- Mój pomysł jest taki, by projekt prezydenta ulepszyć - mówi money.pl Tadeusz Cymański, nowy szef podkomisji zajmującej się ustawą frankową. Przekonuje jednak, że przepisy nie mogą być nadmiernie korzystne dla frankowiczów. Pierwsze konkrety mają się pojawić za tydzień lub dwa.
Nadzieje frankowiczów na wprowadzenie ustawy umożliwiającej przewalutowanie kredytów prawie już zgasły, ale wiele wskazuje na to, że rozwiązanie to w końcu zostanie wprowadzone.
Nowy projekt prezydenckiej ustawy pozytywnie zaopiniował rząd, a poseł PiS Tadeusz Cymański, nowy przewodniczący "frankowej" podkomisji sejmowej, dynamicznie zabrał się do pracy. W rozmowie z money.pl zapowiada pierwsze konkrety "już za tydzień-dwa".
Kluczową propozycją prezydenckiego pomysłu jest powołanie funduszu restrukturyzacyjnego, na który składałyby się banki. Wpłaty wynosiłyby 2 proc. wartości hipotek walutowych rocznie. Dzisiaj jest to łącznie 135 mld zł i suma ta powoli maleje, czyli sektor bankowy miałby wpłacać co roku ok. 2,5 mld zł.
Coś się z tego urodzi
- Ja chcę dokonać kilku konsultacji z ważnymi podmiotami w tej sprawie, mam na myśli samych frankowiczów, również bankowców, komisję nadzoru i ministra finansów oczywiście - deklaruje w rozmowie z money.pl Tadeusz Cymański.
- Na razie wolę się wypowiadać ostrożnie i nie wiązać się słowem, ale myślę, że już po tygodniu-dwóch będzie wiadomo coś więcej - zapowiada. - W projekcie jest kilka ciekawych rozwiązań, choć rewolucji żadnej nie ma. Będziemy rozmawiać i debatować, myślę, że coś się z tego urodzi - dodaje szef podkomisji.
Na pytanie o krytykę projektu ze strony stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu (SBB), którego przedstawiciele zarzucają Kancelarii Prezydenta dalekie odejście od pierwotnych propozycji, Cymański przekonuje, że przepisy nie mogą być nadmiernie korzystne dla frankowiczów.
- Osoby, które straciły lub mają ten dyskomfort, że płacą więcej albo przeliczyły się z frankiem i w ogóle na Szwajcarii się przejechały, nie mogą mieć żadnych pretensji - mówi. - Jeśli jednak bank je oszukał, jest ścieżka sądowa - zwraca uwagę.
- Nie możemy proponować takich rozwiązań, że jak się wszystko przeliczy, to wyjdzie na to, że frankowicze wyjdą na tym lepiej niż złotówkowcy - mówi poseł. - To byłaby jakaś paranoja - dodaje.
Cymański zdradza nam, że chciałby projekt prezydencki ulepszyć, żeby "złagodzić kryteria dostępu do tych mechanizmów". - One dotyczą tych osób, które znalazły się w ciężkiej, a nawet ekstremalnej sytuacji - podkreśla.
Projekt pomija najbardziej poszkodowanych
Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu ma wiele zastrzeżeń do prezydenckiego projektu. SBB uważa, że projekt "w żaden sposób nie zmusza banków do wykonywania umów zgodnie z prawem i w zgodzie z prawomocnymi wyrokami", a także "pomija sytuację osób najbardziej poszkodowanych", czyli mających wypowiedzianą umowę.
Frankowicze z SBB ostrzegają, że jeśli proponowane przez prezydenta przepisy wejdą w życie, banki będą motywowane do jak najszybszego wypowiadania umów, by zmniejszyć kwotę składki na fundusz restrukturyzacyjny.
Bardzo krytycznie, choć z zupełnie innych pozycji, do nowego pomysłu na pomoc wobec frankowiczów podchodzi ekonomista Marek Zuber.
W rozmowie z money.pl podkreśla, że "jeśli ktoś uważa, że jakakolwiek instytucja w Polsce, działająca na zasadach komercyjnych i należąca do prywatnych inwestorów, będzie dzielić się zyskiem, by finansować tego typu pomysły, jest w błędzie".
Na potwierdzenie swych słów ekonomista przywołuje podatek bankowy. - Gdy spojrzymy na wzrost marż kredytów, można stwierdzić, że prawie cały podatek bankowy został przerzucony na klientów banków - zwraca uwagę. - Co z tego, że w ustawie jest napisane, że nie można tego robić? - pyta retorycznie.
Nie istnieje dobre rozwiązanie problemu
- Możliwe, że będzie wiele osób, które powiedzą "ja chcę się składać na to, by frankowicze mieli lepiej”, ale tak będzie. Nie mam żadnych wątpliwości - stwierdza Zuber. - Każdy pomysł obciążenia banków oznacza, że każdy klient będzie partycypował w rozwiązaniu problemu frankowiczów - tłumaczy.
Jak wyjaśnia, nie istnieje dobre rozwiązanie problemu frankowiczów. - Bardzo wielu kredytobiorców całkowicie świadomie brało kredyt we frankach, zdając sobie doskonale sprawę z tego, czym jest ryzyko walutowe - mówi. - Mało tego, przy dzisiejszym kursie franka większość osób jest do przodu - podkreśla.
- Oczywiście są tacy frankowicze, którzy zostali oszukani, wmanewrowani w kredyt walutowy, nie rozumieli, co podpisują, ale pojawia się pytanie: czy dla tych, powiedzmy, 5 proc. oszukanych mamy załatwiać sprawę 95 proc., którzy mieli świadomość, co robią? - pyta Marek Zuber.
Ekonomista zwraca uwagę, że dodatkowym problemem jest to, że nie ma możliwości rozróżnienia tych dwóch grup frankowiczów. - W przypadku oszukanych najlepszym rozwiązaniem jest droga sądowa - radzi.
Sprawy na razie nie komentuje za to Związek Banków Polskich. Dr Przemysław Barbrich, dyrektor w ZBP, mówi, że na razie jest zapowiedź rozpoczęcia prac podkomisji, którą związek "przyjmuje do wiadomości". - Jest prasowa deklaracja, że będziemy proszeni o opinię i jesteśmy gotowi odpowiedzieć na każde wezwanie. Tyle mogę powiedzieć w tej chwili - mówi nam Barbrich.