Często za harówkę dostają niskie wynagrodzenie albo nie mają go wcale. Od dwóch dekad próbują to zmienić i być może niedługo wywalczą etaty. Zakonnice chcą być zatrudniane na umowy o pracę.
Kwestię zatrudnienia kobiet w habitach poruszyła w rozmowie z Radiem Plus s. Jolanta Olech, urszulanka i sekretarka generalna Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych. Przypomniała, że starania trwają od końca lat 90. Wyraziła też nadzieję, że wszystko będzie jasne po jednej z najbliższych Konferencji Episkopatu Polski.
- Chodzi o przygotowanie wzoru umów i instrukcji do nich. Dlatego, że chcemy, żeby zakonnice pracujące dla instytucji kościelnych były zatrudniane w oparciu o umowę o pracę. W wielu kuriach, parafiach to już jest, ale nie wszędzie - wyjaśnia zakonnica i zaznacza, że prace są na końcowym etapie. - Są jeszcze dyskusje o zdania, o słowa - tłumaczy s. Jolanta Olech.
Brak pokory "biczykiem"
Pytana przez dziennikarkę o brak pokory w słowach, siostra wyjaśnia, że nie można całe dyskusji sprowadzać do tej kwestii. - Jesteśmy gotowe służyć każdemu, kto tego potrzebuje i wykonywać posługi najbardziej intymne, nieodpłatnie i z poświęceniem. Natomiast czym innym jest gotowość do posługi potrzebującemu, a czym innym jest kwestia zatrudnień w domach, prowadzenia domów. Czasem bez umowy o pracę. Często za kiepskie pieniądze, albo żadne - tłumaczy urszulanka i dodaje, że oskarżenia o brak pokory są "biczykiem", który ma dyscyplinować. Przyznaje przy tym, że jest za stara, by się ich bać.
- Jeżeli wychodzimy z takiego założenia, że pobieranie pieniędzy za swoją pracę jest niezgodne z ubóstwem, to z czego mają żyć zakonnice? Czasem ludzie myślą, że my dostajemy z Kościoła nie wiem jakie pieniądze. Niczego nie dostajemy. To, co mamy, to jest praca naszych rąk - podkreśla urszulanka.
Kompetentne zakonnice
- Wydaje mi się, że to jest miejsce, w którym doskonale by się sprawdziła - odpowiada siostra Jolanta Olech pytana o to, czy wyobraża sobie, że kobieta mogłaby zostać szefową Caritasu. Podkreśla też, że w czasach kryzysu kapłaństwa, stanowiska w administracji Kościoła mogłyby pełnić dobrze przygotowane do tego kobiety. Dodaje, że na kształt Kościoła dobrze wpłynęłyby kobiece cechy.
- Większa wrażliwość i zdolność do empatii, większa wrażliwość na przestrzenie potrzebujące pomocy, na ludzi wykluczonych, na problem dzieci, młodzieży. Nie chciałabym poruszać bardzo trudnych tematów, ale przeżywany bardzo boleśnie w ostatnich czasach sprawę pedofilii. Ufam przynajmniej, że w świecie, w którym kobiety mają więcej do powiedzenia, tego rodzaju sytuacji, tak dużo by nie było - przekonuje siostra Jolanta Olech
Problem nie tylko w Polsce
O kwestii zatrudnienia zakonnic było ostatnio głośno we włoskich mediach. Pisał o tym watykański miesięcznik "Women, Church, World". Zaapelował o to, by otrzymywały one regularną zapłatę m.in. za gotowanie, sprzątanie czy pranie i prasowanie.
W dodatku do "L'Osservatore Romano" anonimowe mniszki opowiadały, jak zrywają się o świcie, by przygotować hierarchom ubranie i posiłek. Dodawały przy tym, że wynagrodzenie, które otrzymują, jest symboliczne, albo nie mają go wcale.