie dobrze - usłyszeliśmy.
Główny inspektor pracy: "To poważne naruszenie"
Zadzwoniliśmy również do Państwowej Inspekcji Pracy jako dziennikarze. Biuro prasowe poprosiło nas o wysłanie maila, na który jednak długo nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Wykręciliśmy więc numer do szefa PIP Romana Giedrojcia. Po kilku niepowodzeniach udało nam się z nim skontaktować.
- Jeśli pracodawca nie wystąpił o konsultacje związkową, tylko od razu zwolnił pracownika szczególnie chronionego, to mamy do czynienia z poważnym naruszeniem podstawowego obowiązku - odpowiedział Roman Giedrojć na ogólnie zadane pytanie.
I potwierdził, że może to zostać uznane za "wykroczenie przeciwko prawom pracownika". W takiej sytuacji inspektor może nałożyć mandat w wysokości od 1 do 2 tys. zł. I to nie na firmę, a na osobę, która decyzję o bezprawnym zwolnieniu podjęła.
Wyższa grzywna leży już w gestii sądu i tylko on może ją nałożyć. Oczywiście, jeśli uzna skargę za zasadną (może się przecież zdarzyć tak, że pracownik związkowy bardzo poważnie naruszał obowiązki służbowe). Giedrojć przyznał, że o maksymalnej karze jednak jeszcze nigdy nie słyszał.
Gdy spytaliśmy o sytuację w Polskim Radiu, szef PIP przyznał, że nie zna sprawy, bo przebywa obecnie na urlopie za granicą. Zapewnił jednak, że w poniedziałek spróbuje się dowiedzieć na ten temat więcej.
Tu jednak znów pojawia się biuro prasowe PIP. W odpowiedzi na nasze pytania rzecznik prasowy PIP Danuta Rutkowska poinformowała nas o przepisach wynikających z ustawy o związkach zawodowych.
Co jednak istotniejsze, dodaje również, że "do chwili obecnej do Państwowej Inspekcji Pracy nie wpłynęła żadna skarga dotycząca rozwiązania umowy o pracę z działaczami związkowymi w Polskim Radiu".
Przedstawicielka Inspekcji zapewnia jednak, że "jeżeli do Urzędu wpłynie skarga ww. osób (lub organizacji związkowej, której osoby te były członkami), zawierająca zarzut bezprawnego rozwiązania stosunku pracy, to zostanie ona rozpatrzona, zgodnie z właściwością miejscową i rzeczową, przez Okręgowy Inspektorat Pracy w Warszawie".